Dziwić się, czy współczuć rodzicom, którzy wydali 2 miliony dolarów, by ich dwóch synów dostało się na prestiżowy uniwersytet Harvard? Wydali pieniądze, ale ich chłopcy i tak nie zostali studentami.
Nie, to wcale nie była łapówka!
Rodzice Gerald i Lily Chow, jak donoszą media, zatrudnili Marka Zimny (byłego profesora Harvardu), konsultanta d/s przyjęć do szkoły.
Z pomocy tego typu konsultantów korzystają niektórzy rodzice przyszłych studentów.
Jest w czym wybierać, bo istnieje wiele firm konsultingowych.
Zajrzałam na portal www.admissionsconsultants.com, by sprawdzić co oferuje konsultant i ile kosztuje jego usługa. Czy rzeczywiście trzeba płacić miliony dolarów?
A zatem co robi konsultant? Ocenia szansę kandydata na studenta na podstawie rozmowy z nim i jego wyników w nauce. Rekomenduje właściwą szkołę. Pomaga przygotować esej o studencie, sprawdza go pod względem gramatycznym i stylistycznym. Doradza jak wybrać osoby, które mają napisać listy rekomendacyjne. Uczy jak przejść przez rozmowę kwalifikującą itd.
Czyli wszystko to, CO MOŻE ZROBIĆ SAM KANDYDAT NA STUDENTA.
Ile kosztuje konsultacja?
Zależy czy chcemy usługi ekspresowej, w ciągu 24 godzin, czy możemy poczekać np. 3 dni.
Za godzinę konsultacji zwyczajnej trzeba płacić od 150 dolarów i więcej. Ekspresowa usługa jest dwa razy droższa.
Można wykupić rożne pakiety usług. Niektóre z nich sięgają kwoty nawet 6 tysięcy dolarów od osoby.
Konsultanci organizują też specjalne, kilkudniowe obozy przygotowacze do ubiegania się na studia, za które trzeba płacić nawet 40 tys. dolarów.
Gdyby właśnie ktoś z czytających rodziców zastanawiał się nad zatrudnieniem konsultanta, zacytuję oficjalną opinię rzecznika Harvardu, Jeffa Neal’a. Twierdzi on, że w większości przypadków taki konsultant nie jest konieczny.
Jak to się stało, że rodzice wydali prawie 2 miliony dolarów, trudno jest mi zrozumieć.
Ale media donoszą, że konsultant miał też dokonać wpłat dużych donacji na rzecz szkoły w imieniu rodziców. Również praktyka stosowana przez inne osoby. Zimny podobno nie dopełnił tego obowiązku.
Teraz małżeństwo Chow wzięło konsultanta do sądu i domaga się zwrotu pieniędzy.
Za głupotę trzeba płacić.
Danusia Swiątek