Miejsce urodzenia nie koniecznie świadczy o poczuciu narodowości. Przekonuję się o tym po raz kolejny. Rodzina Rynkiewiczów z Suffern, NY, ma dwóch synów 10-letniego Erwina i 8-letniego Adriana, którzy chodzą do Polskiej Szkoły im. Mikołaja Kopernika w Mahwah, NJ.
„My nie jesteśmy Litwinami, my Polacy z Wileńszczyzny” – słyszę od 30-letniej Olgi Rynkiewicz. – „Pochodzimy z mężem z polskich rodzin, urodziliśmy się w Wilnie (według spisu ludności na Wileńszczyźnie mieszka ponad 200 tys. Polaków, przypis. DS). Oboje z mężem Karolem ukończyliśmy polską Szkołę Średnią im. Jana Pawła II w Wilnie. Po prostu nasz polski trochę różni się od tego używanego przez innych Polaków. Jesteśmy już przyzwyczajeni tak rozmawiać. Dlatego też ludzie jakoś niechętnie wierzą w to, że jesteśmy Polakami” – zwierza się pani Olga, która w domu utrzymujemy polskie tradycje.
A jak to jest z językami używanymi w rodzinie?
„Ponieważ urodziliśmy się w okresie Związku Radzieckiego, to znamy też język rosyjski. U nas na podwórku dzieci zawsze mówiły po rosyjsku. Także polski, rosyjski i litewski znamy jednakowo dobrze. Teraz już z każdym rokiem coraz więcej uczymy się angielskiego” – mówi pani Olga, która przyjechała z rodziną do USA cztery lata temu.
„Nasi chłopcy Erwin i Adrian mówią po polsku, bo tak rozmawiamy w domu. Posługują się rosyjskim, bo większość kolegów w USA jest Rosjanami. Po angielsku uczą się w szkole, a dodatkowo także hiszpańskiego. Jeśli chodzi o litewski, to Erwin pamięta kilka słów. Nie ma okazji do rozmowy w tym języku. Jesteśmy naprawdę dumni, że nasi chłopcy pięknie potrafią porozumiewać się w trzech językach” – opowiada pani Olga.
Erwin i Adrian uczą się polskiego też w szkole w Mahwah. Skończyli drugi rok nauki. Chłopcy wracają do domu po lekcjach zadowoleni.
„Erwin bardzo dobrze zapamiętuje historię i zawsze pyta, czy słyszeliśmy o różnych królach Polski, albo słynnych Polakach, o których uczył się w klasie” – mówi pani Olga. Chłopcy odrabiają prace domowe wspólnie z mamą. Plączą się im rosyjskie i polskie słówka. Przed snem jest czas na czytanie po polsku. – „Czytam Erwinowi i Adrianowi polską biblię dla dzieci, którą podarował nam teść. Chłopcy uwielbiają też wiersze Brzechwy i wiele z nich znają na pamięć”.
Marzeniem pani Olgi jest pokazać chłopcom Polskę. Sama była tam wielokrotnie jako dziecko. A na razie polska szkoła zastępuje wszystkim kawałek kraju nad Wisłą.
Danuta Świątek
Zdjęcie: archiwum rodziny Rynkiewiczów