Magdalena Karlsson, mama 15-letniej Julii i 12-letniej Bianci, mieszka w Szwecji od 19 lat. Razem z dziećmi i mężem Tommym, którego matka jest Polką, mieszkają w Karlstad, około 330 km od Sztokholmu. Szwecja ma ponad 10 mln ludności.  6,443 osoby są  zarażone  wirusem. Do tej pory umarły już 373 osoby.

Z Magdaleną Karlsson rozmawia Danuta Świątek

xxx

Podejście Szwedów do wirusa COVID-19 przez niektórych jest uważane za samobójcze. Macie otwarte szkoły, restauracje, biura. Jesteście samobójcami?

Nie jesteśmy! Również walczymy z wrogiem – wirusem! Obraliśmy tylko inną drogę. Ta droga wygląda tak: Jesteś zdrowy, idź do pracy, bo tam jesteś bardzo potrzebny. Jesteś chory – zostań w domu! Przy najmniejszych oznakach przeziębienia; katar, kaszel, ból gardła, temperatura powyżej 38 stopni C, zostajesz w domu. W domu możesz pozostać 21 dni bez potrzeby udania się do lekarza po zwolnienie lekarskie. Do tej pory był to okres 7 dni. Szkoły średnie i wyższe uczą online. Ale otwarte sa szkoły podstawowe i przedszkola. Zamknięto baseny, kina i solaria oraz wszystkie hale hokejowe. Odwołano wszystkie imprezy kulturalne, sportowe i zgromadzenia. Zachowujemy odstępy od siebie na ulicy i w pracy. Próbujemy nie doprowadzić kraju do bankructwa! 

Masz zaufanie do rządu w obecnej sytuacji?

Oczywiście! Słuchamy rządu i mamy do niego zaufanie. Nie lubimy nakazów, ale prośby działają na nas bardzo dobrze. Przemówienia premiera Stefana Lofven wysłuchał cały naród. Moja rodzina słuchała premiera z zapartym tchem. Przemówił nam do rozumu i serca. Każdy z nas czuje się odpowiedzialny w tej wojnie z wirusem. Każdy wie co robić.

Co zatem robisz?

Z rodzicami mojego męża nie widzieliśmy się od 3 tygodni, bo wiemy, że należy chronić ludzi starszych i nie wystawiać ich na kontakty z młodszymi i zdrowymi, którzy mogą być nosicielami wirusa. Dzwonimy do nich, jesteśmy w ustawicznym wirtualnym kontakcie. Nie chodzimy do sklepów w wyznaczonych godzinach, gdy seniorzy robią zakupy. Zasady higieny w Szwecji wypija się z mlekiem matki. Każdy, mały i duży, szoruje ręce od rana do wieczora. Kupujemy jedzenie z restauracji na wynos, żeby wesprzeć lokalne biznesy. Jeźdżę do pracy. Posyłam córki do szkoły.

.

.

Czy w szkole też prowadzi się kampanię uświadamiającą dzieci na temat wirusa?

Nasze córki każdy dzień w szkole zaczynają od specjalnej sesji z mentorem – wychowawcą, który czyta im list od dyrektora szkoły. Jest on skierowany do wszystkich dzieci i ich rodziców. Ten list jest też publikowany na portalu szkoły. Zacytuję fragment z ostatniego listu: „Utrzymujemy wysoki procent frekwencji w szkole w tym tygodniu. Będziemy nadal mieć dużo radości na lekcjach przed wielkanocną przerwą  i chcemy wszystkim przypomnieć, że nadal istnieją pozytywy w tym chaosie na świecie w obecnej sytuacji…” Oczywiście, że szkoła przypomina o zachowaniu higieny w kontaktach z ludźmi. Lekcje prowadzone są tak jak zawsze. Ale mieliśmy też swój stresujący moment. Nauczyciel Bianci, który pojechał na narty do Włoch, wrócił do szkoły, by uczyć i następnego dnia rozchorował się. Pół klasy objęto natychmiastową kwarantanną i wielu, wielu innych w szkole. Żadne dziecko nie zachorowało, nawet trójka dzieci nauczyciela. A on wyzdrowiał.

Co z zajęciami sportowymi?

Dziś jest sobota i Bianca była na treningu piłki nożnej. Julia uprawia roller derby, czyli wyścigi na wrotkach. A treningi za chwilę zaczną się w plenerze. Julia ma pojechać na zawody do Kanady w czasie lata. Nie tracimy nadziei, że tak się stanie. Córki zdają sobie sprawę z powagi sytuacji, bo na ten temat dużo rozmawiamy w domu.

Czy córki dziwią się, że w innych krajach jest tyle ograniczeń w codziennym życiu ludzi?

Najbardziej nie może im się pomieścić w głowach, że w Polsce jest zakaz wejścia do lasu!

Czy czujesz się bezpieczna i nie martwisz się o rodzinę?

Nadal czujemy się bezpiecznie. Martwię się o rodziców i rodzinę w Polsce, ale nie o nas w Szwecji. Ta nowa sytuacja ma też swoje plusy, bo w czasie weekendu mogę się wyspać. W poniedziałek wracam do pracy wypoczęta, a nasz ogródek chyba wkrótce będzie taki wypielęgnowany jak z magazynu ogrodniczego.

Dziękuję za rozmowę i życzę zdrowia!

.

Rozmawiała: Danuta Świątek

Zdjęcia: archiwum rodzinne

Poprzedni artykułPolonia a koronawirus: Norwegia
Następny artykułBabcia Bożenka: Gdy wszystko się zamyka, idą święta!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj