Swój program odrodzenia zawarł w słowach: Kocham Ojczyznę więcej niż własne serce i wszystko co czynię dla Kościoła, dla niej czynię.
Był niekwestionowanym autorytetem moralnym narodu polskiego, w bardzo trudnym powojennym okresie.

Urodził się 3 sierpnia 1901 roku w rodzinie organisty w Zezuli. Gdy miał zaledwie 8 lat, zmarła jego matka. Wspominał, że nad jego łóżkiem w domu rodzinnym, wisiały dwa obrazy: Matki Boskiej Częstochowskiej, bliskiej bardzo sercu jego ojca i obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej, do której ogromne przywiązanie miała jego matka. Mając lat 23, przyjął święcenia kapłańskie. Studiował następnie na KUL, gdzie obronił doktorat na temat: Prawa rodziny, Kościoła i państwa do szkoły.

W 1939 roku na polecenie biskupa Kozala opuścił Włocławek, ponieważ jako profesor włocławskiego seminarium i znany działacz społeczny, znalazł się na liście sporządzonej przez Niemców, zawierającej nazwiska osób przeznaczonych do aresztowania. Biskup Kozala zginął, niestety, zamordowany w obozie koncentracyjnym w Dachau. Stefan Wyszyński ukrywał się między innymi we Wrociszewie i Laskach pod Warszawą. W czasie Powstania Warszawskiego był kapelanem grupy Kampinos A.K. oraz szpitala powstańczego w Laskach. Obok obowiązków duszpasterskich pomagał przy opatrywaniu rannych, czasem nawet towarzyszył przy operacjach. Pewnego dnia z płonącej stolicy wiatr przyniósł mu nadpaloną karteczkę z napisem Będziesz miłował. Odebrał to jako drogowskaz, któremu starał się być wierny do końca życia. 

W 1948 roku został mianowany arcybiskupem gnieźnieńsko – warszawskim i prymasem Polski. W 1952 roku został mianowany kardynałem, a w 1953 roku został mianowany w Rzymie kardynałem i członkiem kolegium kardynalskiego. Brał udział w 4 konklawe. Nie zgodził się na podporządkowanie Kościoła polskim komunistom. Sprzeciwił się ślubowaniu osób duchownych na wierność PRL. Został za to w 1953 roku aresztowany. Był więziony najpierw w Rydwałdzie, a potem w więzieniu w Stoczku Warmińskim, następnie w Prudniku Śląskim i na koniec w Komańczy w Bieszczadach. Wtedy to napisał tekst odnowionych Ślubów Narodu. Wygłoszony on został na Jasnej Górze jako Jasnogórskie Śluby Narodu 26 sierpnia 1956 roku. Dwa miesiące później, 24 października 1956 roku na wiecu w Warszawie, 400 tysięcy ludzi domagało się uwolnienia prymasa. Po dwóch kolejnych miesiącach Kardynał Wyszyński został uwolniony.

Kardynał Wyszyński posiadał ogromny autorytet w nie tylko wśród hierarchii kościelnej, ale w oczach całego narodu. W uroczystościach zawierzenia, ówczesne władze komunistyczne nie pozwoliły wziąć udziału Papieżowi Pawłowi VI. To wydarzenie sprawiło, że została w Polakach przełamana tzw. bariera strachu wynikająca nie tylko z koszmaru hetakomby niedawnej  wojny, ale i z okropnych prześladowań i mordów na Polakach po wojnie. Kardynał Wyszyński rozniecił w ludziach nadzieję na lepsze czasy i rozpoczął się w narodzie proces, który możemy nazwać jego duchowym odnowieniem. Ludzie poczuli się wewnętrznie wolni. Na prośbę kardynała, Papież w 1964 roku, ogłosił Maryję Matką Kościoła. W 1966 roku kardynał Wyszyński zorganizował obchody Tysiąclecia Chrztu Polski.

W czasach początków Solidarności Prymas Tysiąclecia namawiał do zachowania spokoju społecznego w Ojczyźnie. Łagodził jak mógł napięcia i konflikty społeczne. Wiosną 1981 roku zdiagnozowano u niego chorobę nowotworową. Dwa miesiące później 28 maja 1981 roku prymas Stefan Wyszyński zmarł. Było to 15 dni po zamachu na Papieża Jana Pawła II, gdy było już wiadomo, że Papież będzie żył. Na pogrzeb kardynała Wyszyńskiego przybyło tysiące ludzi. Uroczystościom pogrzebowym przewodniczył sekretarz Stanu Watykanu, kardynał Agostino Casaroli. W pogrzebie brało udział kilku kardynałów w ramach delegacji Stolicy Apostolskiej, kilkunastu kardynałów, prymasów z innych krajów  jak i przedstawiciele innych kościołów chrześcijańskich. Była też oficjalna delegacja władz Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. W 1989 roku rozpoczęty został proces jego beatyfikacji. W 2021 roku miała miejsce jego beatyfikacja w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie.

Kardynał Stefan Wyszyński i Kardynał Karol Wojdyła

W 1966 roku kardynał Wyszyński powiedział: My, ludzie ochrzczeni, weszliśmy całą siłą naszego chrześcijańskiego ducha w życie Narodu i temu Narodowi ani krzywdy, ani ujmy nie przynieśliśmy. Dlatego nie pozwolimy sobie zatkać ust przekupną dłonią. Nadal będziemy, ilekroć zajdzie potrzeba i gdzie to będzie potrzebne, zaświadczać o naszej obecności w świecie chrześcijańskim jako „przedmurze chrześcijaństwa” i „Polska zawsze wierna”.

W roku 1972: Bóg dla zachowania ładu i porządku w świecie pragnie, aby istniała tajemnicza więź człowieka z rodziną, ze środowiskiem, z Ojczyzną. Związek z Ojczyzną kształtuje się przez wszystko: przez pierwsze słowa w ojczystym języku szeptane przez matkę nad kołyską dziecka i pierwsze słowa, które ono wypowiada.(…) 

Więź z Ojczyzną pogłębia się przez obyczaje i zwyczaje rodzinne, przez wychowanie uspołeczniające, wiążące człowieka z szerszą społecznością – Narodem, który ma swoje dzieje, historię bolesną lub też radosną.(…) Więź z Ojczyzną jest tajemnicą, którą możemy określić jako prawo natury, najbardziej podstawowe i najświętsze ze wszystkich przyrodzonych praw. Prawo, które szanować muszą wszyscy!

W roku 1981: Sumienie obywatelsko – polityczne nie powstaje gdzieś na skale, nie spada z nieba, ale wypracowuje sie w osobie ludzkiej, w człowieku, w istocie rozumnej, wolnej i miłującej, wychowanej w rodzinie, posiadającej odpowiednie walory obywatelskie, społeczne, kulturalne, zawodowe oraz zrozumienie, że dobro Rzeczypospolitej jest dobrem najwyższym.

W roku 1972: Pokój światowy zaczyna się od pokoju naszego serca. I zaradzanie potrzebom rodziny ludzkiej, pomaganie całemu światu zaczyna się od pomocy niesionej w rodzinie ojczystej,w rodzinie parafialnej i w rodzinie domowej.

Naród polski musi trzymać się całą duszą i całym sercem ziemi, aby wiążąc się z ziemią i nie dając się z niej wydziedziczyć, zabezpieczać swą wolność i miejsce na karcie Europy.

W roku 1957: Cała szlachetność Narodu polskiego wiąże się bardzo z czcią dla Matki Najświętszej. Cała ta, że się tak wyrażę „elegancja polska” jest wielkim wynikiem wychowania, który wypływa z naszego szlachetnego stosunku do Niewiasty w Matce Boga. Całe nasze życie rodzinne i domowe bardzo wiele czerpie z godności i dostojeństwa Matki Boga. O jak wiele zawdzięcza Jej Naród polski w kształtowaniu swego narodowego obyczaju! Pozostaniemy wierni tej czci tak wychowawczej, tak szlachetnie kształtującej nasze uczucia, tak nieustannie nas oczyszczającej. Potrzeba, aby na horyzoncie naszego narodowego życia było wielkie Swiatło, które oczyszczałoby nasze oczy, Aby była jakaś wielka Szlachetność, która uczyłaby nas godności w codziennym życiu. Aby była nieskalana Czystość, która by nas nieustannie obmywała! Prawdą jest, że nawet najbrudniejszy świat, im bardziej jest brudny,tym bardziej tęskni za wymarzoną, nietkniętą czystością.

W roku 1981: Tak często słyszymy zdanie: Piękną i zaszczytną rzeczą jest umrzeć za Ojczyznę”. Jednakże trudniej jest niekiedy żyć dla Ojczyzny. Można w odruchu bohaterskim oddać swoje życie na polu walki, ale to trwa krótko. Większym niekiedy bohaterstwem jest żyć, trwać, wytrzymać całe lata(…) Oto wskazanie dla nas – wytrwać, żyć dla Ojczyzny, nabrać zaufania do niej i gotowości oddania jej wszystkiego z siebie. To jest najważniejszy nasz obowiązek wobec Ojczyzny.

W roku 1980: Nie można zamknąć ust Narodowi!(…) Car ongiś krzyczał: Porzućcie Polacy nadzieję!” Zamknijcie usta! – Nie zamknęli. I któż ich dzisiaj potępi, skoro oni przekazali resztki ducha narodowego pokoleniom idącym. I Polska dziś żyje! Żyje swą przeszłością dziejową, żyje chrztem z czasów Mieszka, duchem Ewangelii i Krzyża, żyje mądrością Bolesława Chrobrego, krwią męczeńską świętego Wojciecha i świętego Stanisława. Polska żyje męstwem Łokietka i tradycjami Płowiec, ofiarą Jadwigi Śląskiej i mądrością Jadwigi Wawelskiej. Polska żyje Grunwaldem, Unią Lubelską, duchem Batorego pod Pskowem, męstwem Chocimia i Wiednia. Polska żyje też Insurekcją Kościuszkowską, żyje Powstaniami, choć tak kosztownymi, bolesnymi, ale odradzając się nieustannie. Polska żyje obroną Stolicy, prowadzoną mężnie przez Stefana Starzyńskiego, bohaterskiego jej prezydenta. Polska żyje też męstwem Powstania Warszawskiego. Oto jak przenikają się wzajemnie chwała i klęski. One tworzą dzieje Narodu, jego kulturę, tak zrośniętą w sobie, że Polacy mają zmysł syntezy dziejowej, nie rozstaną się z żadnym z tych fragmentów, bo o ich obecności w dziejach Narodu decyduje właściwa ocena ducha. Ale chciejmy też dodać: Polska żyje nadal hymnem „Bogurodzica” i duchem mistrza Wincentego. Polska żyje mocą Akademii Jagiellońskiej, duchem Jana z Czarnolasu i Piotra Skargi. Polska żyje wielkim duchem wspaniałej Trójcy Narodu, żyje Norwidem i Sienkiewiczem.    

Screenshot

W 1966 roku: Droga Młodzieży! Jeśli umiesz patrzeć w przyszłość – a my jesteśmy narodem ambitnym, który nie chce umierać! – musisz sobie postawić wielkie wymagania. Musisz wychowywać się w duchu ofiary i do ofiar się uzdalniać. Może bowiem przyjść taka chwila, w której tylko ofiarą będzie można zagwarantować wolność naszej Ojczyźnie! 

W 1964 roku: Dzisiaj często spotykamy się ze zjawiskiem opluwania własnego gniazda. Ludzie, zwłaszcza niezbyt wykształceni, natrząsają się z naszej przeszłości historycznej, nie doceniają wielkiej ofiary, każdej kropli krwi wylanej za Naród czy każdej kropli potu z czoła rolnika, która wsiąkła w ziemię ojczystą. To wszystko wskazuje na wielką potrzebę wołania o szacunek dla dziejów narodowych, dla trudów pokoleń, które minęły, dla ich ofiarnej krwi wylanej w powstaniach, w walce o wolność ojczyzny, na wszystkich kontynentach czy w ostatnim Powstaniu Warszawskim. Chociaż wiele zrywów było nieudanych, jednakże zawdzięczamy im to, że sumieniu międzynarodowemu przypominały o naszym Narodzie. Ich praca, trud i ofiarne poświęcenie dało taki rezultat, że obecnie jesteśmy. 

W 1953 roku: Gdy będę w więzieniu, a powiedzą wam, że Prymas zdradził sprawy Boże – nie wierzcie. Gdyby mówili, że Prymas ma nieczyste ręce – nie wierzcie. Gdyby mówili, że Prymas stchórzył – nie wierzcie. Gdy będą mówili, że Prymas działa przeciwko narodowi i własnej Ojczyźnie – nie wierzcie. Kocham Ojczyznę więcej niż własne serce i wszystko, co czynię dla Kościoła, czynię dla niej.” 

W 1975 roku: Kościół w naszej ojczyźnie, za wzorem swych najwyższych pasterzy, od wieków staje w obronie ludzi pokrzywdzonych nadużyciami ze strony władz. Dlatego też Kościół polski staje w obronie narodowej racji stanu. Oznacza to coś więcej aniżeli polityczna racja stanu. Albowiem polityczna racja stanu zmienia swoje wymiary, natomiast naród – trwa, ma swoją wiarę, swoje zasady moralne, swoja kulturę religijno – narodową, obyczaj narodowy i stoi na straży tych wartości, które nie od razu powstają i zniszczyć się od razu nie dadzą. 

W 1957 roku: Naród nasz ma w sobie dużo uczuciowych popędów i odruchów. Niekiedy za nimi idzie. Powstają z nich dzieła sztuki, wielkie i wzniosłe porywy, potężne zwycięstwa. Są one kwiatami naszych dziejów i kultury narodowej, ale aby te kwiaty mogły wyrosnąć, ziemia musi być owładnięta, opanowana i wypracowana. Musimy czuwać nad nią i trzymać ją „obiema dłońmi” w swej spokojnej, trzeźwej myśli, woli i sercu. […] I naszym narodowym być albo nie być jest nakaz władania sobą, spokój, równowaga, trzeźwość, umiejętność rządzenia wszystkimi swymi porywami, odruchami, namiętnościami, skłonnościami i uczuciami. W obliczu szczytów, które dziurawią niebo i wyciągają swe ramiona w bezkresy, można niekiedy ulec nieładowi uczuć. Tymczasem kto chce wejść na szczyt musi zaczynać od dołu, a potem iść krok za krokiem, nie przyspieszając go. Zły to taternik czy alpinista, który zaczyna wspinaczkę w góry od zrywu i wielkiego wysiłku. Dobry – idzie krok za krokiem, powoli, spokojnie. Możemy się tutaj uczyć jak kierować sobą, rodziną swoją, narodem i państwem. To musi być cierpliwy, spokojny krok za krokiem. Wypadnie niejednego się wyrzec, niejednego sobie odmówić, niejedno w sobie opanować. Trzeba będzie zdobyć się na cierpliwość i umiejętność koordynowania wszystkich swoich porywów. Za tę cenę przeprowadza się spokojnie łódź wśród burzy, aby uratować wszystko, co w niej jest. Wymaga to wiele cierpliwości, spokoju i umiejętności władania sobą. Każdy, kto chce władać państwem, narodem, Kościołem czy rodziną musi naprzód nauczyć się władać sobą.

Przyjdą nowe czasy, wymagają nowych świateł, nowych mocy. Bóg da je w swoim czasie. Pamiętajcie, że jak kardynał Hlond, tak i ja wszystko zawierzyłem Matce Najświętszej i wiem, że Matka Boża w Polsce słabsza nie będzie, choćby się ludzie zmienili.

Na zakończenie ceremonii pogrzebowej, odczytany został testament napisany przez prymasa na Jasnej Górze w 1969 roku. Napisał w nim m.in:
Kościołowi w Polsce służyłem według najlepszego mojego zrozumienia jego sytuacji i potrzeb. Chciałem obronić Kościół przed zaprogramowaną ateizacją … przed nienawiścią społeczną … przed rozwiązłością… Uważam sobie za łaskę, że mogłem z pomocą Episkopatu Polski przygotować Naród przez Wielką Nowennę, Śluby Jasnogórskie, Akt Oddania Narodu Bogurodzicy w macierzystą niewolę miłości i społeczną krucjatę miłości – na nowe millenium. Gorąco pragnę, by Naród polski pozostał wierny tym zobowiązaniom.

Elżbieta Kulec

Poprzedni artykułJubileusz 10-lecia Szkoły Języka i Kultury Polskiej im. Zbigniewa Herberta
Następny artykułDamian Kozioł – Laureat nagrody “The Unsung Hero 2025”

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj