0,,18598994_303,00
                                              Nigel Richards

Jak dobrze trzeba znać dany język, żeby zwyciężyć w mistrzostwach w scrabble w nim rozgrywane? Okazuje się, że można nie znać go w ogóle, co udowodnił zwycięzca światowych mistrzostw francuskojęzycznego scrabble, które odbyły się 20 lipca br. w Louvain w Belgii.

48-letni Nowozelandczyk Nigel Richards najpierw pobił na głowę wszystkich innych uczestników (w przeważającej większości rodzimych użytkowników francuskiego), po drodze poprawił błąd jednego z konkurentów, który źle odmienił słowo szperać (fureter), a na koniec, żeby podziękować publiczności za gromkie brawa… poprosił o pomoc tłumacza, bo samodzielnie po francusku był w stanie powiedzieć wyłącznie bonjour, a i to z wyraźnym angielskim akcentem. Wcześniej Richards czternaście razy wygrywał konkursy scrabble po angielsku, a angielski jest jedynym znanym mu językiem, francuskiego nie uczył się nigdy.

Pasjonaci gry w scrabble, polegającej – w dużym uproszczeniu – na układaniu jak najdłuższych słów na planszy, tworzą w różnych językach oficjalne listy wyrazów, których użycie jest dopuszczalne w grze; przed startem we francuskojęzycznym konkursie Richards „po prostu” nauczył się na pamięć francuskiego scrabblowego słownika, czyli około 300 000 słów. Zajęło mu to dziewięć tygodni. Przy czym, zdaniem jego przyjaciółki i byłej prezes nowozelandzkiego Stowarzyszenia Graczy Scrabble Liz Fagerlund, Richards nie ma pojęcia, co znaczy którekolwiek z wyuczonych słów. – Słowa to dla niego tylko kombinacje liter – dodaje Yves Brenez, organizatorka frankofońskich mistrzostw.

Scrabble, jak się powszechnie uważa, to gra dla ludzi z talentem do języków, ale Nigel Richards zdecydowanie nie należy do ich grona. Zaczął grać dopiero w wieku 28 lat, zachęcony przez swoją matkę. Co zatem umożliwiło mu osiągnięcie tak spektakularnego sukcesu? Najprawdopodobniej świetna fotograficzna pamięć, pozwalająca zapamiętywać słowa jako ciągi znaków, które niekoniecznie muszą kojarzyć się z jakimkolwiek znaczeniem, a także rzadkie zdolności matematyczne. – W rozgrywkach na zawodowym poziomie sukces w scrabble zależy już mniej od talentu językowego, a bardziej od zdolności do błyskawicznego obliczania, ile punktów można dostać za jakieś słowo i w którym miejscu planszy najbardziej opłaca się ulokować posiadane literki – przekonuje Warner.

Z językoznawczego punktu widzenia, historia Nigela Richardsa jest dobrą ilustracją tego, jak złożone jest zjawisko, które nazywamy znajomością języka. Znajomość słów w oderwaniu od ich znaczenia, w normalnym życiu nie przyda nam się do niczego. Nie zbudujemy nawet najprostszej wypowiedzi, jeśli nie znamy choćby podstawowych zasad gramatyki, bo nie będziemy wiedzieli, w jaki sposób należy je ze sobą łączyć. Poza tym, niezbędna jest jeszcze znajomość fonetyki, czyli wiedza na jakie dźwięki przekładają się litery. Gwoli ścisłości dodać należy, że Richards musiał opanować wymowę francuskich liczebników, bo regulamin konkursu wymaga, by gracze sami podawali punktację kolejnych słów.

Nową ambicją Richardsa jest ponoć wygrana w zawodach rozgrywanych po hiszpańsku, którego również nie uczył się nigdy wcześniej. A ciekawe, ile czasu zajęłoby mu opanowanie polskiego słownika scrabblisty? Przeciętnie w różnych językach (na przykład angielskim, francuskim czy właśnie hiszpańskim) słowniki takie liczą po kilkaset tysięcy słów. Tymczasem polski słownik zawiera ich około trzech milionów! Różnica ta wynika przede wszystkim z niezmiernie bogatej polskiej gramatyki, która pozwala nam niemal w nieskończoność tworzyć imiesłowy, zdrobnienia, zdrobnionka… Polskie liczebniki, niezbędne do podawania punktów, też brzmią zresztą jak wyzwanie: wyobraźmy sobie na przykład obcojęzycznego gracza, wykrzykującego nad planszą „dziewiętnaście!”

 

Joanna Durlik

Źródło:

http://www.theguardian.com/lifeandstyle/2015/jul/21/new-french-scrabble-champion-nigel-richards-doesnt-speak-french

 

MSZ_logoSerwis „Wszystko o dwujęzyczności” jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Uniwersytetu Warszawskiego. Utwór powstał w ramach projektu finansowanego w ramach konkursu „Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2015 r.“ realizowanego za pośrednictwem MSZ w roku 2015. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie „Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2015 r.”

Poprzedni artykułŚwiąteczne limeryki Elizy Sarnackiej – Mahoney
Następny artykułBabcia Bożenka: Po co nam miłosierdzie?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj