Bożena Sawicka – Rijnbout mieszka w mieście Breda, gdzie Holendrzy kochają Polaków za wyzwolenie przez I Dywizjon Pancerny gen. Stanisława Maczka. Breda liczy 180 tys. mieszkańców i jest położona 88 km od Amsterdamu. Pani Bożena jest członkiem zarządów w Generał Maczek Muzeum i Polskiej Parafii p.w. M.M. Kolbe w diecezji Breda oraz jest założycielką i prezesem Fundacji „Serce Polski”. Mama Lindy i Michała. Babcia czworga wnucząt w wieku 3, 4, 9 i prawie 12 lat.
O sytuacji związanej z pandemią koronawirusa w Holandii rozmawia z Danutą Świątek.
Czy pani nosi maskę, gdy wychodzi na ulicę?
Ależ skąd! Zachowuję zalecany dystans półtora metra od drugiej osoby. A jeśli się zdarzy, że ktoś jest bliżej mnie to odwracam głowę.
Zauważyłam na pani koncie facebooka zdjęcie paczek z maskami dla Bredy w darze z Chin. Jak ten dar przyjęli mieszkańcy?
Breda prowadzi wymianę kulturalno – przemysłową z partnerskim miastem Yangzhou i stąd te dary. Chińczycy na paczkach nawet napisali po holendersku: „Razem jesteśmy silni”. Maski trafiły do szpitali i jesteśmy za nie bardzo wdzięczni.
.
.
W Holandii wprowadzono tłumaczenia na różne języki konferencji prasowych na temat koronowirusa. Jest też tłumaczenie na język polski i chyba przyjęte z dużym zadowoleniem ze strony waszej Polonii?
Bardzo dobry pomysł i świadczy on o tym jak bardzo bardzo rządowi holenderskiemu zależy na komunikacji z imigrantami, by rozumieli co się dzieje w kraju i przestrzegali zalecanych środków ostrożności. W Holandii mieszka ponad 200 tys. Polaków.
Pani teściowie są w podeszłym wieku. Jak o nich dbacie w dobie COVID-19?
Moja teściowa ma 80 lat i teść ma 82 lata. Oboje mieszkają w domu opieki w Bredzie. Ponieważ wszystkie domy opieki są zamknięte dla osób z zewnątrz, nie możemy odwiedzić rodziców mojego męża. Ale pracownicy domu pomagają swoim seniorom łączyć się z nami na Facebooku. Mieszkańcy mają laptopy sponsorowane przez rząd holenderski. Wczoraj rozmawialiśmy z teściową na messengerze. Bardzo dobrze wygląda. Wiem, że nawet w niektórych domach opieki pracownicy postanowili nie wracać do domu przez 2 tygodnie, by nie narażać podopiecznych. Tak było na początku, gdy dowiedzieliśmy się o masowych zachorowaniach.
Jak bronicie się przed wirusem?
Nasz premier Mark Rutte podejmuje decyzje na podstawie tego, co mówią mądrzy lekarze. Zaufanie narodu do rządu jest silne i słuchamy zaleceń rządowych. Jeśli restuaracje mają być zamknięte i biura to rozumiemy, że tak powinno być. Budowlańcy pracują. Wielu ludzi pracuje zdalnie z domu. Też pracuję z domu, tylko czasami idę do biura. Pracuję dla dużej firmy ubezpieczeniowej, która zawsze była bardzo nowoczesna jeśli chodzi o sposób traktowania pracowników. Pracodawca ufa swoim pracownikom. W Holandii ludzie nie wiedzą co to są zwolnienia lekarskie. Gdy ludzie źle się czują, meldują to u pracodawcy i zostają w domu. Dostają wynagrodzenie. Szkoły i przedszkola są zamknięte. Imprezy kulturalne i sportowe są odwołane. Po zakupy żywnościowe wychodzimy z mężem na zmianę. Nigdy we dwoje, żeby nie robić zatłoczenia w sklepie.
.
.
Jaką ma pani dewizę życiową, która szczególnie teraz przydaje się?
W życiu wychodzę z założenia, że co ma być – to będzie. Nie panikujemy. Właśnie kupiliśmy dom, który znajduje się 12 km od Bredy. Będziemy mieszkać obok córki z rodziną. U notariusza każdy z nas podpisywał dokumenty swoim długopisem, żeby zachować bezpieczeństwo. Z mężem Frankiem rozmawiamy o ogródku, który będziemy mieli obok domu, o tym jak nasze wnuki będą tam biegać. Nie możemy się doczekać kiedy na świat przyjdzie drugie dziecko syna, które ma się urodzić w maju. Syn z żoną mieszka w Barcelonie i planuje nas odwiedzić w tym roku. Jesteśmy optymistami!
Dziękuję za rozmowę i życzę zdrowia.
.
Rozmawiała: Danuta Świątek
Zdjęcie: archiwum rodzinne