W ruch poszły aparaty fotograficzne, telefony komórkowe i tablety, gdy rozpoczęły się jasełka w przedszkolu „Happy Times” w Garfield, NJ. Rodzice, dziadkowie, ciocie i wujkowie nagrywali małych Polonusów. A przedszkolaki pokazały, że potrafią świetnie mówić i śpiewać po polsku. Tańczyć też potrafią.
Maryją w grupie młodszych dzieci była czteroletnia Zosia Lidwin, która wystąpiła w białej sukience i niebieskiej chuście na głowie. Zosia z czułością przytulała lalkę – Jezusa. „Przyjemnie jest być Maryją, bo była bardzo dobrą mamą” – powiedziała dziewczynka. Jej rodzice, Celina i Edward Lidwinowie są bardzo dumni z córki. „Chcieliśmy z nią ćwiczyć rolę w domu, ale ona nie chciała. Wszystkiego nauczyła się w przedszkolu” – powiedział pan Edward. Dziewczynka miała swoje przyczyny.
„Jasełka są niespodzianką dla rodziców” – wyznała nauczycielka starszaków, Marta Michalak. „Jestem bardzo dumna z naszych pociech! Próby trwały około miesiąca. Scenariusze zawsze układamy same z dostępnych materiałów, same też robimy scenografię. Dzieci uczyły się na pamięć pastorałek, kolęd, piosenek świątecznych oraz wierszyków i tańców. Nie było to dla nich proste zadanie, ale dzieci wykazały ogromne zdolności teatralne, taneczne i muzyczne. Widać było ich ogromne zaangażowanie, a im było bliżej przedstawienia, tym bardziej się starały” – dodała.
Efekt wspólnej pracy był widoczny. „Nie spodziewałam się, że tak świetnie wypadną dzieci, przecież one jeszcze takie małe” – powiedziała Marta Paluch, mama dwuletniej Mili, która w jasełkach wystąpiła jako gwiazda. Marianna Urbaniak, mama trzyletniego Filipa, z podziwem patrzyła na syna, który był pasterzem, jego koleżanki i kolegów. „Wszyscy byli świetni!”- cieszyła się Urbaniak.
Dla dyrektorki przedszkola i jego właścicielki, Agnieszki Pogorzelskiej, jasełka są jednym z najprzyjemniejszych momentów. Dzieci pokazują swoje artystyczne umiejętności, a rodzice i rodziny cieszą się z ich rozwoju. „Jasełka to również przyjemna nauka” – powiedziała Pogorzelska. „Dzieci uczą się nowych słów, ćwiczą pamięć, poznają i kultywują tradycje bożonarodzeniowe. Ważne, że nabierają śmiałości i wiary we własne siły”.
W minionym tygodniu obok jasełek młodszych dzieci, były również jasełka przygotowane przez grupę starszaków w przedszkolu. Podobnie było w drugim przedszkolu „Happy Times” w Wallington, NJ. „Duża produkcja, wysiłek nauczycieli i dzieci, ale wszystko warte pracy, gdy patrzę na rodziców, ocierających łzy wzruszenia” – powiedziała Pogorzelska. Dla niej „Happy Times” to spełnione amerykańskie marzenie o własnym przedszkolu. „Dawno temu, jako młoda mama, nie miałam gdzie wysłać syna” – wspomina. „Najpierw chodził do domowego przedszkola, później do amerykańsko-polskiego, ale wciąż to nie było to, czego szukałam. Wtedy narodził się pomysł polskiego przedszkola, które spełni wszystkie moje oczekiwania, w którym dzieci uczą się, są szczęśliwe i nie chcą z niego wychodzić. Udało się! Małymi kroczkami powiększamy swoją działalność, bo wciąż jest zapotrzebowanie na dobre przedszkola. Trzecie przedszkole „Happy Times” czeka w styczniu na otwarcie. Pracujemy zgodnie z normami, wyznaczonymi przez stan New Jersey, mimo, że jest to polskie przedszkole. Większość naszych dzieci później trafia do naszej Szkoły Kazimierza Pułaskiego w South Hackensack. Kadra przedszkola to zespół wykształconych i kreatywnych, oddanych i wciąż dokształcających się nauczycieli i opiekunów. Bez nich nie byłoby tego wymarzonego miejsca” – dodała Pogorzelska.
Jasełka dla dzieci i rodziny stały się już wspomnieniami, ale przypominają je również w domach szopki, wykonane przez dzieci. „Niektóre ze szopek trafią do Polski, do babci, dziadka albo cioci i wszystkich ucieszą”- powiedziała nauczycielka Jolanta Leszczyńska.
Danuta Świątek
Zdjęcia: archiwum szkoły i Danuta Świątek