Rozmowa z Magdaleną Zylik, autorką publikacji pt. „Dziedzictwo ponad granicami” – scenariuszy warsztatów, dotyczących kultury i dziedzictwa narodowego Polski, które można wykorzystać na zajęciach w polonijnych szkołach. Publikację można bezpłatnie pobrać ze strony https://issuu.com/magdalenazylik lub w postaci PDF z
https://drive.google.com/drive/folders/0BzC6xMLOv2bVQlFBM3FXcFB1TEk Materiał powstał w ramach stypendium Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Magdalena Zylik jest z zamiłowania i wykształcenia socjologiem.
Danuta Świątek: Skąd pomysł na publikację „Dziedzictwo ponad granicami”?
Magdalena Zylik: Zabrzmi to banalnie, ale pomysł przyszedł sam. Chodź jego doprecyzowanie trwało kilka miesięcy. Kreowanie i wymyślanie działań, projektów przychodzi mi z łatwością. Nie wiem, jak to się dzieję. Niektórzy świetnie uczą się języków obcych, programują niesamowite maszyny, latają w kosmos, a ja wymyślam. Na szczęście nie kończy się jedynie na wymyślaniu.
DŚ: Czym pani kierowała się podczas wyboru tematów na sześć scenariuszy?
MZ: Może moja odpowiedź na to pytanie będzie przekorna, ale tak w rzeczywistości było. Przy wyborze tematów do stypendium, kierowałam się głównie tym, czego o Polsce nie wiedziałam, lub wiedziałam niewiele. Przygotowując się do pisania stypendium przejrzałam mnóstwo stron internetowych, czasopism, gazet i innych materiałów, które w jakiś sposób łączyły się z tematem dziedzictwa i kulturą Polski. Im dłużej szukałam, tym bardziej byłam zaskoczona ile tematów i wątków na temat Polski jest mi nieznanych. To mnie zainspirowało! Pomyślałam sobie: mamy tyle cudownych ludzi i miejsc nagradzanych i eksponowanych na całym świecie, musimy się tym chwalić w Polsce. I tak wybrałam cztery główne tematy: Elementy polskiej kultury ludowej, Polska na liście UNESCO, Polscy Nobliści, Oscary dla Polaków. Mając na uwadze to, że warsztaty były kierowane do obcokrajowców, mieszkających w Polsce, chciałam wprowadzić jeszcze tematy, które byłyby niejako wprowadzeniem do historii powstania państwa polskiego i jego ukształtowania, czyli Jak powstała Polska i Polska wielokulturowa.
DŚ: Bardzo trafny jest temat „Polska wielokulturowa”. Właśnie jaka jest ta wielokulturowość i tolerancja w Polsce?
MZ: Jest takie powiedzenie „Punkt patrzenia zależy od punktu siedzenia”. I tak również jest w tym przypadku. Trudno mi pisać o tym jak to jest w Polsce, bo w Polsce, jak pewnie w każdym państwie jest różnie. Niewątpliwie wielokulturowość w Polsce jest i trudno jej nie zauważyć, czy zaprzeczyć. Jej przejawy możemy zaobserwować w architekturze, jedzeniu, czy społeczeństwie. Na ulicach, w tramwajach, pociągach, restauracjach, urzędach coraz częściej można spotkać obcokrajowców, pochodzących niemalże z każdego zakątka świata. Przyjeżdżają z różnych powodów: na studia, na wymiany młodzieżowe, do pracy, na wakacje itd. Mnie osobiście cieszy ten fakt, bo to pokazuje że Europa, świat jest w zasięgu ręki. Możemy podróżować, poznawać inne kultury, miejsca, ludzi, pracować w zespołach multikulturowych, jeździć na wyjazdy studyjne wymieniać się doświadczeniem i wiedzą – to jest wspaniale!
A jeśli mówimy o tolerancji, to dla mnie jej definicja jest prosta. Tolerancja to postawa, która wskazuje na to, że ja jestem ok i ty jesteś ok. Możemy się od siebie różnić, możemy mieć inne poglądy, możemy się ze sobą nie zgadzać, ale pozostajemy we wzajemnym szacunku wobec siebie. Kiedy nasze poglądy, patrzenie na świat znacznie od siebie odbiega i nie jesteśmy w stanie znaleźć tematów, które nas łączą, to po prostu rozchodzimy się. Nikomu nie dzieje się krzywda, ani na poziomie werbalnym, a tym bardziej fizycznym. Tolerancja jest wynikiem umiejętności komunikowania się ze sobą. A efektywna komunikacji wynika ze znajomości siebie, swoich potencjałów, ale również tego co w nas niedoskonałe. My ludzie boimy się „innych”, mam tu na myśli nie tylko obcokrajowców, ale każdego kto jest od nas inny. Boimy się tego, co nieznane. Kiedy zaczniemy pracować nad fundamentalnymi rzeczami, poznawaniem siebie, a potem nauczymy się komunikować światu o sobie, to przestaniemy się bać, i znajdziemy w sobie przestrzeń na poznawanie tego „innego”.
DŚ: W jaką grupę wiekową pani celuje ze swoimi scenariuszami?
MZ: Pisząc projekt stypendium „Dziedzictwo ponad granicami”, skupiłam się głównie na obcokrajowcach, mieszkających w Poznaniu. Była to główna grupa odbiorców w zaplanowanych przeze mnie działaniach. Jednak projekty, które realizowałam do tej pory miały bardzo różny charakter i różnych beneficjentów. Od dzieci do seniorów, od projektów międzypokoleniowych np. „Most Pokoleniowy”, realizowany w Radzyniu Podlaskim, po projekty historyczne takie, jak na przykład „Idź-patrz-czuj – Poznański Czerwiec `56 roku”.
Miałam też przyjemność realizować warsztaty i projekty poza granicami Polski, np. w Gruzji, gdzie uczestniczyłam w projekcie, w którym szkoliliśmy grupy nauczycieli w Polskiej Szkole im. Św. Jadwigi w Tibilisi z zakładania szkolnych klubów wolontariackich, w Białorusi we współpracy z Agatą Will z Warsztatów Kultury w Lublinie prowadziłyśmy warsztaty dla przedstawicieli białoruskich instytucji kultury z przygotowania i wdrożenia programu skierowanego dla osób, które chcą pracować i doskonalić się w obszarze wolontariatu w kulturze. Po prostu jestem otwarta na to co nowe. Realizując różnego rodzaju projekty nie zamykam się na żadną grupę wiekową czy społeczną. Moje działania zależą od tego, jaki pomysł przyjdzie mi w danym momencie do głowy i jakie mam możliwości jego realizacji.
DŚ: Jestem również nauczycielką w polonijnej szkole i w tym roku uczę czwartą klasę. Zamierzam wykorzystać pani scenariusz na temat wielokulturowości, w wersji zmodyfikowanej. Czy zastanawiała się pani nad wersją scenariuszy dla dzieci młodszych, które mieszkają i są urodzone poza Polską?
MZ: Odnosząc się najpierw do pierwszej części pytania, najbardziej cieszy mnie fakt chęci modyfikacji scenariuszy przez panią. Właśnie o to mi chodziło, aby scenariusze były pewną bazą, inspiracją do prowadzenia zajęć, czy to w Polsce dla obcokrajowców, czy zagranicą dla Polonii. Odpowiadając na dalszą część pytania, tak myślałam o tym, aby przygotować scenariusze dla młodszych odbiorców. Jednak nie myślałam dokładnie o dzieciach, które urodzone są i mieszkają poza granicami Polski, ponieważ nie spodziewałam się takiego odzewu od Polonii z całego świata, odnośnie przesłanych scenariuszy. Moje plany zatrzymały się na tym, aby dostosować te warsztaty dla dzieci i młodzieży w Polsce i przeprowadzić te zajęcia w szkołach podstawowych w Poznaniu. Mam już kilka pomysłów, aby forma dla młodszego uczestnika, poniż 18 lat, była również ciekawa i interesująca.
DŚ: Cieszę się, że wprowadziła pani scenariusz „Kultura ludowa”. Czy uważa pani, że obecnie coraz bardziej docenia się jej znaczenie w kulturze polskiej?
MZ: Moim zdaniem, z roku na rok, coraz bardziej docenia się kulturę ludową w Polsce. Myślę, że jest to przede wszystkim wynikiem chęci powrotu człowieka do natury, ludowości, obrzędowości. Coraz więcej Polaków na wakacje wyjeżdża w miejsca, gdzie mogą obcować jedynie z naturą. Daleko od miejskiego zgiełku, tłumu, hałasu, spalin. Powstaje coraz więcej miejsc gdzie można, choć na chwilę, obcować z naturą i poznać życie wiejskie, np. muzea wsi, gdzie można poznać życie na wsi, zobaczyć wiejskie zwierzęta, wziąć udział w różnego rodzaju warsztatach rzemieślniczych itp. Mam wrażenie, że swój renesans przeżywają także różnego rodzaju jarmarki, które ukazują kulturę ludową w całej okazałości, od muzyki, przez stroje do przedmiotów codziennego użytku. Chociażby np. Jarmark Jagielloński, odbywający się w Lublinie. Co roku wydarzenie trwa kilka dni, a cale stare miasto zmienia się w tętniące życiem źródło kultury ludowej.
DŚ: Scenariusz „Polska na liście UNESCO” (również mój drugi faworyt na liście scenariuszy) otwiera oczy na Polskę jako bogactwo kulturowe. Jakie jest pani ulubione miejsce z tej listy?
MZ: Wszystkie czternaście. Absolutnie. Nie ma miejsca w Polsce z listy UNESCO, które, by mnie nie zachwyciło. Każde jest wyjątkowe, każde niesie za sobą inną historie i przekaz.
DŚ: Określa pani siebie jako ‘społecznicę’, czy teraz jest moda na takie osoby w Polsce, czy jest pani raczej jak „samotny biały żagiel”?
MZ: Oj, na modzie to ja się zupełnie nie znam, hehehe. A tak na poważnie, przez ostatnie lata widzę znaczny rozwój III sektora, sektora pozarządowego, działającego na rzecz społeczeństwa. Kiedy jednak mówimy o pojedyńczych jednostkach, hm, znam wiele „zapalonych” osób do działania, które robią wiele fascynujących rzeczy. A ja to po prostu lubię.
Wymyślanie i realizowanie różnego rodzaju działań edukacyjnych, kulturalnych, społecznych daje mi dużo radości, satysfakcji i energii. Pomysły same wpadają mi do głowy, i jak bym ich nie realizowała, to bym nie miała chyba, gdzie już ich pomieścić. Czy jestem jak „samotny biały żagiel”, z pewnością nie. To ludzie są dla mnie inspiracją i motorem do działania, nie wyobrażam sobie życia bez nich. Zawsze potrzebuję coś przedyskutować, skonsultować, czy skorzystać z umiejętności innych osób. Publikacja na przykład jest wynikiem pracy wielu osób, które również dzięki swoim pasjom i umiejętnością dorzuciły się do naszego wspólnego sukcesu. Oczywiście są momenty, kiedy potrzebuję być sama, przemyśleć coś lub odpocząć, ale są to jedynie momenty i krótkie chwile.
DŚ: Dziękuję za rozmowę i czekamy na kolejne scenariusze, które zainspirują nauczycieli do ciekawych lekcji w polonijnych szkołach.
Rozmawiała: Danuta Świątek