Praktyk i ideolog, wzięty pisarz, który wpłynął na nowy sposób politycznego myślenia Polaków. Czytali go i chłopi i robotnicy i elita intelektualna. To jemu II Rzeczpospolita zawdzięczała granice zachodnie i to on zerwał z romantyczną wizją Polski cierpiącej.
Po jego śmierci Ksawery Pruszyński napisał: Poglądy młodego pokolenia, niemal w całości poglądy inteligencji polskiej (… ), poglądy wszystkich warstw polskich (…) są tak czy owak zaczerpnięte z Dmowskiego.

Kojarzymy go w pierwszej kolejności ze słowami: Jestem Polakiem, a więc mam obowiązki Polskie, i są one tym większe i tym silniej się do nich poczuwam, im wyższy przedstawiam typ człowieka. Te słowa, to kanoniczny zapis polskiego patriotyzmu. A jednak, po dzień dzisiejszy autor tych słów, wciąż budzi kontrowersje; tak w kręgach historyków, polityków jak i publicystów. Dlaczego? Mówił przecież o tym, co jest najlepsze dla Polski, co leży w jej interesie. Nazywał rzeczy po imieniu, nie bacząc na poprawność polityczną. Kierował się w swym myśleniu, polskim interesem narodowym, a nie, lansowaną często i dziś, polską racją stanu. Interes Narodu ma bowiem tą logiczną wyższość nad polską racją stanu, że nie ulega zmianie wraz ze zmianą takiego, czy innego gabinetu sprawującego władzę. 

Niewielu polityków określanych jest mianem „męża stanu”, a Roman Dmowski zyskał takie miano. Wielu uważa, że gdyby nie on, nie odzyskalibyśmy niepodległości w 1919 roku. Jest obok Ignacego Paderewskiego i Maurycego Klemensa Zamoyskiego jednym z tzw. Ojców Niepodległości. Zaznaczyć należy, że to on wyznaczał klarownie idee, które przyświecać miały działaniom na rzecz silnego i niepodległego państwa. Już w roku 1903 pojawiła się jego programowa książka Myśli nowoczesnego Polaka, która zaskakuje swą aktualnością, stylem i przenikliwością autora. Jest i Biblią i azymutem dla każdego polskiego narodowca. Zdaniem Dmowskiego, przyszła Polska powinna być państwem zbudowanym na narodowej tradycji i reprezentującym interesy Polaków. To narodowa tradycja i interes narodowy, powinny wyznaczać kierunek, cele i środki, jeśli państwo polskie ma funkcjonować należycie. Nawet nie odzyskanie przez Polskę niepodległości było dla niego priorytetem.

Jak zaznacza prof. Jan Żaryn, Dmowski odwrócił kolejność rzeczy i na tym właśnie polega oryginalność jego myśli. Dmowski kładł główny nacisk na potrzebę zbudowania świadomego swych dążeń, ale i swej odrębności narodu. Tylko taki naród będzie umiał zdobyć się na odzyskanie niepodległości, być czujnym na okoliczność pojawiających się zagrożeń i zdolnym stawić im czoła, znajdując odpowiednie po temu środki. Piętnował bierność, lenistwo, niezdolność do pracy zbiorowej oraz niezdyscyplinowanie. Zabiegał o niepodległą Polskę w sejmach Francji, Anglii i Ameryki. Walka o niepodległą Polskę zawiodła go nawet do Tokio. Udało mu się pokrzyżować plany Józefa Piłsudskiego, który zabiegał w Japonii o wsparcie dla antyrosyjskiego powstania w Polsce.

Gdy wybuchła rewolucja w Rosji w 1905 roku, Dmowski szybko powrócił do Polski i gasił rozprzestrzeniające się zamieszki na ziemiach polskich. Można by powiedzieć, że już wtedy propagował hasło „to nie nasza wojna”. Wiedział, że dając się wciągnąć wtedy w wojenną zawieruchę, nic nie zyskamy. W walce o cudze interesy wytracilibyśmy jedynie wielu Polaków. Tak, jak miało to miejsce w powstaniach 1830 i 1863 roku, które były inspirowane z zewnątrz.

Dmowski był przenikliwym myślicielem dużej miary. Miał też niesamowity talent do przekonywania ludzi do swych poglądów. Wiedział, że nic nie wskóra moralizatorskim tonem. Jego metoda, była metodą powiedzielibyśmy dziś „łagodnej perswazji”. A wyczuciem „uczył” wpływowych ludzi tego świata, że nie tylko że trzeba, ale również dlaczego trzeba, pochylić się nad sprawą polską. Nic wtedy dla nich nie znaczyliśmy. Przyzwyczaili się już oni do faktu, że Polski jako takiej nie ma na mapach świata, i  że o sprawach Europy rozmawia się nie z nami, ale z naszymi zaborcami. Polacy brali co najwyżej udział w charakterze mięsa armatniego na wyposażeniu armii rosyjskiej, austriackiej czy też pruskiej.

Dmowski już w 1915 roku rozpoczął wielką polską politykę. W 1916 roku wyjechał ze słabnącej już Rosji i kursował między Londynem, Paryżem i Waszyngtonem, starając się pozyskać dla sprawy polskiej poparcie zachodnich polityków. Miał sprecyzowaną w detalach wizję państwa polskiego. Bojąc się zwycięstwa Niemiec w I wojnie światowej, budował zręby polskiej polityki, poprzez mozolne budowanie relacji z wpływowymi krajami w Europie i w Stanach Zjednoczonych. Zaczął łączyć wszystkich zaangażowanych w dzialalność patriotyczną Polaków, motywując ich do politycznej aktywności. Współpracował  z takimi działaczami jak Henryk Sienkiewicz, Ignacy Jan Paderewski, Maurycy Zamoyski, Antoni Osuchowski, Erazm Piltz, Zdzisław Lubomirski, Urszula Ledóchowska, Maria Skłodowska – Curie, Władysław Mickiewicz, Tadeusz Estreicher i z wielu innymi wspaniałymi i aktywnymi społecznie Polakami w całej Europie. Szerokie kontakty tychże ludzi umożliwiły utworzenie ponad 170 Komitetów Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce, tworzonych we wszystkich skupiskach Polonii. Dzięki popularności i zaangażowaniu Paderewskiego, aż 117 Komitetów Pomocy powstało w USA. Ośrodkiem integrującym działalność Polaków na rzecz odzyskania niepodległości, była najpierw Lozanna, potem Paryż. 11 sierpnia 1916 roku Dmowski otrzymał doktorat honoris causa na Uniwersytecie w Cambridge.

W Londynie dotarł Dmowski do Ministra Spraw Zagranicznych lorda Artura Balfoura, jak i do konserwatywnego pisarza i filozofa Gilberta Chestertona, którego cudowne wypowiedzi na temat Polski i Polaków, krążą do dziś po internecie i przyjemnie łechcą polską duszę i nasze poczucie dumy narodowej. To właśnie efekt tej zakulisowej „pracy od podstaw” w wykonaniu Romana Dmowskiego. W salonach wyżej wspomnianych ludzi, jak i w innych miejscach, gdzie zbierała się elita angielska, Dmowski przychodził jako gość i jakby mimochodem wtrącał opowiastki o polskim narodzie, o jego historii, jego miejscu i roli w ramach Europy. A potrafił to robić w sposób ciekawy i porywający. Uchodził za błyskotliwego Polaka. Była to mozolna, ale jak widać skuteczna metoda budowania wiedzy o Polsce, w angielskich kręgach decyzyjnych. W 1915 roku, gdy Dmowski tam się pojawił, z brytyjskiego punktu widzenia, sprawa Polski była postrzegana wyłącznie jako wewnętrzna sprawa Rosji. Ale już dwa lata później, w 1917 roku, Brytyjczycy byli już odpowiednio „przygotowani” przez Dmowskiego i widzieli sprawę polską w szerszej perspektywie. Rozumieli już potrzebę umiędzynarodowienia sprawy polskiej, i gotowi byli na dyskutowanie z Polakami na temat obszaru przyszłej Polski.

Niestety, nie byli jeszcze przygotowani na to, że Polska powinna być większa od tej proponowanej przez Niemcy w listopadzie 1916 roku, czyli Polski między Kaliszem a Chełmem Lubelskim, bez Galicji i bez terenów zaboru pruskiego. Cały wysiłek Dmowskiego i jego współpracowników, koncentrował się na wypracowaniu przychylności dla idei stworzenia silnego państwa polskiego, w oparciu o polskie koncepcje. Gdy Dmowski zorientował się, że do Brytyjczyków ta argumentacja jednak nie trafia, nie tracił czasu i „postawił na innego konia”, tzn. na Francuzów, z którymi było nam wtedy bardziej po drodze. Nic tak bowiem nie scala, jak wspólny wróg, a takowym i dla Francuzów i dla Polaków, były Niemcy. Założył wtedy w Lozannie Komitet Narodowy Polski, którego celem była odbudowa państwa polskiego za pomocą państw Ententy. Największym sukcesem Komitetu było to, że jeszcze przed Konferencją w Wersalu, gdy nie mieliśmy przecież jeszcze swego państwa, a już dane nam było, być jednym z  podmiotów kreujących porządek pokojowy po zakończeniu I wojny światowej. To dzięki działalności Dmowskiego, Paderewskiego i Zamoyskiego, ich polityce i ich wpływom, znaleźliśmy się wtedy w grupie państw zwycięskich.

To z inicjatywy Dmowskiego, została zorganizowana na terenie Francji 100- tysięczna Błękitna Armia, pod dowództwem gen. Hallera. Wcześniej, żeby do tej armii zdobyć żołnierzy, odwiedzał ośrodki polonijne w Stanach Zjednoczonych, oraz dwukrotnie spotkał się z prezydentem USA Woodrow Wilsonem. Uzbrojona i przeszkolona Błękitna Armia przybyła z Francji do Polski, i tuż po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, odegrała ogromną rolę w pokonaniu bolszewików w wojnie 1920 roku.

Nasza Błękitna Armia brała udział w defiladzie zwycięstwa. W tym czasie Naczelnik Państwa w osobie Piłsudskiego i jego Rząd Moraczewskiego, byli przecież zwolennikami Niemiec. Kojarzeni z Niemcami, automatycznie znaleźlibyśmy się w grupie podmiotów przegranych, a to oznaczałoby także i kontrybucje finansowe, których ciężarem, zostałyby obarczone z pewnością i polskie ziemie, i ich mieszkańcy. Na szczęście Piłsudski to zrozumiał i w tamtym momencie usunął się w cień, pozwalając Dmowskiemu na reprezentowanie sprawy polskiej na konferencji w Paryżu. 


28 czerwca 1919 roku Dmowski i Ignacy Paderewski, jako oficjalni przedstawiciele Polski na paryskiej konferencji pokojowej, podpisali traktat wersalski, a 10 września traktat pokojowy z Austrią w Saint-Germain. Wiekopomnym, zwieńczającym zabiegi Dmowskiego dziełem, jest jego słynne pięciogodzinne przemówienie na Konferencji Wersalskiej. Dmowski  przekonał uczestników konferencji do konieczności przyznania Polsce prawa do samostanowienia. Wyłuszczył wszystkie argumenty w oparciu o przesłanki historyczne, demograficzne i kulturowe. Przedstawił taką wizję pokoju na świecie, że upodmiotowiona Polska na mapie Europy, prawie że dawała gwarancje pokoju w tym obszarze świata. Przez pięć godzin, nie korzystając z żadnych notatek, przemawiał naprzemian po angielsku i francusku.

Dmowski opisał później dlaczego zdał się sam na siebie i nie chciał korzystać z pomocy tłumacza.
W przemówieniu moim znalazły się słowa: „Kraj mój leży w tej części Europy, w której największe niebezpieczeństwa zagrażają przyszłemu pokojowi”. Mówiłem tylko po francusku. Otóż generalny tłumacz konferencji, p. Mantoux (Żyd), bardzo zresztą zdolny człowiek i znakomicie władający obu językami, przełożył te słowa na angielski: „Kraj mój przedstawia największe niebezpieczeństwo dla przyszłego pokoju”.

Dmowski odpowiadał następnie rzeczowo na wszystkie pytania. Znał doskonale zagadnienia geograficzne i demograficzne dotyczące ziem polskich. Na wszystkich uczestnikach wywarł ogromne wrażenie. Nawet na tych, którzy byli wrogo nastawieni do pojawienia się na mapie Europy niepodległego państwa polskiego.

