Tragiczna śmierć na motorze 22-letniego Norberta Kucharka z Nowego Jorku poruszyła Polonię. Do naszej redakcji napisała Ewa Wiśniewska, założycielka i dyrektorka Szkoły im. Św. Jana Pawła II na Staten Island w Nowym Jorku, by podzielić się wspomnieniami o Norbercie, jej uczniu i także o rodzinie zmarłego.
Rodzina Kucharków odegrała ważną rolę w życiu szkoły. Pomocna. Życzliwa. Serdeczna.
xxx
1 lipca, gdy odwoziłam męża na lotnisko, dostałam bardzo smutną wiadomość, że mój były uczeń, 22-letni Norbert Kucharek, zginął w wypadku. Pierwszą reakcją był ból i niedowierzanie w to, co się stało. Powoli zaczęły odzywać się wspomnienia o chłopcu, którego znałam bardzo dobrze. Pamiętam dokładnie Jego jasne włosy i smukłą sylwetkę, a przede wszystkim Jego uśmiechniętą i zawsze pogodną twarz.
Zapewne takim samym zapamietali Go jego koledzy i koleżanki. Nigdy z nikim się nie kłócił, umiał wszystkich rozbawić i stworzyć miłą atmosferę wokół siebie. Zawsze wiedziałam, kiedy Norbert jest nieobecny. Wystarczyło spojrzeć na tablicę. Nikt tak pięknie jak On nie umiał jej przygotować do każdych zajęć. Potem chcąc rozbawić klasę, podnosił rękę do góry i pytał: “Pani Ewa lubisz naszą tablicę?” Oczywiście, że lubiłam tę tablicę, ale jeszcze bardziej lubiłam tego zawsze chętnego do pomocy, życzliwego i uśmiechniętego Norberta!
Myślę, że te wszystkie zalety, które posiadał, przekazali Mu Rodzice, których również znam. Żadna zabawa szkolna nie odbyła się bez dużej pomocy pani Marii, która zawsze gotowała smaczne potrawy, a następnie pomagała przy wydawaniu posiłków. Pamiętam również jaką wielką niespodziankę zrobił mi tata Norberta, pan Krzysztof. Po każdej zabawie zbieraliśmy znaczne ilości worków ze śmieciami, których nie można było wystawić na chodnik ze względu na niedzielę, około 2 rano. Tego pamiętnego roku państwo Kucharkowie przyjechali na zabawę pięknym, wyjątkowo dużym, nowym samochodem, do którego załadowali wszystkie worki, abym nie musiała ich wynosić w poniedziałek. Również dzięki panu Krzysiowi nasze szkolne klasy były wyjątkowo kolorowe. Pamiętam spotkanie z Rodzicami, kiedy mówiłam o potrzebie odnowienia ścian. Wówczas tata Norberta zadeklarował, że dostarczy nam farby. Kiedy okazało się, że mamy do dyspozycji około 30 puszek, a w każdej niezbyt dużo farby zdecydowaliśmy, że kazda ściana będzie miała inny kolor. Wielka była radość uczniów po powrocie z wakacji kiedy zobaczyli wesołą i kolorową szkołę.
Teraz moje myśli wracają do Nortberta. Trudno pogodzić się z faktem, że odszedł taki młody i wspaniały chłopak. W domu pogrzebowym, oczywiście oprócz rodziny, żegnały Go tłumy kolegów i koleżanek, na twarzach widziałam ich smutek i żal po stracie kogoś lubianego. Podobnie uroczyście wyglądał wyjazd do Amerykańskiej Częstochowy. Na czele korowodu jechali motocykliści z polską i amerykańską flagą. Od starszej siostry Norberta, Karolinki, dowiedziałam się, że Jego pasją był motocykl. Należał do klubu i od czterech lat brał udział jadąc na motorze w Paradzie Pułaskiego. Był bardzo dumny z tego, że jest Polakiem, chociaż urodził się w USA.
Do tej pory Sanktuarium w Amerykańskiej Częstochowie było dla mnie miejscem wycieczek z gośćmi z Polski. Jednak 6 lipca 2021 roku nabrało innego wymiaru i będzie miejscem szczególnym.
Norbercie, nigdy Ciebie nie zapomnę, zasze będziesz żył w moich myślach.
Mój kochany uczniu, spoczywaj w pokoju!
.
Ewa Wiśniewska
.