Cóż by to była za jesień bez dyni i wrzosów… no i oczywiście grzybów, ale tych w tym roku nie udało mi się pozbierać, a Wam? Za to zbiór dyniowy udany, dynie wyrastały w sklepach i na targowiskach na potęgę, no i nie dało się przejść obok nich obojętnie. Ich kolory przepięknie grają wraz z fioletem kwitnących wrzośców. Jeśli w tym roku nie zdążyliście zrobić dziecku pięknych jesiennych zdjęć, być może jeszcze nic straconego, bowiem początek listopada ma być ciepły i słoneczny, choć dzisiejszy widok za oknem wskazuje na coś zupełnie odmiennego

Wielu z Was często pyta mnie, jak fotografować dzieci i jak ja to robię, że dzieci dają mi się fotografować. Twierdzicie, że pewnie trafiam tylko na modeli, którzy uwielbiają pozować i jesteście zaskoczeni gdy mówię, że moja główna modelka, czyli moja córcia nie cierpi tego:). Dlatego też nigdy jej nie zmuszam do pozowania, a to najczęściej popełniany przez fotografujących rodziców błąd. Pozwólmy dzieciom być sobą, niezależnie od tego czy chcą akurat stroić głupie miny, smucić się czy uśmiechać – nie każmy im się zmieniać, ponieważ uśmiech na zawołanie i z przymusu nigdy nie będzie miał odzwierciedlenia w oczach.

Jeśli Wasze dzieci nie chcą być fotografowane i uciekają gdy chcecie im zrobić zdjęcie, lub wręcz przeciwnie maja takie „parcie na szkło”, że wręcz wchodzą w obiektyw, to mam na to kilka sposobów. Jednym z nich jest zaangażowanie dziecka w sesję. Dzięki temu poczuje się ważne i docenione, bowiem nie będzie czuło się przedmiotowo. A dziecko zainteresowane aparatem zajmie się tym, co mu przygotowaliście, czyli chociażby na jesiennej sesji zbieraniem kasztanów czy liści.

Dla zobrazowania moich słów pokażę troszkę sesję od kulis. Już w domu warto zaangażować dziecko w przygotowania do fotograficznej wyprawy. Najpierw najważniejsze, czyli poszukiwania odpowiedniego miejsca.

– Mamo chyba znalazłam!

Jak już mamy odpowiednie miejsce, to czas zabrać się za organizację planu zdjęciowego. Choćby był najmniejszy na świecie, warto przemyśleć kompozycję.

Czas na przenoszenie rekwizytów. Dziecko też może pomagać, przecież tak fajnie jest być pomocnym i ważnym.

Jeszcze wczoraj kwitły stokrotki, a dziś już leży śnieg. „To dla Ciebie mamusiu!”

I na zakończenie, najukochańszy dla mamy, subtelny uśmiech oraz głębia spojrzenia, jakie charakteryzują Amelię – zaklęte na zawsze w tym jednym kadrze. Nigdy w życiu nie zostałabym obdarowana takim uśmiechem gdybym powiedziała – „stań tu i się uśmiechnij”.

Powodzenia w fotografowaniu pociech! Bawcie się dobrze i koniecznie podzielcie się swoimi sposobami na fotografowanie dzieci.

Anita Komorowska

Więcej o fotografowaniu dzieci, dorosłych i wielu innych rzeczy znajdą Państwo na blogu autorki www.artisticzoom.pl

Poprzedni artykuł„Czy martwią się o nas?”
Następny artykuł„Czytajmy z dziećmi, rozmawiajmy z nimi, uczmy je polskiego!”

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj