Lato w pełni, czas na relaks w ogródkach. Kwiaty kwitną, warzywa i owoce rosną i dojrzewają. Czas na zbieranie plonów i lekcje języka polskiego dla dzieci w ogródkach. Ewa Wiśniewska, znana i ceniona działaczka na rzecz polonijnej edukacji ze Staten Island, opowiada jak jej ogródek rozwija wnuczki i wzbogaca walory potraw na stole. Wcześniej Ewa dzieliła się informacjami o jej przetworach „Przetwory traktuję bardzo sentymentalnie…” | Dobra Szkoła Nowy Jork (dobraszkolanowyjork.com)
.
Obecnie w moim ogródku rosną porzeczki, agrest i słoneczniki, dzięki którym moje najukochańsze wnuczki, które mają obecnie 7 i 6 lat, chętnie biegną do ogródka, by bezpośrednio z krzaczków zjeść owoce. Najbardziej śmieszy mnie ich radość, kiedy zamiast owoców zajadają się warzywami. Już od najmłodszych lat uczyłam je, że zrywanie w ogrodzie nie jest zabawą i wolno im zrywać wszystko, ale pod warunkiem, że to, co zostanie zerwane, będzie przez nie zjedzone. Kiedy mają w buzi jednocześnie sałatę, szczypior, pietruszkę, koperek, bazylię i miętę, a do tego zagryzają to ogórkiem, moja radość jest niewyobrażalna. Często słyszę, że dzieci nie lubią warzyw i są z ich jedzeniem problemy. Doradzam uprawę ogródka, bowiem dzieciaki, którym pozwala się coś samodzielnie zerwać, chętnie to potem zjadają. Naszą tradycją stało się gotowanie barszczu z buraków, które przynoszą do domu i same je myją. Muszę dodać, że mam jeszcze fasolkę szparagową, a w tym roku wczesną wiosną posadziłam też pierwszy raz lubczyk (dziękuję Krysiu), który na szczęście polubił swoje miejsce, bo pięknie się rozwinął. Dodany do rosołu rzeczywiście nadaje mu wyjątkowy zapach i smak, podobnie jak tymianek i rozmaryn zmieniają walory smakowe mięsa.
Kiedy myślę o swoich wnuczkach zajadających się owocami i warzywami, to dodam, że wielką korzyścią jest również ich naturalny kontakt z przyrodą. Pięknie potrafią nazwać po polsku wszystkie owoce i warzywa, a wysłane po coś do ogródka, bezbłędnie wykonują swoje zadanie. Myślę, że mam powód do dumy, kiedy powiem, że odróżniają natkę pietruszki od natki selera.

Moja przygoda z ogródkiem i uprawą owoców i warzyw zaczęła się dopiero po przyjeździe do USA i kupnie domu. Robiąc plany zagospodarowania podwórka wiedziałam, że oprócz skalniaka i kwiatów, będę też chciała mieć trochę przypraw, ogórków i pomidorów. Smak tych ostatnich, kupowanych w sklepie, nigdy nie spełnił moich oczekiwań. Na początku pamiętam z jakim namaszczeniem zrywałam swoje plony i dumna przynosiłam do domu. Teraz budzą one mniej emocji, ale radość i duma jest podobna.
Ogródek. Nie wiem nawet, czy można to nazwać moją pasją, czy może bardziej potrzebą? Prowadząc swój dom w sposób bardzo tradycyjny, czyli gotując samodzielnie obiady, potrzebuję świeże przyprawy i warzywa. Możliwość posiadania (chociaż latem) tego wszystkiego w zasięgu ręki jest niezwykłym ułatwieniem i radością, nie mówiąc już o walorach smakowych i zapachowych.
Jeżeli ktoś chciałby cieszyć się swoimi zbiorami, a nie posiada kawałka ziemi, doradzam doniczki. Mam trzy kolory miniaturowych pomidorów i hoduję je właśnie w doniczkach. Każdego roku samodzielnie robię z nich sadzonki na następny sezon, a nadwyżkę przekazuję znajomym.
Zaraz idę zrywać pomidory!
Zanotowała: Danuta Świątek
Zdjęcia: Ewa Wiśniewska