Jakie jest wasze pierwsze skojarzenie z Kanadą? Mroźna i sroga zima? Łoś? Niedźwiedź polarny? Syrop klonowy? Fantastyczna polityka imigracyjna? Dwujęzyczność? A może las? Na święta zawitała do nas wysoka, gęsta i kształtna choinka prosto z Kanady. Patrzę na nią z wdzięcznością i staram się przedłużać jej życie. Intensywny zapach jodłowego lasu wita nas za każdym przekroczeniem progu. Nowy rok przyniósł dodatkowo w prezencie w komplecie arktyczne powietrze i kanadyjski mróz. Z kubkiem gorącej kawy, zakutana w wełniany szal i nawet nie próbując oszczędzić na ogrzewaniu, wspominam z nostalgią późnoletnią wyprawę do prowincji Quebec. Choć spacery po polskich lasach mają w mojej pamięci wyjątkowe miejsce, takiego lasu, jak w Kanadzie naprawdę nie widziałam nigdzie indziej. Włączając w to rodzime puszcze, Bieszczady i słowackie Tatry.

 

 

***

Rozległe lasy, dzikie góry i wielkie kosmopolityczne miasta tworzą wibrującą życiem tkankę północnej części kontynentu. Kanada, od 20,000 lat zamieszkiwana przez ludy Północy, a od XIX w. zasiedlana przez Europejczyków i przez niektórych nazywana najlepszym krajem na Ziemi, ma nie tylko niesamowitą przyrodę, ale i długą tradycję ekonomicznego wzrostu oraz pokojowych inicjatyw. Od czasów II wojny światowej programy socjalne gwarantowały tu dobre życie emerytom, ubezpieczenie i opiekę zdrowotną niezatrudnionym, a wysokie standardy i jakość życia oraz polityka multikulti przyciągały imigrantów z Europy, Azji, Ameryki Południowej i Wysp Karaibskich. Wrogość i rywalizacja pomiędzy angielskimi i francuskimi wpływami jest łyżką dziegciu w tej kanadyjskiej beczce miodu (albo raczej klonowego syropu, który jest równie słodki i odżywczy). Front Wyzwolenia Quebecu (FLQ) to jedna z niechlubnych kart w najnowszej historii tego pięknego kraju. Dziś, prawem odbicia po konserwatywnej zapaści większość reform nawiązujących do niezależności Inuitów i francuskojęzycznego dziedzictwa została już w Kanadzie oficjalnie uznana i wprowadzona. Ludność tego państwa jak na jego rozmiary – Kanada to drugi pod względem wielkości kraj na Ziemi – jest jednak wciąż ujmująco mała. Na prawie dziesięciu milionach kilometrów kwadratowych powierzchni mieszka zaledwie 30 milionów osób, wśród których ponad 80 proc. osiedliło się w promieniu 200 km od granicy z USA. Dalej na północ jest już dużo zimniej (przeciętnie minus 30 st. C) i naprawdę dziko.

 

 

 

***

Nie planowaliśmy tego. Po prostu w którymś momencie wysiedliśmy z samochodu, by podziwiać widok i okazało się, że stoimy pod tabliczką z nazwą znaną nam dobrze z Nowej Anglii. A wrażenie było takie, jakbyśmy stanęli na poboczu jakiejś bocznej drogi. Przeznaczenie najwyraźniej umie czytać, nawet jeśli czasem mylą mu się kraje. Kanadyjskie Stoneham, jak się okazało, to jeden z słynniejszych zimowych resortów i mała stolica narciarstwa w  prowincji Quebec, znana zwłaszcza z nocnych zjazdów i towarzyszących sezonowych atrakcji. A wszystko zaledwie 20 minut od centrum Quebecu. Witamy w Parku Narodowym de la Jacques-Cartier: 670 km kwadratowych stoków i spektakularnych glacjalnych dolin oraz borealnych lasów ciągnących się dalej aż po Alaskę. Okolica jest piękna – obok wspomnianych lasów liczne jeziora, ostre i krystalicznie czyste powietrze, dzikie kwiaty, mchy i porosty. Czy często zdarza wam się spacerować po lesie z poczuciem, że być może jesteście pierwszą ludzką istotą, która postawiła tu swoją stopę? Szczególnie jeśli zeszliście ze szlaku lub zaparkowaliście w miejscu bez żadnych nazw i oznaczeń? (Koleżanka z Warszawy, rezydująca od kilku lat w Peru i spędzająca ze swoją córeczką i mężem codzienne życie w amazońskich lasach, uśmiecha się właśnie z wyrozumiałością.)

 

 

 

***

Lasy borealne ciągną się od wschodniej Kanady, poprzez prowincje Quebec i Ontario, aż do północnych prowincji z prerią. Tutejsze drzewa to mieszanka świerków, sosny, jodły, żółtej brzozy i osiki  oraz oczywiście – w części liściastej – klonów. 24 parki narodowe to sporo jak na jedną prowincję (Quebec), ale pamiętajmy, że Kanada jest mniej więcej wielkości  Europy. A Quebec to największa z kanadyjskich prowincji.

 

 

***

W okolicach świąt zawitał też do nas bestseller „New York Times”a – książka Petera Wohllebena „The Hidden Life of Trees” opowiadająca o zdumiewających rzeczach, które dzieją się w lesie. Gdyby ktoś poszukiwał, jest też wersja polska „Sekretne życie drzew”, a można ją nawet znaleźć w wersji audio na YouTube – niestety, trudno mi mówić o jakości tego tłumaczenia. Co drzewa czują? Jak się komunikują? Pan Wohlleben był przez lata leśniczym czy też leśnikiem, ale ponieważ jest również biologiem, jego niesamowite „fantazje”, jak powiedzieliby niektórzy, mają walor naukowy. Drzewa to istoty społeczne. Czują, mają emocje, pamiętają, dbają o siebie nazwajem. „Ci, którzy wiedzą, że drzewa odczuwają ból i mają wspomnienia i że drzewni rodzice żyją razem ze swoimi dziećmi, nie mogą już ścinać ot tak sobie drzew i z pomocą maszyn kłaść kresu ich życiu.”, pisze Wohlleben. Dla niektórych – kompletna zmiana paradygmatu i myślenia o przyrodzie. Las jest żywy w sposób, którego często nawet my, ludzkie istoty znieczulone przez media i głupawe życie, nie osiągamy. I tak jak wg owego autora drzewa niewidzialną siecią powiązań połączone są ze sobą nawzajem, tak samo połączone są z nami – nasze życie na tej planecie zależy w dużej mierze od jej lasów. Warto o tym pamiętać, wchodząc w kolejny rok, w którym nie sposób ignorować klimatycznych zmian.

 

Tekst i zdjęcia: Lidia Russell

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Poprzedni artykułW naszym domu mówimy po polsku Odc.3 „Korzyści zawodowe wynikające z dwujęzyczności”
Następny artykułSnowstorm in New York

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj