Mamy to! Wyłoniliśmy zwycięzców konkursu, chociaż nie było to takie proste. W każdym wierszu i formie prozatorskiej były elementy, które zwróciły naszą uwagę. Ile skojarzeń, uczuć , mnogości myśli, postanowień może wywołać płynąca łódź żaglowa! I ile wspomnień i nostalgii. A ile dywagacji! 

W zasadzie wszyscy zgodzili się z przesłaniem, że “ Żeglowanie jest koniecznością’, nawet jeśli czasem bywa nieuświadomione. Płyńmy w takim razie w naszych żaglówkach raz w zachwycie, raz z wiatrem, a raz pod wiatr. Obserwujmy piękno łagodnego rejsu i nie bójmy się większych fal. Bo tak widocznie trzeba. Po prostu. 

Podczas czytania Waszych prac przenieśliśmy się w inny świat – świat duchowości. Bardzo Wam za to dziękujemy. Życzymy pięknego życia oraz tworzenia poezji i prozy.

Serdecznie gratulujemy! 

*** Oceniając prace, braliśmy pod uwagę zgodność z tematem (!), oryginalność w przekazywaniu emocji i myśli, warsztat poetycko – pisarski, poziom znajomości języka polskiego. Komisja pod kierunkiem Ireny Biały przyznała następujące miejsca.

Poezja:

I miejsce w grupie wiekowej od 12 do 17 lat zajeły ex aequo:  

Giulia di Torre z Włoch za wiersz “ Żeglować jest koniecznością”  i  Michalina Świerzowska  z Wielkiej Brytanii za wiersz “ Łódź”.

Proza:

I miejsce w grupie wiekowej od 12 do 17 lat zajęły ex aequo:   

Chiara Ventrella z Włoch za tekst  “Morska biblioteka i  Chloe Pietruszka  z Wielkiej Brytanii za tekst  “ Żeglowanie jest koniecznością”

Nagroda Specjalna dla Rodziny z Włoch  – Magdalena Banach za prozę “Rejs w codzienność” i Sofia di Ascenzi za wiersz “Pod prąd” 

Bardzo dziękujemy za wiersze najmłodszym uczestniczkom  konkursu: Emilce Sikorskiej, lat 11 za wiersz “ Navigare necesse est…” i Emilce Cassidy, lat 10 za wiersz “Żegluję”. Trzymamy kciuki za Waszą dalszą twórczość. Na pewno będzie udana. Życzymy powodzenia!

Serdecznie dziękujemy Szkołom Polskim przy Ambasadach RP w Londynie i w Rzymie w Ostii za tak liczny udział uczniów w naszym konkursie i za tyle bardzo, bardzo ciekawych prac. Widać opiekę i wsparcie niezwykłych nauczycieli.  Gratulujemy! 

Redakcja Dobra Szkoła Nowy Jork

.

 Giulia di Torre “Żeglować jest koniecznością”

Gdy widzisz statek na morzu, marzysz o tym, jak to jest być 

Na pokładzie

Niesiony przez wiatr, bez zasad, bez ograniczeń

Bez czasu, którego trzeba przestrzegać,

Jesteś wolny.

Tam, na otwartym morzu nic cię nie powstrzymuje.

A co, gdybyś ty 

Naprawdę był wolny, niesiony tylko przez wiatr? 

Morze jest twoim życiem,

Nieprzewidywalne,

Czasem spokojne, ale zawsze jest przygodą.

Żyj tak, jakbyś był statkiem.

Niezależnie od silnych wiatrów, wysokich fal 

Przeszkód.

Pamiętaj jednak:

Wolność bez kierunku może sprawić, że 

Odpłyniesz za daleko.

Musisz odnaleźć “ swój miecz”

Tę część, która utrzymuje cię w stabilności

W całym tym chaosie 

To ona pozwala ci płynąć dalej…

Jestem żeglarzem, często pływam pod pełnymi żaglami.

.

Michalina Świerzowska   “Łódź” 

Tańczyła razem z falą, melodia na trzy-czwarte,

Mimo że uwiązana, żagle szeroko otwarte.

Skrzypiące deski razem z wiatrem śpiewają,

O skradzionym przez piratów skarbie opowiadają.

Stary rybak dawno zmarł,

A jego syn na lutni grał.

Grał i śpiewał, tańczył i się śmiał.

Ale o łodzi ojca – zapomniał.

Łódź już nie tańczy i nie śpiewa,

Nie obchodzi jej, że wiatr powiewa. 

Nie wypłynie do piratów, 

Do następnej wyspy, do egzotycznych ptaków.

Nie odkryje nowych gwiazd,

Nowych “dań” i nowych miast.

Nie wypłynie z portu, na zawsze tam zostanie,

Chyba  że ty podejmiesz wyzwanie.

Wejdź do łodzi, zostań kapitanem,

Odważ się na podróż z oceanem.

Żeglowanie jest koniecznością,

Niech stanie się twoją codziennością.

.

Chloe Pietruszka “Żeglowanie jest koniecznością”

Zawsze myślałam, że żeglowanie jest tylko dla starych wilków morskich. Takich z siwymi brodami, z lunetami i mapami w rękach. Wyobrażałam ich sobie jak z filmów – poważnych, z ogromnym doświadczeniem, jakby znali każdy kawałek morza. 

A potem pojechałam na wakacje, na Mazury. I tam zostałam majtkiem pokładowym. Wtedy zrozumiałam, że żeglowanie to coś więcej, niż tylko pływanie po jeziorze czy morzu. To tak naprawdę zmaganie się z bałwanami morskimi, z falami, które uderzają w kadłub.

Pomyslałam, że to trochę jak życie. Ono też po prostu… płynie. Woda nie pozwala stanąć w miejscu. Każe płynać, dryfować na fali, nawet jak się nie ma siły. To jest konieczność.

A żaglówka? Ona potrzebuje, żeby łapać wiatr w żagle, żeby trzymać mocno i pewnie ster. Bo jak nie, to wiatr sam przejmie stery. I wtedy może nas znieść w stronę, w którą wcale nie chcemy płynąć. 

Żeglowanie uczy pokory. Bo czasem bywa słońce, czasem deszcz, a my i tak musimy żeglować. Gdy jest spokojnie, to dryfujemy tak po prostu do celu. Jest miło. 

Ale są dni, kiedy wszystko się zmienia. Niebo grzmi, goni fale, a my się boimy. Wtedy trzeba dużo siły, żeby dopłynąć bezpiecznie. Żeby po postu przetrwać. 

Woda to zawsze jakaś niewiadoma. I życie też takie jest. Ale najwazniejsze to płynąć. Nie osiąść na mieliźnie, nie stanąć w miejscu. 

Bo jak się zatrzymamy, to możemy zatonąć. Woda nas wtedy pokona. Tak samo życie. 

Nie możemy się poddać.

Myśle, że każdy człowiek ma w sobie taki swój ocean. Czasem spokojny, czasem burzliwy. 

I nawet jeśli nie wiemy, co będzie za horyzontem to i tak żeglujemy. Bo musimy.

Z konieczności zawijamy do różnych portów i odkrywamy nieznane. Zawsze. 

.

Chiara Ventrella “Morska biblioteka”

Od najdawniejszych czasów najlepszym sposobem, by odkrywać siebie i świat, było podróżowanie. Morze ze swoją ogromną nieprzewidywalnością najlepiej wyraża pragnienie wyjścia poza to, co już znamy. Jak marynarze patrzący w fale również i my uczymy się patrzeć w głąb rzeczywistości. Coraz głębiej.  Podróżowanie oznacza przekraczanie kultur, a nie tylko słuchanie różnych języków. To słuchanie historii, które nieuchronnie stają się częścią nas. 

Morze łączy odległe lądy, a kultura w podobny sposób jednoczy ludzi, żyjących w różnych światach. Spotkać drugiego człowieka, usłyszeć jego głos, nauczyć się jego języka – to jak stawiać nowe żagle i pozwolić, by wiatr twórczości niosł nas jeszcze dalej. 

Dlatego morze jest nie tylko wodą i horyzontem. 

Jest wielką, płynną biblioteką, której każda fala jest kartą do przeczytania, a każdy port historią do opowiedzenia. Navigare necesse est…

.

Sofia di Ascenzi “Pod prąd”

Wokół ciebie śmierć i ból;

“zostań”! Wołają, że  to niebezpieczne.

“Odwróć głowę i jak wszyscy udawaj,

że nie wiesz”. 

Ale jak udawać, gdy inni cierpią? 

Jak nie słyszeć ich błagania?

Tak więc zostaw większość w tyle 

i zwróć się do tych, 

o których zapomniano. 

Znieś żagle i płyń przeciw nurtowi.

Może kiedyś i inni dołączą

tak, aby nikt nie pozostał w tyle. 

.

Magdalena Banach “Rejs w codzienność”

Słońce. Kojący szum morskich fal i lampka prosecco w dłoni. Boże, tego mi trzeba. Odgarniam z oczu włosy, potargane wiatrem. Delikatna muzyka odwraca moją uwagę. Budzik. To jedno z tych urządzeń, które powinno być zakazane. Na wieki. Zwłaszcza o tej porze. Otwieram oko, potem drugie. Jest szósta i krew mnie zalewa. Nici z opalania, nici z  prosecco. Nawet wiatr nie wieje. W tempie leniwca wsuwam stopy w  kapcie. Myję twarz i patrzę w lustro. Worki. Olbrzymie, sine worki pod oczami. Jak z tym żyć? Tonik. Serum. Krem na zmarszczki. Ten pod oczy też. A co? Bedzie dobrze. Musi. Rozpoczynam podróż. Tę codzienną, o której nikt nie kręci rolek na Instagramie. Nie jest to rejs do egzotycznych krajów ani luksusowa wycieczka. Codzienny rejs do czegoś, kogoś, dokądś. Oby trwał jak najdłużej. 

W kuchni pachnie już kawa, taka z mleczną pianką i szczyptą cynamonu. Mąż uśmiecha się sennie. Nic nie mówimy. Rozumiemy się bez słów. Każdy łyk poprzedzam kęsem grzanki z miodem, tym od sąsiadki. Tym od pszczółek, które wesoło latają nad rozmarynem w moim ogrodzie. Od tych samych, co pogryzły mnie w usta tak bardzo, że nawet medycyna estetyczna mogłaby pozazdrościć efektu. Marco lubi moje usta, nawet gdy nie są spuchnięte po ukąszeniu pszczoły. Tak mówi. Wierzę mu. Moje oczy też lubi. Mają kolor niebieski, jak morze z dzisiejszego snu. Wychodzi do pracy, całując usta i oczy. 

Budzę dzieci. Codzienny rejs. Mam nadzieję, że dziś nie napotkają na swojej drodze wysokich fal. Panie Boże, broń ich od sztormu. Amen.

Piotrek ziewa i nakrywa się kołdrą. Marysia, gotowa, pełna energii, robi kanapkę z masłem orzechowym. Jak bardzo chciałabym być nastolatką i kochać mimo wszystko. I wierzyć w lepsze jutro. 

–  Mamo, gdzie są moje buty na WF? –No tak, buty. Te, które wczoraj wyprałam, bo wyglądały jak dwie szare myszy i teraz suszą się na parapecie. 

–  Weź te moje zielone – odkrzykuję, przykrywając łóżko kolorową narzutą – i daj kotom jeść! – mówię, słysząc błagalne miałknięcia futrzaków.

Kanapki do szkoły spakowane. Z mozzarellą, szynką i pomidorem. Bez sałaty, bo zapomniałam kupić.  

Chciałabym też mieć  kogoś, kto przygotowałby dla mnie wszystko – i ubrania, i jedzenie, i pamiętałby o wizytach u dentysty. 

Marysia przeczesuje nerwowo włosy, jeszcze błyszczyk na usta,  troche perfumowanej wody i ostatnie, niby przypadkowe spojrzenie w lustro. Zauważam delikatny uśmiech. To bedzie dobry dzień. Na jej nastoletnich policzkach pojawiają się dwa dołeczki, które, gdy była mała, całowałam do woli. Teraz nie wolno. No, chyba, że śpi. 

Już siódma. Wybiega z domu, za 10 minut ma autobus do szkoły. Patrzę przez otwarte okno i jeszcze wołam szybko: “ Ciao, kochanie! Dobrego dnia, szczęśliwej podróży”! Nie odpowiada. Słyszę tylko trzask zamykanej furtki w ogrodzie. To na pewno będzie dobry dzień. 

Zdejmuję płatki spod oczu. Chyba nie działają. Przynajmniej na mnie. Pewnie te dziewczyny z reklamy maja jakieś inne, lepsze. Sine worki pod oczami straszą w lustrze. Co tam. Trochę korektora, pudru, cienia, rozświetlacza, bronzera, tuszu, eyelinera, maskary i będę jak nowa. No prawie. Jeszcze zapomniałam o mgiełce utrwalającej. Uff.

–  Piotrek, spóźnisz się do szkoły!

Wybiegam z domu. On za mną. Koty wtulone w fotelu. Torebka jest, telefon jest, portfel też. Zapomniałam kluczyków od samochodu, on plecaka. Zdarza się. Niestety, coraz częściej. Przekręcam kluczyk w stacyjce. W radiu mówią, że już ósma. Jesteśmy spóźnieni. Sprzęgło, jedynka, gaz i mkniemy w znane-nieznane. Jak okręt na morzu. Każdy dzień jak nowa przygoda, każdy dzień jak nowa podróż. Navigare necesse est…

*** Przed publikacją pozwoliliśmy sobie na naniesienie niewielkich poprawek w pracach zwycięzców. Ale były one oceniane w oryginalnej wersji. 

Poprzedni artykułKonkurs fotograficzny „Wakacyjna przygoda” w Szkole Języka i Kultury Polskiej im. Zbigniewa Herberta
Następny artykułNauczyciel Roku 2025 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj