
Nigdy nie myślałem, że poznam kogoś takiego. W zeszłym roku brałem udział w szkolnym przedstawieniu. Zdecydowaliśmy, że przygotujemy dramat “Romeo i Julia”. Byłem najstarszy w kółku teatralnym, więc miałem zagrać główną rolę. Nie mogliśmy znaleźć odpowiedniej osoby do roli Julii. Podczas przesłuchań pojawiło się wiele dziewcząt. Znałem je wszystkie oprócz jednej. Nigdy jej nie widziałem. Była nowa w naszej szkole i zupełnie inna – wyjątkowa, nadzwyczajna. Miała specjalną urodę, taką, która nigdy się nie znudzi.
Weszła na scene skromnie i z gracją. Gdy światła oświetliły jej twarz, cała jej postać pojaśniała. Słowa płynęły z ust jak miód, delikatnie i powoli. Każde słowo było ważne. Każdy jej ruch inny. Wszyscy patrzyli z podziwem, włącznie ze mną. Gdy skończyła, lekko się uśmiechnęła i westchnęła. Wtedy wiedziałem, że znaleźliśmy idealną Julię.
Oczywiście, że dostała rolę i codziennie przychodziła na próby. Lecz nigdy mi się nie przedstawiła i nie powiedziała do mnie ani jednego słowa. Jednak jej oczy wszystko zdradzały. Wiedziałem, kiedy była smutna czy szczęśliwa, znudzona czy podekscytowana; spokojna czy zdenerwawana. Intrygowało mnie to, że nie mogłem dokładnie poznać jej myśli. Była tajemnicą, zagadką i aby ją rozwiazać, musiałem zasłużyć na te brakujące cząstki.
Nadszedł dzień występu. Byłem strasznie zdenerwowany i także podekscytowany. Gdy patrzyłem na nią, wszyscy naokoło mnie i wszystkie dźwięki tonęły w tle. Widziałem tylko ją i byłem spokojniejszy.
Zaczęło się przedstawienie. Wszystkie moje zmysły stały się silniejsze. Tak wcieliłem się w rolę Romea, że to przedstawienie, ta historia stała się realna. Podczas sceny, w której leżała “martwa,” chciałem ją uniesć w ramiona, przytulić, chciałem ją chronić. Chciałem być przy niej. Czułem, iż moje serce chciało siegnąć jej serca. Coś mnie do niej ciągnęło jak ćmę do światła.
Przedstawienie się skończyło i kurtyna opadła. Wtedy wstała i wyszła. Nigdy wiecej jej nie widziałem. Wielu ludzi nas opuszcza i trzeba z tym żyć. Przestałem płakać, ale nigdy nie przestałem jej kochać. Ona chyba nigdy mnie nie zaczęła.
Gabrysia Zańko, 15 lat
Szkolny Punkt Konsultacyjny w Nowym Jorku