Pani Katarzyna Socha, wdowa po Władysławie Wojciechu Sosze, znanym onkologu, genetyku, autorze i współautorze około 200 prac naukowych z dziedziny genetycznej problematyki grup krwi, chętnie odda we właściwe ręce książki z rodzinnej kolekcji, zbieranej przez prawie 50 lat w Ameryce. Wśród nich są m. in. książki z polskiej historii sztuki, literatury pięknej i medycyny. Zainteresowane osoby prosimy o kontakt z naszą redakcją: redakcja@dobrapolskaszkola.com
Pani Katarzyna, z wykształcenia historyk sztuki w Polsce, a w USA social worker, mieszka w domu z widokiem na rzekę Hudson w hrabstwie Rockland, jedynym domu, który miała w Ameryce. Dom stoi w miejscu, które zauroczyło ją po przyjeździe do USA, prawie 50 lat temu. Całkowicie zrozumiałe, bo tutaj rozciąga się widok na majestatyczną rzekę i malowniczy most Tappan Zee. To właśnie w tym domu powstała biblioteka, która liczy około 2 tysięcy książek.
Z każdą książką wiąże się historia. Ktoś ją przywiózł w prezencie. Ktoś ją przysłał z Polski. Ktoś ją kupił w USA. Ale jak to w życiu bywa, wszystko kiedyś się zaczyna i wszystko kiedyś się kończy. Pani Katarzyna przygotowuje się do przeprowadzki. Chciałaby oddać książki w ręce tych, którzy lubią czytać i z nich skorzystają. Odruch dobrego serca.
Rozmawiamy w jej bibliotece. Pani Katarzyna co chwila zrywa się zza biurka i sięga po różne książki na półkach. „Teściowa tłumaczyła książki z francuskiego na polski” – mówi i pokazuje „Książkę o mojej matce” Alberta Cohen’a w tłumaczeniu Anny Sochowej. – „Może przyda się pani w polskiej szkole?” – wręcza egzemplarz. Jest to książka o miłości do matki, o powrocie do jej mądrości życiowej i o wgłębianiu się w jej przemyślenia. „Nie wiem, czy pani wie, ale moja teściowa uczyła francuskiego Wisławę Szymborską u Urszulanek” – wspomina. – „Mam wszystkie wiersze Szymborskiej przetłumaczone na angielski”.
„Teść również pisał książki dla dzieci” – opowiada pani Katarzyna. – „Przywiózł nam jedną z nich, książkę „Przyjaciel delfina”. Przewracam pierwszą kartkę i czytam:
„Moim najdroższym Kasi i Wojtusiowi tę książkę, jako żałosny rezultat kilkuletnich wysiłków o jej wydanie, ofiaruje Ojciec, 1981 rok.
– Nie szkoda pani rozstać się z tą książką? – pytam.
– Mam jeszcze jeden egzemplarz, nie mogę trzymać wszystkiego!
Ma rację.
Gdy oglądamy album „Jaki to ptak”, pani Katarzyna wspomina, że „mąż kochał ptaki i obserwował je przez lornetkę”. Nic dziwnego zatem, że zebrał kolekcję książek o ptakach. Ze wzruszeniem przeglądamy również jego pracę habilitacyjną pt. „Z zagadnień serologicznych zróżnicowania populacji”, opublikowaną w 1966 roku.
„Proszę spojrzeć na ten album” – podsuwa mi publikację o witrażach Małgorzaty Łady-Maciągowej. Pani Katarzyna wie prawie wszystko o tej utalentowanej artystce. Różne albumy z historii sztuki są otwarte na biurku, widać, że bakcyl połknięty w młodości do sztuki, nigdy nie stracił na sile. Przyjemnie jest rozmawiać z kobietą, która ma pasję w życiu i na dodatek posługuje się piękną polszczyzną.
„Przecież nie mogę wyrzucić moich książek, przydadzą się jeszcze komuś! ” – stwierdza pani Katarzyna.
Powinny się przydać!
Tekst i zdjęcia: Danuta Świątek