4

Czwartek wieczór, Szkoła Języka Polskiego w Bostonie. Drzwi do pokoju nauczycielskiego są otwarte; za drzwiami osobliwy widok: czwórka dorosłych ludzi stoi przy stolikach i wymachuje rękoma. Dotykają każdy swojej głowy, ramion, kolan i śpiewają dziecięcą piosenkę. Po polsku, z amerykańskim akcentem.

Są to Dawn, Mike i Brandynn, a Joanna Shulman, wicedyrektor polskiej szkoły, jest ich nauczycielką polskiego. Uczą się naszego języka od 13 tygodni, zajęcia zaczęli zimą. Grupa liczy oryginalnie sześć osób: Dawn, Mike jeden, Mike dwa – tak nazywa ich Asia, Steve, Brandynn i Kate. Wszyscy są Amerykanami.

***
„Dokąd idziesz? Idę na Stare Miasto” – czyta powoli Brandynn. „What do you think that means?” – pyta Asia. „That they go… to the old… city?. “Yes, it’s like an old part of the town” – dopowiada Asia. Teraz czyta Dawn: „Dokąd idziecie? Idziemy na basen.” Mike: „Dokąd idziecie? Idziemy do czytelni. Is it a reading room, library?…” Asia wyjaśnia, że chodzi o specjalny pokój w bibliotece. „Dokąd idziecie? Idziemy do muzeum.” – kończy rundkę Brandynn.

„I think that is impressive that those guys came here 11 weeks ago with no Polish really. But they were tuned, picking very fast. They inspire me to work really hard because they work so hard and are such a fun group” – mówi Asia. Językowe zamieszanie – obie jesteśmy Polkami, ale przy Amerykanach uczących się polskiego rozmawiamy po angielsku. Angielski Asi jest bardziej amerykański, wyjechała z Polski wiele lat temu, w Stanach robiła m.in. studia MBA. Mój brzmi bardziej po brytyjsku – tak mnie uczono i tak praktykowałam w UK.

„Lets introduce each other in Polish!” – proponuje Asia. „Jestem Brandynn.” „Jestem Dawn.” „Jestem Mike.” – słyszę. Podajemy sobie ręce; mówię, że mi miło i dodaję: „Świetnie, to teraz przejdźmy już na polski i resztę wywiadu z Wami przeprowadzę w tym języku”.

***

8Kiedy pytam, iloma językami mówią, Mike oznajmia skromnie, że “fluently one”. Kate zna ponoć trochę hiszpański. To w USA najpopularniejszy drugi język; wiele produktów i usług posiada tu dwujęzyczne etykietki, objaśnienia. Mike dodaje, że w szkole średniej uczył się hiszpańskiego i włoskiego. A potem – rozkręca się – na własną rękę próbował francuskiego, niemieckiego… trochę szwedzkiego… “So you’re really interested in languages?” – podsumowuje Asia. “Kind of, looks like, I wonder why!”. Z obcych języków polskiego Mike używa najczęściej. Dlaczego, to się wyjaśni za chwilę, teraz kolej na Brandynn: ona mówi po angielsku, oczywiście, ale także trochę po polsku, po hiszpańsku i… po duńsku. Okazuje się, że mieszkała kiedyś w Danii.

Na świecie istnieje tyle pięknych języków, dlaczego zdecydowali się uczyć się akurat  polskiego? Brandynn zaczęła lekcje ze względu na synka, który uczy się mówić po polsku w polskiej szkole – po to, by rozmawiać z dziadkami. Mały ma polskie pochodzenie ze strony męża Brandynn, którego mama mówi po polsku. Asia pyta, czy Brandynn zadzwoniła już do niej, by powiedzieć „Cześć”. Jeszcze nie, ale czuje, że powinna! Kiedyś zaskoczy męża i jego mamę, gdy będą rozmawiać o niej po polsku.

Dawn ma dla nas również historię o polskich korzeniach. Jej mama pochodzi z Polski i jest właścicielką jednego ze sklepów w Bostonie z europejskim, w tym polskim towarem. Mama, żona Amerykanina, zadecydowała, że uczenie czwórki dzieci języka polskiego będzie zbyt skomplikowane. I oto jedno z nich, dorosłe już, wyznaje, że zawsze miało do niej trochę żalu o to, że podjęła taką decyzję! Dawn pracuje w sklepie mamy, więc polski przyda jej się zarówno wśród obsługi, jak i w kontaktach z klientami. Jej siostra ma teraz małe dziecko, ale jak maluszek trochę podrośnie, ona też być może dołączy do klasy. “You’ll be then at intermediate level!” – motywuje Asia.

1Mike pracuje dla mamy Dawn jako kucharz. Mają w kuchni Polkę i Mike sądzi, że byłoby mu znacznie łatwiej komunikować się z nią, gdyby mówił po polsku. Ona mówi trochę po angielsku, ale… “…but she wanted you to speak Polish? That’s what Polish people do! They want you to speak Polish!” – śmieje się Asia. A więc zaczął uczyć się polskiego i w miarę upływu czasu jego zainteresowanie tym językiem zaczęło rosnąć.

W grupie jest kilka osób, które chciałyby odwiedzić Polskę. Marzą o tym m.in. Steve i Kate. Kiedy mówię, że o języku polskim krąży wiele mitów, a produkują je głównie Polacy i jeden z nich głosi, że polszczyzna jest prawie tak trudna, jak język chiński czy japoński, uczniowie Asi łagodnie zaprzeczają. Dawn przyznaje, że polski nie jest łatwy, ale na pewno nie taki, jak chiński… Asia gotowa jest się spierać: „Dokąd one idą? Idą gąski drogą… All these ą and ę, doesn’t it sound like Chinese?”. Brandynn przyznaje, że tak, brzmi to jak chiński, a poza tym – polska gramatyka… „So she’s giving us the example how to say water in a seven different ways, and for me to understand it I have to find it in English first” – tłumaczy. Oczywiście chodzi o przypadki, których w języku angielskim nie ma (chociaż niegdyś były).

***

Co jest najtrudniejsze, a co najłatwiejsze w nauce polskiego? Steve podobno powiedziałby, że nie ma łatwej części. Mike uważa, że początkującym najtrudniejsze wydaje się literowanie, ale kiedy już się je sobie przyswoi… kiedy już zapamięta się, że „w” to dźwięk „vi”, wtrąca Dawn, to można zacząć czytać… No tak. Dla Brandynn najtrudniejsza jest wymowa.

Jak opisaliby polski język? My, Polacy, uważamy, na przykład, że angielski jest bardzo pragmatyczny, francuski – bardzo precyzyjny i poetycki… Brandynn zadziwiają niektóre polskie dźwięki. Mike jest polskim oczarowany; uważa że jest to niezwykle melodyjny język i dla niego osoby mówiące po polsku brzmią czasem tak, jakby używały jakichś tajemniczych zaklęć.

Jeśli chodzi o historię i polską kulturę, Mike’a interesuje oczywiście kuchnia. Jest to wielka przygoda, jak mówi. Jest wegetarianinem i przyznaje, że wie dużo więcej na temat kiełbasy niż jakikolwiek wegetarianin wiedzieć powinien.

Amerykanie kochają polską kuchnię; czasem przybywają z daleka, by spróbować polskich pączków czy białej kiełbasy. Mike miał też ostatnio okazję po raz pierwszy przygotowywać zupę ogórkową – okazała się bardzo ciekawa i egzotyczna. Dawn dodaje, że polskie ciasta są dużo mniej słodkie niż amerykańskie, bardziej mokre i że częściej dodaje się do nich owoce.

10Brandynn przyznaje, że wie dużo więcej o historiach polskich emigrantów niż o historii Polski. Kiedy opowiadam im, jak dumni są Polacy ze swojej kultury i tradycji: pisarzy, poetów, malarzy, kompozytorów, wydarzeń historycznych… z sympatią potakują, że być może, tak, gdy ich polski będzie na trochę wyższym poziomie, poczytają także i o tym…

***

Dawn jako jedyna z dziś obecnej trójki uczniów była w Polsce. Pierwsza połowa jej podróży to były duże miasta – zupełnie inna architektura niż w Ameryce. Wybrała się do Polski z dziadkiem, który nie był w kraju przez ponad 50 lat i było to bardzo miłe i emocjonalne, gdy ludzie rozpoznawali go na ulicy… Odwiedzili gospodarstwo, w którym wychowywała się jej mama. Okazało się, że rodzina nie mówi po angielsku. Wieczorem wyszli na dwór, przed dom i Dawn zobaczyła chyba największą w swoim życiu ilość jasnych gwiazd… zupełnie nie jak nad Bostonem. „Oh, yes, the stars do seem a little bit brighter in Poland!” – potwierdza Asia.

Pytam ich jeszcze, co Polacy i Amerykanie mają wspólnego, a co ich różni? Mike nie widzi wielu różnic. Uważa, że mamy podobne zainteresowania, sposób bycia, obie nacje lubią też sport… Może różnicą byłoby to, że Polacy czasem nie widzą problemu w serwowaniu wczorajszego jedzenia…

9

Brandynn z kolei pamięta, że gdy urodziło jej się dziecko, wszystkie kobiety z polskiej strony rodziny razem składały jej wizyty, brały dziecko na kolana, śpiewały mu piosenki. Było w tym coś bardzo ciepłego, zupełnie nieznane jej z kontaktów amerykańskich doświadczenie.

Na koniec dopytuję o największą przeszkodę w nauce języka polskiego. Nie, nie jest to zapamiętywanie słówek. To przychodzi im w miarę łatwo. Brandynn, na przykład, robi „flash cards”. Dla Dawn – jest to brak pewności siebie w używaniu języka. A czy mają ulubioną frazę po polsku? Tak! „Naprawdę?” – powtarzają z upodobaniem. – „Naprawdę!”. Mike dodaje jeszcze: „Smacznego!”.

 

3
Asia Shulman

O uczeniu Amerykanów polskiego rozmawiam z Asią Shulman

Co jest najtrudniejsze w uczeniu dorosłych polskiego?

Praca z dorosłymi jest zupełnie inna niż z dziecmi.  U dzieci uczenie się języka jest bardziej intuicyjne – wystarczy, że zaangażujemy pozytywne emocje, aby proces dydaktyczny przebiegał sprawnie. Rozumienie z kontekstu i zaangażowanie emocji to najlepsza metoda w uczeniu języka małych dzieci. Z dorosłymi jest nieco inaczej. Oni szukają wyjaśnień dotyczących zależności gramatycznych.  Są to pytania, na które nie zawsze można znaleźć precyzyjną odpowiedź.  Większość moich uczniów chce przede wszystkim dobrze mówić po polsku, ale efektywna komunikacja w jezyku polskim nie jest możliwa bez znajomości gramatyki.

Największa satysfakcja z pracy z dorosłymi?

To, że oni chcą na te lekcje przychodzić.  To są młodzi ludzie, mają mnóstwo spraw i przyjemności, a mimo to przychodzą i poświęcają swój czas w każdy czwartek.  Co więcej, są bardzo ambitni, odrabiają prace domowe i wygląda na to, że robią to z przyjemnością.  To mnie inspiruje.

Jak układasz program?

Do lekcji przygotowuję się bardzo sumiennie – zajecia trwają tylko dwie godziny i staramy się wykorzystać czas maksymalnie.  Mam podstawową książkę w języku polskim, przeznaczoną dla dorosłych chcących uczyć się języka polskiego, do której robię angielskie tłumaczenia.  Co tydzień uczniowie otrzymują dwa pakiety, w jednym są teksty do czytania i ćwiczenia gramatyczne, a w drugim nowe słownictwo, wyrażenia i zwroty, itp. oraz praca domowa.  Staram się, by ton zajęć był lekki, przyjemny. Na lekcjach gramy, bawimy się, rysujemy, a nawet śpiewamy. Chodzi przede wszystkim o to, by słuchać tego, co oni mają do powiedzenia. Często klasa zamienia się w sklep, ulicę, gabinet lekarski. Ćwiczymy sprawności językowe w konkretnych sytuacjach.

Najzabawniejszy moment z lekcji polskiego dla dorosłych?

Język polski dostarcza wielu zabawnych okazji, na przykład gdy słowo „córka” zamienia się w „kurka”, a „często” w „ciasto”.

Wiem, że masz małego synka, a Twój mąż jest Amerykaninem. Czy w Twoim domu mówi się po polsku?

Jeśli chodzi o męża, próbowałam go uczyć, ale poniosłam porażkę dydaktyczną.  Zrozumiałam jednak, że to nie jest najważniejsze, by on mówił po polsku.  Bardziej zależy mi na tym, by szanował moją tradycję, kulturę, polskość. Wychowujemy syna Gabriela w silnym związku z polskością i staramy się mu stworzyć takie warunki, by czerpał jak najwięcej z obu kultur.  Mówimy w domu w obu językach i do mnie nasz synek mówi tylko po polsku, a do taty po angielsku. Taka zasada nam pasuje.

Dziękuję za rozmowę!

 

Rozmawiała: Lidia Russell

Zdjęcia: Lidia Russell

 

Kontakt dla osób, które chciałyby uczyć się języka polskiego w Bostonie:

Asia Shulman

tel. 978-793-2795

 

Poprzedni artykuł“Będąc kobietą, można czasami więcej wynegocjować” – rozmowa z Arletą Bojke
Następny artykułBezpłatne szkolenia dla polonijnych nauczycieli w Nowym Jorku, Chicago, San Francisco i Los Angeles

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj