Lubię Pablopavo. I Pawła Sołtysa też lubię. I choć obaj potrafią w prozie życia dostrzec czystą poezję, to ten drugi przemawia do mnie bardziej. Na szczęście ten pierwszy się nie obrazi, bo to ta sama osoba. 

Nie zdziwiłam się, kiedy pojawiły się „Mikrotyki”. Tak naprawdę czekałam na nie od dawna. Jednak Pablopavo, czyli „pan od piosenek”, którego teksty wręcz domagały się nie tylko wysłuchania, ale i przeczytania, zrobił mi jeszcze większą niespodziankę, bo jako Paweł Sołtys pokazał, że potrafi pisać bardzo dobre opowiadania: zdyscyplinowane językowo, acz treściwe, dalekie co prawda od realizmu magicznego, a jednak w jakiś sposób magiczne.

Nie będę ukrywać, że niektóre „mikrotyki” (czyli, jak dla mnie, mikre erotyki poświęcone światowi lat 90., który odszedł, a jest podtrzymywany jedynie lękiem utraty albo wiarą w to, że „pięknem jest wszystko ginące – gdy mija”) z debiutanckiego tomu opowiadań Pawła Sołtysa chwyciły mnie, urodzoną w latach 80., za gardło, ale myli się ten, to myśli, że Paweł Sołtys żeruje na sentymentalizmie mojego pokolenia. Oczywiście, dla tych, którzy przyszli na świat na przełomie lat 70. i 80. (sam autor to rocznik ‘78) ten literacki powrót do czasów meblościanki, kaset magnetofonowych i coca-coli w szklanych butelkach powoduje bliżej nieokreślony ucisk w gardle. I to nawet nie dlatego, że przywołuje słodko-gorzkie (a z biegiem czasu coraz bardziej słodkie) wspomnienia, ale dlatego, że autor potrafi tymi migawkami z życia na warszawskim osiedlu powiedzieć dużo więcej niż wielogodzinne filozoficzne rozważania o istocie czasu i przestrzeni. Bo innego końca świata nie będzie. A ten, który odszedł, żyje tylko dzięki pamięci.

Przeszłość i teraźniejszość w „Mikrotykach” wciąż się przenikają, a to dlatego, że u Sołtysa jedno wspomnienie, jak choćby to o rodzajach wypalanych papierosów, niczym proustowska magdalenka przenosi nas do lat 90. A piękne to były czasy. Czasy, kiedy „byliśmy oczywiście pijani, ale wciąż tak młodzi, że staliśmy niemal prosto”. Wystarczy jedna scena, by uruchomić lawinę wspomnień i skojarzeń: „Spali moi rodzice, sąsiedzi, sąsiedzi sąsiadów, spali rodzice moich kolegów. Spał ojciec Kaltowicza, który lubił lać go kablem od żelazka, póki się nie przeliczył w dorastaniu syna i od tego czasu kulał, spały obie moje byłe dziewczyny, śniąc o mnie wszystko, co złe, spał Radzio Wariat dziecinnym snem, bo mimo lat czterdziestu miał nadal lat pięć. (…) spał Tomek, we śnie skacząc z dachu czteropiętrowca – na próbę, bo dwa lata później skoczy z najwyższego budynku przy Iberyjskiej (…).

Sołtys to nie skrupulatny kronikarz, ale swobodny opisywacz zmieniającej się rzeczywistości, gdzie na pierwszym miejscu jest zawsze historia pojedynczego człowieka. Zwyczajnego. Takiego, który ani myśli stać się bohaterem. Tym bardziej żadnej książki. Myślę, że Hrabal, do którego zresztą Paweł Sołtys się odwołuje, doceniłby umiejętność autora „Mikrotyków” do przedstawiania za pomocą zwyczajnych, nieliterackich sytuacji znacznie szerszej perspektywy. I większej aniżeli Grochów rzeczywistości. Zwłaszcza tej emocjonalnej. Autor wskrzesza świat, który już dawno odszedł, siłą pamięci, ale przefiltrowanej przez własny ogląd rzeczywistości, a co za tym idzie, także tej, która zaczyna już żyć własnym życiem. A język, za pomocą którego przywołuje miniony czas, jest jak jego bohaterowie – prosty i bezpretensjonalny. Sołtys opowiada naturalnie, swobodnie, jakby siedział na ławce przed blokiem, palił marlborasy, pił tanie wino i przyglądał się dzieciakom na trzepaku. A jednak jest coś w tym języku… Niby zbliżony do potocznego, a jednak literacki. Niby to proza, ale z lirycznym zaśpiewem.

Dużo w tych mikrotykach cierpkiej słodyczy. Tylko słowa ciotki Stefanii: „To nie wróci. Ani dobre, ani złe nie wróci. I po co o tym?” bolą najbardziej. Bo wiemy, że „już nigdy nie będzie takiego lata”. Ani dobrego, ani złego. Więc po co o tym, panie Sołtys? A jednak dobrze, że pan napisał.

 

Karina Bonowicz

AUTOR: PAWEŁ SOŁTYS

TYTUŁ: MIKROTYKI

WYDAWNICTWO: CZARNE

ROK WYDANIA: 2017

Poprzedni artykułInformacje z akcentem wylatują z głowy
Następny artykułPożegnanie mamy w sztuce

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj