377d29f8d07369123e79074049a34badLudzkie ciało to przepiękna konstrukcja. Stworzona z niepoliczalnej ilości komórek, tworzących zadaniowe tkanki, każda inna, a wszystkie ze sobą połączone za pomocą wielkiej autostrady informacyjnej – układu nerwowego i powięziowego. Mnogie kieszenie, fałdy, schowki, obleczone wokół stelaża kostnego, który dźwigając je – stanowi dla nich punky podporu. Z mechanicznego punktu widzenia więc są one niezbędne do wykonywania każdego ruchu, podejmowania każdej – najmniejszej nawet – aktywności. Bębnienie palcami po stole, ruszanie powieką – wszystko potrzebuje punktu podparcia.

Ciało ludzkie zna doskonale pojęcie ergonomii. Minimum wysiłku, maksimum efektywności, skuteczności. To nic innego, jak efekt ewolucji, mądrego doboru cech, dzięki którym człowiek stał się tak doskonałą biologicznie istotą, jaką go widzimy obecnie. Temu wszystkiemu sprzyjał i sprzyja nadal pion, który został wybrany spośród wielu cech, nad którymi pracowało ciało poszukujące dla siebie doskonałości w formie i funkcji.

Czymże jest pion?

Mechanicznie rzecz ujmując jest stanem, dzięki któremu środek ciężkości głowy spada idealnie przez miednicę na środek czworoboku utworzonego przez stopy. Tylko, czy to wypełnia pojęcie pionu?

Można próbować wyobrazić sobie pion, ale można próbować go też rysować. Zacznijmy od prostego rysunku, który przedstawia bloki poukładane jeden na drugim a podparte w odpowiednich miejscach elastycznymi wspornikami w kształcie łuku. To głowa, klatka piersiowa i miednica połączone poszczególnymi odcinkami kręgosłupa. Obleczone w system tkanek miękkich (powięzi, więzadeł, mięśni, skórę) trwają jeden nad drugim tak, by trwanie to kosztowało jak najmniej.

Obraz ten pozwala wyprowadzić z niego kolejne, jak np. rolę miednicy i stawów biodrowych w ciele człowieka. Spotkanie dwóch trójkątów równoramiennych wpisanych w górną i dolną część ciała styka te figury dokładnie w miejscu środka ciała – centrum – w miednicy. Pojawienie się trójkątów dynamizuje obraz, wyostrza go ujawniając istotne punkty ciała.

Można też – co do mnie trafia o wiele bardziej – pokazać, czym jest pion ciała, zmieniając nieco przestrzenność figur. Popatrzmy więc na ciało następująco: miednica to sześcian. Stabilny, mocny, jednoznaczny. On osadza ciało w określonym miejscu. Wypełniony energią stanowi jego podstawę. Na nim postawiona jest kula tułowia. Już widać, jak chwiejnym jest stan pozwalający utrzymać tę kulę na sześcianie, szczególnie, gdy się poruszają. Na kuli natomiast stoi stożek głowy. Żaden z elementów nie jest do sąsiada przyklejony, każdy mając swój własny środek ciężkości ma tak stanąć na sąsiedzie, by nie spaść, by pozwolić sobie na ruch ale przede wszystkim, by utrzymać pion. Wszystkie figury oplecione są nićmi sterujących nimi tkanek i to od nich właśnie, od ich stanu, uzależniona jest łatwość upilnowania pionu lub jej brak.

Na pion mają bezpośredni wpływ powłoki ciała od najgłębszej po najbardziej powierzchowne. Rozliczne kieszenie, tuby, stale ze sobą pracujące, wypełnione lub opróżnione, tętniące życiem lub wręcz przeciwnie – pozbawione energii i siły – tworzą wewnętrzną mapę ciała, którą wyraźnie widać w zewnętrzości formy ciała a więc także w umiejętności utrzymania pionu.

Emocjonalność anatomii nie pozostawia wątpliwości, iż to emocje właśnie stanowią podstawę kształtowania elementów ciała. Od ich natężenia, czasu trwania, podatności gruntu, który uprawiają, zależy bezpośrednio to, jak wyglądamy. Jak łatwo jest nam utrzymać pion, zarówno fizyczny, jak emocjonalny.

fake-posture

Rozejrzyjmy się wokoło, a ze zdziwieniem zobaczymy wielu ludzi, którzy idąc – patrzą na ziemię. Patrząc na współćwiczących w sali gimnastycznej, pasażerów w autobusie lub siedzących przed ekranem kinowym dotrzec możemy tendencję do „składania się” ku ziemi. Głowa leci ku przodowi, wymuszając na mięśniach tylnej części ciała mega wysiłek, który ma powstrzymać ciało przed przewróceniem się. Zapadający się brzuch i jego zawartość, zamykana klatka piersiowa i jej pulsacyjność, rzut środka ciężkości przed biodra, niejednokrotnie ugięte kolana, wysunięte ku przodowi i do dołu barki – to obraz nowoczesnego człowieka, który zapomniał już dawno, do czego służyć ma jego układ ruchu. Istnieje oczywiście inny obraz nowocześności – sztywnej klatki piersiowej, głowy zadartej ku górze, niestabilnych nóg bez połaczenia z ziemią, z ramionami uniesionymi…Mozaikowość różnorakich wpływów buduje każde ciało z osobna, nie ma tu jednego schematu, jednej obowiązującej formy. A pion potrzebny…

Sami sobie robimy „na dobrze” lub „na źle”. Sami decydujemy o własnych wyborach względem ciała, o przekonaniach, którym hołdujemy, o poczynaniach, które otwierają nas lub zamykają na innych. Internet pełen jest złotych myśli, dobrych rad i stron, z których można czerpać natchnienie, pełen mędrców chętnych do doradzania nam. Pozostaje pytanie: co stało się z intuicją i zaufaniem własnej naturze, kim jesteśmy w najgłębszych warstwach ciała, co w nich tkwi, co powoduje, że to kim jesteśmy uwidacznia się takim a nie innym ciałem. Czy nie zamykamy swoich właśnych możliwośći wykorzystania własnego umysłu do tworzenia rzeczywistości, która nam sprzyja? A pion potrzebny… Im dalej od pionu, tym większa kompensacja, tym większy wysiłek, tym trudniej do niego wrócić. Pseudokompensacja nic nie daje i odciąga nas jedynie od rzeczywistej równowagi, rzeczywistego pionu.

1965xdu4zmvotgif

Kiedyś uczono dzieci chodzenia z książką na głowie. Niejeden pukał się w głowę, ale czy to było aż tak bez sensu? Pion we wszystkich swoich przejawach jest gracją, lekkością, swobodą, uśmiechem, wybaczaniem, mądrością, prostotą, wiarą, miłością, ciepłem….Czy trzeba nam czegoś więcej?

 Niech się stanie 😉

Bartłomiej Gajowiec

Autor prowadzi Gabinet Hikari Fizjoterapia w Warszawie

Zapraszamy na blog www.gajowiec.pl

Poprzedni artykułJedna osoba, wiele akcentów
Następny artykuł„Już czytam, piszę i potrafię” czyli nowy podręcznik do polonijnej klasy 1

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj