Zawsze dostaję gęsiej skórki, gdy czytam listy o podobnej treści, ale niestety, takie przychodzą drogą e-mailową do nas 3-4 razy w czasie roku szkolnego.

Pisze inspektor naszego dystryktu szkolnego do wszystkich rodziców.

Cytuję fragmenty jego e-maila:

„Wczoraj około 1.00 po południu czterech chłopców z gimnazjum wracało do domu drogą 303, gdy nagle podjechał do nich samochód marki sedan. Prowadził go mężczyzna, który próbował nawiązać z nimi rozmowę. Chłopcy ignorowali go, ale kierowca jechał za nimi. Chłopcy uciekli do jednego z domów, a samochód w końcu odjechał… Według informacji, mężczyzna jest rasy białej w wieku 30-40 lat, brunet…Policja bada incydent.

Proszę użyć tę informację jako okazję do rozmowy z dziećmi na temat ich bezpieczeństwa. Rozmowa powinna mieć charakter przystosowany do wieku dziecka”.

Po czym następuje lista pomysłów, jakich można użyć, by zwiększyć bezpieczeństwo uczniów.

Postanawiam posłuchać rady. Za każdym razem to robię.

Gdy siedzimy przy stole w kuchni, wyjmuję wydrukowanego e-maila i czytam razem z córkami.

Najważniejsze przesłanie ma cztery elementy: drop, scream, run, call 911.

Czyli; rzuć wszystko, co może zwolnić twoją ucieczkę (plecak, instrument), wrzeszcz ile sił w płucach, biegnij tam, gdzie są inni dorośli i zadzwoń na policję, wykręcając numer 911.

– Można też kopać i pluć – stwierdza Natalie. – Nauczycielka tak mówiła na lekcji.

Serce mi się ściska słuchając tego, co słyszę od córki.

Inspektor doradza też, by umacniać w dziecku przekonanie, iż powinno wierzyć własnym instynktom.

Racja.

Trzeba je tylko rozwijać.

Właśnie to robię.

Danusia Świątek

Poprzedni artykuł„Babcia Bożenka: Do zobaczenia Ameryko!”
Następny artykuł„Język polski to również nasza kultura i tradycje!”

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj