Fot. Archiwum DPS

„Kiedy zorientowałem się, że znajomość mojego rodzimego języka jest daleka od ideału, postanowiłem się za niego wziąć” – opowiada Remigiusz, Polak, który jako mały chłopiec opuścił Polskę. Po latach jednak poczuł potrzebę powrotu do korzeni.

„Moi rodzice rozwiedli się, kiedy byłem mały. Miałem 9 lat, gdy wyjechałem na wakacje do Włoch. Tam wtedy mieszkała i pracowała moja mama. Będąc na wakacjach, dowiedziałem się, że mam zostać w tym kraju na stałe. Moja siostra mieszkała wtedy już we Włoszech od dwóch lat. Po wakacjach od razu poszedłem do szkoły włoskiej, nie znając w ogóle języka. Abym szybciej nauczył się włoskiego, moja mama postanowiła mówić do mnie tylko po włosku. Jej ówczesny partner był Włochem, który nie mówił po polsku, więc językiem domowym był włoski. Czasem odwiedzała nas babcia, która była dla nas źródłem polskiego – mówiła do nas tylko w tym języku.

Być może kiedy to opowiadam, sytuacja taka może się wydawać stresująca – wyjeżdżasz do obcego kraju, nie znasz języka i od razu idziesz tam do szkoły. Ja jednak nie pamiętam, żebym na początku się stresował, a to dlatego, że podobało mi się nasze sąsiedztwo, pamiętam plac zabaw i zabawy z dziećmi na podwórku. Dopiero po jakimś czasie sytuacja w szkole przestała być dla mnie komfortowa – to było małe miasteczko, mieszkańcy nie byli przyzwyczajeni do obcokrajowców. Dzieci traktowały mnie z rezerwą, podchodziły nieufnie. We Włoszech w tamtym czasie dzieci zaczynały szkołę rok wcześniej, niż uczniowie w Polsce – dlatego zamiast trafić do trzeciej klasy, trafiłem od razu do czwartej. Musiałem więc nie tylko nadrobić zaległości językowe, ale też materiał szkolny. Pamiętam, że osiągnięcie względnej płynności językowej, która pozwoliła mi swobodnie czuć się w klasie i w szkole, odpowiadać na pytania nauczycieli i dogadywać się z rówieśnikami, zajęło mi jedynie cztery miesiące. Myślę, że to dlatego, że język polski poszedł „w odstawkę” – w domu nie mówiliśmy po polsku, a w naszej miejscowości nie mieszkał żaden Polak. Zanurzyłem się więc zupełnie w języku włoskim.

Przez trzy lata mieszkałem na południu Włoch i wtedy w ogóle nie miałem kontaktu z językiem polskim (nie licząc sporadycznych wizyt babci), a przez następne 11 lat – w Rzymie. Poznałem tam kilkoro Polaków, ale nie spotykaliśmy się regularnie. Z większością z nich rozmawiałem jednak po włosku, bo to było dla nas wszystkich łatwiejsze. Pamiętam też, że w czasie wakacji w Polsce, kiedy chciałem porozumieć się z moimi kuzynami, często nieświadomie zaczynałem  do nich mówić po włosku, mimo że nie znali tego języka.

Po 14 latach mieszkania we Włoszech, przeprowadziłem się do Wielkiej Brytanii. Znałem angielski, bo nauczyłem się go na poziomie komunikatywnym we Włoszech. Wtedy po raz pierwszy zetknąłem się z tak dużą liczbą Polaków. I wszyscy chcieli mówić do mnie po polsku! Zorientowałem się, że nie zawsze jestem w stanie wyrazić to, co chcę, często plączę się w moich wypowiedziach, brakuje mi słów, mówię niewyraźnie. Wcześniej nie miałem świadomości, że mój polski mógł nie brzmieć naturalnie, że mogłem nie mówić płynnie i poprawnie. Kiedy zorientowałem się, że znajomość mojego rodzimego języka jest daleka od ideału, postanowiłem się za niego wziąć. Założyłem sobie konto na popularnym w tamtym czasie portalu nasza-klasa.pl. Odszukiwałem dawnych kolegów i koleżanki z podstawówki i próbowałem korespondować z nimi po polsku. Analizowałem, w jaki sposób oni piszą, układają zdania i dzięki temu mogłem sam poprawiać swoje błędy. Przez 14 lat – czyli od trzeciej klasy szkoły podstawowej – w ogóle nie pisałem po polsku! Z czasem szło mi coraz lepiej, kiedyś nawet napisałem bajkę dla dzieci (śmiech), którą oczywiście moja znajoma musiała trochę poprawić.

Obecnie mieszkam w Wielkiej Brytanii, ale w przyszłości chciałbym zamieszkać w Polsce. Obawiam się jednak, że gdybym teraz przeniósł się do Polski, to nie odnalazłbym się w tamtejszej rzeczywistości, że mój język nie byłby na tyle dobry, nie czułbym się swobodnie na rynku pracy. Kiedy jestem w Polsce, bardzo mi się tam podoba, czuję emocjonalny związek z krajem. Wiem jednak, że brakuje mi trochę wiedzy o historii i o kulturze – przez lata miałem bardzo mały kontakt z kulturą polską. Teraz, odwiedzając Polskę, staram się to nadrabiać – zwiedzać, dowiadywać się, z jakimi wydarzeniami i okresami w historii Polski związane są poszczególne budynki czy zabytki, takie jak na przykład Pałac Kultury. Bardzo doceniam to, że miałem szansę poznać w życiu dobrze kilka języków, żyć w różnych miejscach i obcować z różnymi kulturami. Myślę, że to niesamowicie otwiera umysł, uczy patrzenia na życie z różnych perspektyw.

Do tej pory językiem, w którym czuję się najbardziej komfortowo, jest włoski, ale polski jest mi bardzo bliski. Generalnie nie mam problemów z mówieniem po polsku, ale czasem trochę się frustruję, na przykład wtedy, kiedy rozmawiam z nowo poznaną osobą, kiedy mówię do większego grona osób albo kiedy chcę coś powiedzieć szybko, a akurat brakuje mi słowa. Ale wiem, że będzie lepiej – widzę, że robię duże postępy, zarówno w mówieniu, jak i w pisaniu. Najważniejszy jest dla mnie kontakt z językiem. Nie zrażam się, kiedy robię błędy, staram się brać je raczej na żarty. Chociaż muszę przyznać, że największym wyzwaniem są dla mnie metafory, frazeologizmy – kiedy stykam się z nimi po raz pierwszy, nie zawsze jest dla mnie oczywiste, co znaczą. Czasem też moi znajomi śmieją się ze mnie (oczywiście w życzliwy sposób), bo używam słów, których raczej nie używa się w potocznym języku, ale ja o tym nie wiem. Przykładowo moja znajoma śmieje się ze mnie za każdym razem, kiedy proszę ją, żeby czegoś „skosztowała”, kiedy jemy razem lunch. Mówi, że brzmię wtedy jak prawdziwy arystokrata, ale sugeruje mi, że podczas luźnej rozmowy bardziej naturalnie brzmi, kiedy powiem po prostu „posmakuj”. A mi jakoś to słowo „skosztuj” bardziej się podoba i sobie je wybrałem (śmiech).

Co ciekawe, z moją mamą i siostrą wciąż mówię po włosku – jakoś tak nam już zostało.”

 

Wysłuchała Joanna Kołak

 

Serwis „Wszystko o dwujęzyczności” jest dostępny na licencji Creative Commons znanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Uniwersytetu Warszawskiego. Utwór powstał w ramach projektu finansowanego w ramach konkursu „Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2015 r.” realizowanego za pośrednictwem MSZ w roku 2015. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2015 r.”.

Poprzedni artykuł„Ada to nie wypada” – recital Adrianny Biedrzyńskiej
Następny artykuł20-lecie kapłaństwa o. Waldemara Łątkowskiego w Perth Amboy NJ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj