Jak podaje Instytut Edukacji Międzynarodowej (Institute of International Education) w Waszyngtonie, rośnie liczba amerykańskich studentów za granicą. W roku akademickim 2014/2015 na studia wyjechało około 314 tys. młodych ludzi, podczas, gdy w 2004/2005 było ich 206 tys. W Polsce studiowało 730 osób w roku akademickim 2014/2015, a dziesięć lat wcześniej 606, co oznacza wzrost zainteresowania o 21.5 procenta. Najwięcej studentów z USA uczy się w Europie, bo 54.5 procent. Na drugim miejscu jest Ameryka Łacińska, gdzie kieruje się 16 procent i Azja, w której wiedzę zdobywa 11.4 procent. W Europie studenci najchętniej studiują w Wielkiej Brytanii, Włoszech, Hiszpanii i Francji. Najczęściej wybierane są kierunki inżynieryjne i matematyka (24 procent), biznes i zarządzanie (20 procent) oraz nauki społeczne (17 procent). Najchętniej na studia poza USA wyjeżdżają studenci z Vermont, Rhode Island i Massachusetts, biorąc pod uwagę procent wyjeżdżających do ogólnie studiujących w danym stanie. Studiowanie za granicą opłaca się nie tylko ze względu na niższe czesne niż w USA, ale także daje młodemu człowiekowi międzynarodowe doświadczenie, które liczy się podczas zatrudnienia.
A jak wyglądają statystyki związane z nauką w Kanadzie, która jest sąsiadem USA? W roku akademickim 2014/2015 wyjechało na studia 1569 osób, czyli prawie o 7 procent więcej niż w roku 2004/2005. Uniwersytet McGill w Montrealu, często nazywany Harvardem Kanady, ma największy procent zagranicznych studentów w kraju, bo aż 26 procent. Na uczelni, którą założono w 1821 roku, studiuje 40 tys. osób, w tym jedna czwarta jest w programach magisterskich. Ten anglojęzyczny uniwersytet zajmuje pierwsze miejsce (po raz dwunasty) w rankingu kierunków medycznych według Maclean’s University Rankings. Ogólnie uniwersytet znalazł się na 30 miejscu światowej listy uniwersytetów według QS World University Rankings w 2016. Studenci mają do wyboru 300 różnych kierunków. Na McGill studiował m. in. Zbigniew Brzeziński (nauki polityczne i ekonomię), były doradca prezydenta Cartera. Czesne dla zagranicznych studentów, w zależności od kierunku, wynosi od $13 ty.i więcej. Koszty akademika i wyżywienia są około $15 tys. (Kwoty są podane w dolarach amerykańskich).
Miasteczko akademickie nawet zimą wygląda uroczo. Jest położone niedaleko malowniczej góry Mount Royal. Przykryte białym puchem, w samym sercu 1.5- milionowego Montrealu, wygląda spokojnie. Magazyn Travel + Leisure uznał je za jedno z 17 najpiękniejszych kampusów na świecie w 2012 roku. Oczywiście najpierw moją uwagę przyciąga informacja na mapie kampusu o Bibliotece Polskiego Instytutu Naukowego. Ucieszyłam się i pierwsze kroki kieruję do kamienicy przy 3479 Peel. Niestety, przeżywam rozczarowanie, gdy wreszcie staję przed drzwiami instytutu. Przez szybę widzę, że w budynku trwa remont. Przyklejona karta informuje o nowym adresie od czerwca ubiegłego roku. Notuję zmianę i mam nadzieję, że biblioteka wróci na prestiżowy kampus McGilla. Szperam w starych numerach „McGill Tribune” i okazuje się, że polska biblioteka musiała opuścić kamienicę bez możliwości powrotu. Władze uniwersytetu twierdzą, że budynek wymaga remontu, na który nie mają środków. Instytut miał tu siedzibę od 1969 roku i szczycił się kolekcją około 50 tys. książek i dokumentów, bogatych w informacje m. in o Polonii w Kanadzie. W zbiorach znajdują się także dokumenty polskiego rządu na uchodźctwie i książki przemycone do Kanady w czasach komunistycznej Polski. Serce mnie zabolało i postanowiłam udać się pod nowy adres instytutu, chociaż jest okres noworoczny i wszystkie instytucje zamknięte.
Trafiam na ulicę Drolet, by spojrzeć na nową siedzibę instytutu przy kościele Jean-Baptist. Stefan Władysiuk, który pracuje jako bibliotekarz, w rozmowie telefonicznej, uznaje, że nowa lokalizacja pozwala trzymać wszystkie zbiory na jednym poziomie. Co stanowi duże udogodnienie dla korzystających z biblioteki, a czego nie było na kampusie McGill. Podkreśla również, że nadal ważne pozycje ze zbiorów biblioteki, znajdują się w katalogu uniwersyteckim. Całe szczęście, że biblioteka nie została zamknięta. Co stanowiłoby ogromny cios dla Polonii w Montrealu, która liczy około 50 tys. osób i niedawno (2014 r.) przeżyła zamknięcie Konsulatu Generalnego RP.