Można śmiało powiedzieć, że Dmowski to był człowiek stworzony do wielkich rzeczy. Sprawą jego życia, było przyczynienie się do odzyskania przez Polskę niepodległości. Nie zabiegał potem o żadne stanowiska ani zaszczyty. Tylko raz, i to na bardzo krótko, przyjął tekę ministra spraw zagranicznych w rządzie Witosa. Widząc jednak jak Polska dryfuje w stronę sanacji i oddala się od jego idei państwa narodowego, jako narodowiec z przekonania, usunął się w cień. Karierowiczostwo i prywata panujące, tak w sferze życia społecznego i gospodarczego, były mu całkowicie obce.

Roman Dmowski w latach młodzieńczych

Przypomnijmy jego życiorys. Urodził się 9 sierpnia 1864 roku w rodzinie robotniczej. Bardzo wcześnie wstąpił do Koła Młodzieży Patriotycznej. W wieku 25 lat wstąpił do Ligi Polskiej. Stanął potem na czele Ligi Narodowej, a następnie przewodził Stronnictwu Narodowo – Demokratycznemu. Za działalność patriotyczną był więźniem Cytadeli warszawskiej. Po tym, jak przyczynił się do odzyskania przez Polskę niepodległości i po zwycięskiej wojnie z bolszewikami w 1920 roku, zakupił majątek w Chludowie pod Poznaniem i tam zamieszkał. W 1926 roku, gdy Józef Piłsudski dokonał przewrotu majowego, Dmowski stanął po stronie legalnie wybranego rządu, obalonego przez marszałka. Przewrót majowy przewidział zresztą na wiele lat wcześniej. Wiemy o tym z jego listu do Władysława Grabskiego z 1919 roku:
„Od dłuższego już czasu doszedłem do przekonania, że Piłsudski śni o dyktaturze wojskowej, o roli Napoleona wypływającego na fali rewolucji. (…) Taki człowiek, podniecany przez swoich współkonspiratorów, łakomych na władzę, łatwo gotów pokusić się o zamach na sejm. Zamach taki, moim zdaniem, skazany jest na fiasco w tym znaczeniu, że Polską rządzić bez poparcia narodu nikt nie jest w stanie. Nam wszakże musi chodzić nie o to, żeby podobny zamach spotkał się z niepowodzeniem, ale o to, żeby zamachu nie było. Sama próba takiego zamachu może Polskę zarżnąć…”

Po  zamachu majowym, 4 grudnia 1926 roku, Dmowski powołał w Poznaniu organizację narodową pod nazwą Obóz Wielkiej Polski. Została ona rozwiązana przez sanację na początku 1933 roku. W momencie rozwiązania liczyła około 250 tys. członków. Do końca życia Dmowski doradzał kolejnym pokoleniom działaczy narodowych. Był honorowym prezesem Młodzieży Wszechpolskiej i niekwestionowanym dla nich autorytetem w sprawach politycznych, społecznych i gospodarczych. Nigdy nie założył rodziny. Jego narzeczoną była w młodości późniejsza żona Piłsudskiego. W 1937 roku przeszedł udar mózgu i wtedy zamieszkał w Drozdowie u swoich przyjaciół. Mieszkał tam do śmierci. Zmarł 2 stycznia 1939 roku w wieku 74 lat. W kondukcie żałobnym w Warszawie uczestniczyły tłumy.

Pozostawił po sobie kilka niezwykle ważnych dla każdego Polaka, patrioty i narodowca, książek. Wymienić tu należy wspomnianą już wcześniej książkę Myśli nowoczesnego Polaka. Równie ważna jest jego praca z 1908 roku Niemcy, Rosja i kwestia polska oraz Separatyzm Żydów i jego źródła z 1909 roku. W 1925 roku wydał genialne dzieło zatytułowane Polityka polska i odbudowanie państwa. Opisał w niej swoje życiowe zmagania na rzecz odbudowy państwa polskiego. Kolejne jego ważne pozycje to: Kościół, naród i państwo z 1927 roku i  Kwestia ukraińska z 1930 roku. Inne jego prace to Nasz patriotyzm (1893), Walka z anarchią i Demokracja Narodowa (1906), Anachronizmy (1909), Upadek myśli konserwatywnej w Polsce (1914), Nowe czasy i nowe zagadnienia (1924), O napaści posła Zdziechowskiego (1926), Zagadnienie rządu (1927), Dziedzictwo pod pseudonimem Kazimierz Wybranowski (1931), W połowie drogi pod pseudonimem Kazimierz Wybranowski (1931), Świat powojenny i Polska (1931), Przewrót (1934). Wszystkie jego książki zostały objęte cenzurą w Polsce w 1951 roku i wycofane z bibliotek. Oscylowały bowiem wokół idei niepodległej Polski i państwa narodowego.

Po dzień dzisiejszy Dmowski jest wciąż uporczywie pomijany i nie doceniany. W sferze poglądów politycznych, zagrożeń Polski i sojuszów które warto było zawierać, różnił się bardzo od stanowiska Józefa Piłsudskiego. A że sanacja jest po dzień dzisiejszy niezmiennie koloryzowana, wiec siłą rzeczy Roman Dmowski jest marginalizowany.

Pomnik Dmowskiego w Warszawie

Istnieje we Wrocławiu mały Most Dmowskiego. W Zamościu i w Zielonej Górze istnieją ronda noszące jego imię. W Warszawie na skwerze u zbiegu alei Szucha i Alei Ujazdowskich odsłonięto w 2006 roku jego pomnik. To przedsięwzięcie miało wielu wrogów. Ówczesny szef IPN, profesor Jan Żaryn, stwierdził wówczas, że dla dzisiejszych przeciwników stawiania pomnika Dmowskiemu jest on jedynie „antysemitą” i „nacjonalistą” – co oczywiście ma brzmieć hańbiąco. Tyle z niego zrozumieli, to ich problem. 
8 stycznia 1999 roku, w 60  rocznicę jego śmierci Dmowskiego, Sejm RP uczcił go specjalną uchwałą, jako męża stanu, za zasługi na rzecz niepodległości oraz za przyczynienie się do rozwoju polskiej świadomości narodowej. W 2014 roku z okazji 150 rocznicy urodzin Dmowskiego i 75 rocznicy jego śmierci  Sejm RP ponownie uczcił Dmowskiego uchwałą. W 2020 roku Roman Dmowski został jednym z patronów nowo powołanej państwowej instytucji, Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Paderewskiego. 

Cytaty z Dmowskiego:

Ojczyzna to przede wszystkim naród, a potem państwo: bez narodu nie ma państwa.

Jestem Polakiem – więc mam obowiązki polskie: są one tym większe i tym silniej się do nich poczuwam, im wyższy przedstawiam typ człowieka. Bo im szersza strona mego ducha żyje życiem zbiorowym narodu, tym jest mi ono droższe, tym większą ma ono dla mnie cenę i tym silniejszą czuję potrzebę dbania o jego całość i rozwój. Z drugiej strony, im wyższy jest stopień mego rozwoju moralnego, tym więcej nakazuje mi w tym względzie sama miłość własna.

Wszystko co polskie jest moje: niczego się wyrzec nie mogę. Wolno mi być dumnym z tego, co w Polsce jest wielkie, ale muszę przyjąć i upokorzenie, które spada na naród za to co jest w nim marne.

Myśmy tak odbiegli od innych narodów, że święcimy klęski, gdy tamte święcą zwycięstwa. 

Katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, zabarwieniem jej na pewien sposób, ale tkwi w jej istocie, w znacznej mierze stanowi jej istotę. Usiłowanie oddzielenia u nas katolicyzmu od polskości, oderwania narodu od religii i od Kościoła, jest niszczeniem samej istoty narodu.

Naród szczerze, istotnie katolicki musi dbać o to, ażeby prawa i urządzenia państwowe, w których żyje, były zgodne z zasadami katolickimi i ażeby w duchu katolickim były wychowywane jego młode pokolenia.

Dwa główne powstania, 1830 i 1863 roku, przyniosły korzyść – naszym wielkim kosztem – interesom nie naszym.

W niektórych zaś gabinetach dyplomatycznych pamiętano, że umiemy swoim kosztem oddawać usługi obcym, i rejestrowano nas jako bezmózgową hołotę polityczną, którą w razie potrzeby można wyzyskać nie tylko dla obcych, ale nawet dla wrogich Polsce interesów.

Pokolenie polskie, które pamiętało rok 1863, skłonne było do rezygnacji i szukało moralnego zadowolenia w przekonaniu, że jeżeli Polska zginie, to będzie szlachetną ofiarą brutalnej przemocy. To, które po nim przyszło, w większości swojej przejmowało jego frazeologię, uważając ją za dogodną do pokrycia odznaczającej jego większość tchórzliwości i materializmu, do umotywowania jego bierności politycznej lub czynnego poddania się wrogom.
Pokolenie, które wstępowało w życie pod koniec stulecia, w którym już istniały zadatki świeżej energii narodowej, nie dopuszczało myśli, żeby Polska mogła zginąć, rezygnację uważało za przestępstwo. Walczyło ono z ideologią rezygnacji i w tej walce usiłowało odebrać jej głosicielom moralne zadowolenie, wypływające z uważania się za szlachetne ofiary krzywdy, dowodząc, że cofanie się przed walką z przemocą nie jest wypływem szlachetności, jeno braku poczucia obowiązku narodowego, tchórzostwa i niedołęstwa. Sile wrogów trzeba przeciwstawić własną siłę, trzeba ją wydobywać z narodu i organizować; na ich bezwzględność w walce odpowiedzią musi być nasza bezwzględność; ich egoizm narodowy musi się spotkać z naszym narodowym egoizmem.

Żyjemy w dobie bankructwa wielu podstaw, na których opierało się życie świata naszej cywilizacji w ostatnim okresie dziejów. W krajach przodujących cywilizacyjnie dotychczasowe podstawy walą się szybko, a niewiele widać twórczości w kierunku budowania nowych. Raczej widzi się upór w kierunku ratowania tego, czego się uratować nie da. Takie momenty w dziejach cywilizowanej ludzkości bywały już nieraz. Znamionowały je zawsze pewne rysy wspólne, bez względu na warunki czasu i miejsca: upadek wiary, silnej wiary w cokolwiek; upadek myśli – zanik twórczości; upadek smaku – górowanie brzydoty nad pięknem; rozkład dyscypliny moralnej i upadek obyczajów; wreszcie, rozpowszechnienie się rozmaitych zabobonów, zastępujących wierzenia religijne. Wszystkie te rysy występują w bardzo uwypuklony sposób w dzisiejszym życiu naszej cywilizacji.

Gdyby Polska nie miałaby tylu Żydów, nigdy by nie było rozbiorów.

Prusy swą karierę dziejową budowały na rozszerzaniu się na ziemie rdzennie polskie i zniszczenie całkowite Polski było głównym celem ich polityki. Był to ten z wrogów, z którym kompromis był nie do pomyślenia. On się mógł pogodzić tylko z ostatecznym pogrzebem Polski. I właśnie temu wrogowi zaczęła od pół wieku służyć myśl powstańcza, operująca hasłem niepodległości…

Państwo polskie ma przed sobą świetne warunki rozwoju: tylko trzeba żeby ludzie w polityce tak łatwo się uczyli, jak łatwo się demoralizuję (tekst z 1922 roku)

.

Elżbieta Kulec

Zdjęcia: Wikipedia

Poprzedni artykułAch, co to był za bal! – czyli studniówka maturzystów z 40 polskich szkół aglomeracji Chicago
Następny artykułV Polonijny Festiwal Kolęd i Pastorałek – wspomnienie Joanny Skibniewskiej
Elżbieta Kulec
Absolwentka prawa, była nauczycielka akademicka. Rozkochana w literaturze polskiej za sprawą mamy - polonistki i bibliotekarki. Od 30 lat mieszka w Nowym Jorku. Autorka tomików poezji "Wyspy przeznaczenia", "Wyrwane z przemijania" i "Rozproszone myśli schwytane w sieć strofy", fraszek i aforyzmów "Tak, jak leci czyli coś dla starszych dzieci" z ilustracjami Angeliki Detyny oraz wierszyków dla dzieci "Od wieków jajeczko przekomarza się z kureczką" ilustrowane przez nią i 6 letniego wtedy synka. Zbiór poezji "Wyrwane z przemijania" wydany został w wersji polsko - angielskiej, w tłumaczeniu Mariana Polaka oraz pięknymi ilustracjami Rafała Olbińskiego. Z kolei "Wyspy przeznaczenia" trafiły w ręce śp. księdza Jana Twardowskiego, i jak sam napisał, bardzo mu się podobały.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj