
Pierwsza wizyta w Nowym Jorku jest najważniejsza! Pierwsze wrażenia zapadają głęboko w pamięci i odbijają się jak w lustrze, przy każdym kolejnym powrocie do tego wyjątkowego miasta. Niektórzy mają szczęście, by trafić do Nowego Jorku jako dziecko, gdy umysł jest chłonny jak gąbka i rejestruje każdy szczegół otoczenia. Wśród właśnie tych szczęśliwców jest 9-letni Jaś Kustek z Woli Mrokowskiej koło Warszawy. Oddajmy mu głos.

„Przyjechałem z babcią i ciocią na święta do mojej matki chrzestnej. Trochę bałem się dalekiej podróży samolotem. Bardzo długo czekaliśmy na lotnisku, bo samolot był opóźniony cztery godziny. W końcu jednak wystartowaliśmy. Siedziałem koło okna, bo myślałem, że będę miał widoki i będę mógł robić zdjęcia. Ale ziemia była daleko od okna przez prawie cały czas lotu. Dopiero pod koniec zobaczyłem światła wielkiego miasta. Wylądowaliśmy o 1.00 w nocy i byłem bardzo zmęczony. Ale ożyłem, gdy zobaczyłem moją ciocię na lotnisku, która zabrała nas do żółtej taksówki. Tego dnia poszedłem spać o 4 rano.
Nowy Jork to fajne i ciekawe miasto. Wiesz, że jeździłem na rowerze z kwadratowymi kołami? Ten rower znajduje się w Muzeum Matematyki na Manhattanie. Najbardziej podobała mi się wystawa kostiumów ze Star Wars oraz wycieczka na lotniskowiec Intrapid, gdzie chodziliśmy różnymi wąskimi korytarzami i widziałem samolot Concord. Nakręciłem tam dużo filmów na aparacie fotograficznym i będe je pokazywać moim kolegom i koleżankom w klasie na tablicy interaktywnej. Na pewno będzie im się podobać. A wiesz, co mnie najbardziej ucieszyło w Nowym Jorku? Gdy z ciocią pojechaliśmy do wielkiego sklepu LEGO niedaleko Rockefeller Center, bo ja uwielbiam bawić się klockami lego. Kupiłem tam sobie transporter droidów.

Ciocia mówi, że przynoszę jej szczęście w metrze, bo ile razy mnie zabierała na stację, to natychmiast przyjeżdżał pociąg. Zauważyłem, że nie wszystkie stacje metra są czyste i ładne. Jest jest nawet bardzo brzydka, nazywa się Chamber Street. Tam podobno nawet biegają szczury, tak mówiła ciocia, ale ja na szczęście ich nie widziałem.
Przez kilka dni trenowałem niespanie do północy, żeby powitać Nowy Jork i udało się! Piłem Colę i strzelałem z pistoletu na confetti, i marzyłem, żeby znowu przyjechać do Nowego Jorku! Wiesz, że ja chcę wynaleźć teleporter? Wtedy będę mógł szybko przenosić się w różne miejsca, do Nowego Jorku też.”
Niech noworoczne marzenia spełnią się Jasiowi.
Zanotowała: Danuta Świątek
Zdjęcia: archiwum Jasia Kustka