86-letni Yoram (Jerzy) Gross jest bohaterem dokumentalnego filmu „Blinky & Me” Tomasza Magierskiego, obecnie pokazywanego w polonijnych szkołach w USA. Gross mieszka z żoną Sandrą i ich dziećmi
w Australii od 43 lat. Urodził się w 1926 roku Krakowie, mieście, które ciągle kocha. Dwa lata temu zabrał swoje wnuki do Polski, w podróż sentymentalną, ale i bardzo emocjonalną. Rodzinie Grossa towarzyszył Magierski z kamerą. Film „Blinky & Me” jest wzruszający i optymistyczny jak jego bohater.
Niedawno napisałam o filmie na naszym portalu. Nie spodziewałam się, że odezwie się do mnie pan Gross.
Niespodzianka. W e-mailu czytam: „… Mam nadzieję, że szkolnym dzieciom, które Pani wychowuje na DOBRYCH LUDZI film ten też się podobał, bo temat dla nich jest tak nieznany i życzę im z całego serca, aby nigdy „podobnego tematu” z bliska nie poznali. Innymi słowami; aby nigdy żadnych wojen w życiu nie przeżywali”.
Historię życia Grossa poznałam z filmu. Ale zastanawiam się, jakim jest ojcem? Ma dwoje dzieci: 46-letniego syna Guya i 43-letnią córkę Karen, i doczekał się pięciorga wnuków. Najstarszy wnuk ma 16 lat, a najmłodsza wnuczka 6.
„Wiem, że jest pan zajęty, ale może da się pan namówić na rozmowę w sieci?” – napisałam.
Wymieniliśmy się kilkoma e-mailami.
„Jestem całymi dniami zajęty, niestety, dni są za krótkie” – zwierza się Gross. „Relaksuję się robiąc filmy lub grając na fortepianie. To, co robię, nie nazywam pracą tylko przyjemnością”.
Hm… Marzenie wielu ludzi. Ale na to marzenie Gross zapracował w swoim życiu.
Xxx
Czy każdy dziadek powinien zabrać wnuki do miejsc swojego dzieciństwa i młodości, tak jak to pan zrobił?
Jeżeli dziadek może sobie na to pozwolić i dzieci nie mają nic przeciwko temu, to powinni to zrobić. Moje dzieci
i wnuki były bardzo zadowolone, tak zresztą, jak moja żona i ja.
W swoim życiu odniósł pan sukces jako animator. A jak pan ocenia siebie w roli ojca? Spełnił się pan, odniósł sukces?
Jestem raczej reżyserem, producentem, scenarzystą filmowym, aniżeli animatorem, a ten mój sukces jako filmowiec, moim zdaniem, jest raczej przesadzony, ale co robić…mój jedyny sukces to zrobienie moich wspaniałych dzieci, do których mam wspólnika – to jest moja żona. Razem robiliśmy nasze dzieci.
Jaki jest pana klucz do bycia mądrym i dobrym ojcem?
Moje dzieci mnie kochają, dlatego myślę, że jestem dobrym ojcem, nigdy ich nie biłem, ani nie krytykowałem, ani nie zmuszałem, żeby robili rzeczy, których lubić nie mogą lub nie lubią.
Co powinien ojciec przekazywać swojemu dziecku? Co udało się panu?
Tłumaczyłem im co ja myślę o życiu, opierając się na moich życiowych doświadczeniach. Czy moje zdanie o życiu jest słuszne? Do dnia dzisiejszego nie wiem. Moim zdaniem, moje dzieci są mądre … Ale to nie jest moja zasługa; córka i syn dużo rzeczy w życiu doświadczają i to ich uczy więcej aniżeli ja mógłbym ich nauczyć.
Czy też pan uważa, że każdy mężczyzna powinien spłodzić syna, postawić dom i posadzić drzewo?
Moim zdaniem natura chce, aby mężczyzna z kobietą spłodzili dziecko, tak to się dzieje wśród ludzi i zwierząt
i ten płód powinien być albo żeński, albo męski, bo przecież jak będą się rodziły tylko kobiety lub tylko mężczyźni, to ludzi w ogóle nie będzie.
Pana recepta na szczęśliwe dzieciństwo?
Dobrzy rodzice, którzy starają się zrozumieć swoje dzieci.
Co najchętniej robi pan z wnukami?
W dalszym ciągu jestem zajęty robieniem filmów, a wnuki są bardzo zajęte nauką. Dzieci Guya widzę raz
w tygodniu w weekend. Oskar, syn Guya, jest bardzo muzykalny, jak przychodzi to momentalnie gra na fortepianie, to jest jeden z instrumentów muzycznych, na których gra, a gra prawie na wszystkich istniejących instrumentach. Córki Guya rysują jak do nas przychodzą. Czasami chodzimy z nimi do teatru, gdy wystawiane sztuki są dla dzieci odpowiednie. Z dziewczynkami Karen, dwojaczkami, widzimy się raz w miesiącu, bo mieszkają 800 km od nas, od Sydney.
Co jeszcze chciałby pan zrobić z wnukami i swoimi dziećmi?
Kochać je jeszcze bardziej i zadawalać je jak najlepiej mogę.
Obecnie wielu zabieganych rodziców w Ameryce ma poczucie winy, że za mało czasu spędza z dziećmi.
Co pan im radzi?
To bardzo źle, ci którzy stworzyli życie, to znaczy swoje dzieci, są za to odpowiedzialni, żeby te dzieci były dobrze wychowane, tak jak powinny być. Tworząc dzieci to DUŻA ODPOWIEDZIALNOŚĆ, a nie przyjemność seksualna ze swoją żoną.
Jaka jest pana recepta na długowieczność?
Długowieczność … Nie ma znaczenia. Ludzie, o których się mówi, są zawsze z nami, oni nigdy nie umierają. Taki Chopin… czy on nie jest ciagle z nami? A to, że go nie widzimy to nie ma znaczenia. My go słyszymy.
A Rembrandt? My go nie słyszymy, ale go widzimy. Ważne jest co my po sobie zostawiamy, co zrobiliśmy w tych latach, kiedy chodziliśmy po ziemi.
Dziękuję i życzę dużo zdrowia!
Danuta Świątek
YORAM JERZY GROSS – Australijski twórca filmów animowanych, urodzony 18 października 1926 roku
w Krakowie, w rodzinie żydowskiej. W 1950 roku wyjechał do Izraela, gdzie kręcił swoje pierwsze filmy.
W 1968 roku wyjechał z rodziną do Australii. Prowadzi własne studio „Yoram Film Studios”. Wsród jego znanych produkcji są m. in. „Bystry Bill” i „Dot i kangurzyca”. Odznaczony Orderem Australii i Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi RP i Srebrnym Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis. Strona Yorama www.yoramgrossfilms.com