Zosia Żeleska-Bobrowski mieszka w Nowym Jorku od ponad 30 lat. Pochodzi z Krakowa. Fotograf z pasją, architekt z wykształcenia. Znana Polonii z dokumentowania wszystkich ważniejszych wydarzeń na wschodnim wybrzeżu USA. O swojej pasji rozmawia z Danutą Świątek.
.
.
Wpatruję się w fotografię zrobioną przez Zosię. Przedstawia nagrobek na krakowskim cmentarzu. Niby zwyczajny i niezwyczajny nagrobek. Przechodzą mnie ciarki po plecach. Uśmiechnięta Zosia stoi obok mnie. A na nagrobku wygrawerowany tekst z datą jej urodzin i miejsce na dopisek daty jej śmierci. Obok podobny tekst jej męża Eugeniusza. Zosia z dumą oprowadza gości po wystawie zdjęć swoich i męża, zatytułowanych „Panta Rei”, w Galerii Kuriera Plus na Greenpoincie, które są opowieścią ich życia od ich urodzenia w Polsce do dzisiaj w Ameryce. Kuratorem wystawy jest Jagoda Przybylak, znany w Polsce i USA fotografik konceptualny.
Zosi fotografia daje do myślenia. Czy Zosia wybiega w przyszłość do tego stopnia, że chce sama zaplanować każdy jej szczegół, bo żyje w Nowym Jorku, a ‘potem’ przenosi się do Krakowa. Czy też powinnam pomyśleć o swoim nagrobku? Na sfotografowanym nagrobku jest mały portret Zosi. Jak witalnie na nim wygląda! Dużo myśli kłębi się w mojej głowie.
A jak wystawa działa na Zosię, która w 2019 roku bije życiowy rekord? Pokazuje fotografie na trzech wystawach, w maju oprócz wystawy w Galerii Kuriera Plus była też i zbiorowa wystawa z okazji 20-lecia Klubu Fotografika w Konsulacie RP w Nowym Jorku, a we wrześniu „Panta Rei” pojawi się w Piwnicy pod Baranami w Krakowie.
.
.
Wystawa to duża szansa na pokazanie zdjęć, bo zdjęcia niepokazywane nie istnieją – mówi Zosia, podobnie jak wielu innych fotografików. Trzeba je pokazywać i publikować, chociaż jest to zajęcie czasochłonne i kosztowne. I stresujące. Po wystawie w konsulacie czułam się bardzo zestresowana, bo zapomniałam sfotografować kilka osób. W trakcie wystawy jest za dużo wrażeń na jednego człowieka. Nie jestem w stanie wszystkiego ogarnąć.
Nic dziwnego, bo przez salę konsulatu przewinęły się tłumy. A Zosia chciała każdą osobę oprowadzić i opowiedzieć o fotografiach i członkach klubu, którego ideą jest skupiać miłośników fotografii- profesjonalistów jak i amatorów. Ideą klubu jest rozwijanie wrażliwości u człowieka, techniki fotografowania i kontaktów międzyludzkich. Klub fotografika jest częścią nowojorskiego życia Zosi, która jest też jego współzałożycielką. Przez klub w ciągu 20 lat przewinęło się ponad 300 fotografików, a obecnie jest 50 członków. Najstarszy z nich ma 96 lat, a najmłodszy 24. Przed zbiorową wystawą Zosia martwiła się, czy zdążą na czas ustawić kratki metalowe, na których wiszą zdjęcia, czy wszystkie fotografie się zmieszczą, itd. Dla Zosi fotografia jest skarbem, o który trzeba bardzo dbać.
Zosia żyje i zawsze w Ameryce żyła fotografią. To właśnie fotografia dawała jej radość i sens życia, gdy wykonywała różne prace, żeby się utrzymać. Zosia śpi z aparatem przy łóżku. Zawsze nosi go w plecaku. Utrwala każdą chwilę. To właśnie fotografia otworzyła jej drzwi do Ameryki i dała zieloną kartę. Zosia wygrała konkurs organizowany przez prestiżowy Nowojorski Instytut Fotograficzny w 1989. Na fotografii utrwaliła golących się bezdomnych w Parku McGorlick. Są fotografie, których się nie zapomina i właśnie ta jest taką w moim życiu – mówi Zosia. Mam ją zawsze przed oczami, gdy jestem na Greenpoincie.
W wywiadzie udzielonym w roku 70. urodzin (https://dobraszkolanowyjork.com/mam-ochote-na-zycie/) Zosia wyznała, że ciągle ma ochotę na życie i też ogromną ochotę na fotografię. Biologiczny wiek (72) nie ogranicza w działaniu człowieka jeśli ma się pasję. A ja znam od wielu lat tylko Zosię z pasją! Jedna drobna i prywatna sytuacja na potwierdzenie. Pewnej nocy Zosia niespodziewanie zapukała do moich drzwi o godz. 2.00. Zamarłam na jej widok, gdy ją zobaczyłam. Przywiozłam zdjęcia Stalińskiej do wywiadu – powiedziała podekscytowana. Rozbroiła mnie.
Wiem, że moja fotografia nagrobka, którą pokazałam w Kurierze, jest kontrowersyjna. Niektórzy ludzie są przesądni i uważają, że tak nie powinno się robić. Ale ja nie jestem przesądna, bo nawet moje weselne przyjęcie było przed cywilnym ślubem w Nowym Jorku. A małżeństwo z Eugeniuszem trwa od 27 lat. Wiem, że robienie swojej płyty nagrobnej za życia jest obecnie coraz bardziej popularne, zarówno w Stanach jak i w Polsce. Znam coraz więcej takich przypadków.
Obecnie nie wszyscy mogą obejrzeć zdjęcie nagrobka Zosi i Eugeniusza. Jest ono pokazywane tylko na wystawach.
Kończymy rozmowę, bo spieszę się –słyszę w słuchawce głos Zosi. Muszę jeszcze przygotować fotoreportaż z ostatniej walki bokserskiej Adama Kownackiego na Brooklynie.
No cóż, kobieta z pasją!
.
Danuta Świątek
.