Przyleciałem do Stanów Zjednoczonych w marcu 2007 roku. Był to moment nie do zapomnienia. W Polsce, w dzień wyjazdu, obudziłem się wcześnie, aby pożegnać sie z rodziną. Łamało mi to serce. Ponieważ byłem mały, myślałem sobie, że już nigdy ich nie zobaczę i nigdy z nimi nie porozmawiam. Łzy leciały mi z oczu. Nie wiedziałem, czego się spodziewać po tej podróży. Jednak najważniejsze było zobaczyć tatę, którego nie widziałem przez rok.
Gdy w końcu wsiadłem do samolotu i już się ze wszystkimi pożegnałem, wyjrzałem przez okno. Pożegnałem się z miastem, z Warszawą i z całą Polską. Wkrótce zasnąłem. Przespałem większość lotu, aż w końcu mama mnie obudziła. Znów popatrzyłem przez okno i ujrzałem coś pięknego.
To był Nowy Jork w środku nocy. Ten widok zrobił na mnie wielkie wrażenie. Patrzyłem na miasto z otwartą buzią. Bałem się mrugać, ponieważ myślałem, że wszystko zniknie. Światła miasta rzuciły na mnie czar. Były wszędzie. Każdego koloru. Błyszczały jak gwiazdy na czarnym tle nocy.
Pomyślałem sobie, że gdzieś tam w dole znajdę mojego tatę i, że będzie czekał na nas z otwartymi ramionami. Gdzieś na wielkim lotnisku. Gdzieś było nasze nowe mieszkanie. Gdzieś w tym wielkim, oświetlonym mieście, które od tamtego dnia jest moim domem.
Tutaj, jeden po drugim, jeden po drugim, nadchodzą nowe, ważne momenty w moim życiu. W Nowym Jorku, w mieście, które nigdy nie kładzie się do snu.
***
Irena Biały z Klubu Młodych Literatów rozmawia z Jakubem Żukiem, uczniem Szkolnego Punktu Konsultacyjnego w Nowym Jorku.
Kuba, minęło osiem lat od Twojego przyjazdu do Nowego Jorku. Kiedy zamieszkałeś tutaj jako siedmioletni chłopiec, mówiłeś tylko po polsku. Jak wyglądały Twoje początki nauki angielskiego?
Niedaleko naszego domu był park. Tam chłopcy grali w piłkę. Przyłączyłem się, bo usłyszałem język polski. Ale po angielsku też mówili, bo w piłkę grali nie tylko Polacy. Najpierw zacząłem rozumieć komendy, a potem więcej i więcej.
A jak było w szkole?
Ciężko. Przez dwa miesiące. Nie czułem się jednak bardzo obco, bo do tej szkoły chodzili koledzy z boiska i pomagali mi w angielskim. Nauka w szkole i rozmowy z nimi spowodowały, że właśnie po dwóch miesiącach zacząłem mówić w tym języku.
Kontynuowałeś naukę języka polskiego w sobotniej szkole. Właściwie równolegle zacząłeś pisać w dwóch jęzkach.
Tak. Wydawało mi sie to oczywiste.
Tęsknisz za Polską?
Tak. Spędziłem tam połowę życia i przez siedem lat mówiłem tylko po polsku. Nigdy nie zapomnę tego czasu. Może dlatego zwracam uwagę na różne rocznice i daty w Polsce.
Twoje opowiadanie, zatytułowane “ Hanna”, zostało nagrodzone w XXIX Konkursie Literackiej Twórczości Dzieci i Młodzieży Gimnazjalnej w Słupsku. Jak to się stało, że wysłałeś swoją pracę?
W szóstej klasie moja nauczycielka języka polskiego powiedziała, że coraz lepiej piszę i zaproponowała, żebym spróbował swoich sił w konkursie literackim. Zachęciło mnie, że uczniowie z naszej klasy wcześniej dostali nagrody w tym konkursie. Napisałem dłuuugie opowiadanie. Potem je skracałem, skracałem. To była praca!
O czym napisałeś ten tekst?
Tam właśnie miesza się jakby amerykańska rzeczywistość z tęsknotą za Polską. Jest fantazja i dwa światy. Realny plus ten drugi. I trochę mistycyzmu.
Skąd jeszcze czerpiesz inspiracje (poza nauką w polskiej szkole) do pogłębiania znajomości języka polskiego i do kreatywnego pisania?
To dzięki rodzicom. Zawsze zwracali i zwracają uwagę na nasze polskie pochodzenie. Mama bardzo lubi czytać książki. Zawsze interesowała się moimi lekturami.
Nadal grasz w piłkę?
Tak! Jestem w drużynach: piłkarskiej, amerykańskiego footballu, lekkoatletycznej. Mamy sukcesy. (Chodzę już do High Shool).
Rozwinęły się więc Twoje sportowe zainteresowania. I już pewnie nie masz trudności w porozumiewaniu się z kolegami na boisku…
Fakt, nie mam (śmiech.) Czasem tylko słyszę, że mówię bardzo dobrze po angielsku jak na wiek, w którym przyjechalem do Stanów.
Bardzo dziękuję za rozmowę!
Rozmawiała: Irena Biały
Jakub Żuk, 15 lat, Nowy Jork.
Szkolny Punkt Konsultacyjny w Nowym Jorku.