Fot. DPS

Oczekiwanie, że ktoś stanie się częścią społeczeństwa przyjmującego, osiągnie niezależność ekonomiczną i kompetencje konieczne do funkcjonowania w życiu codziennym w nowym kraju, nie jest równoznaczne z tym, że upodobni się do jego obywateli  rezygnując z języka, kultury, religii itp. – pisze dr Agnieszka Trąbka z Uniwersytetu Jagiellońskego.

W obecnych czasach, które już ponad dwadzieścia lat temu zostały określone mianem „ery migracji”, (Castles i Miller 1993) zjawisko to znajduje się na ustach wszystkich: od naukowców, przez polityków, po przeciętnych obywateli. Nic dziwnego: liczba migrantów na świecie sięgnęła 244 milionów, a trwający konflikt w Syrii powoduje, że miliony osób szukają schronienia w krajach ościennych i w Europie. Również w Polsce ostatnie dziesięciolecie upłynęło pod znakiem migracji: po wstąpieniu Polski do UE miała miejsce fala masowych wyjazdów do Wielkiej Brytanii i Irlandii, a obecnie do Norwegii, w której Polacy stanowią już najliczniejszą grupę cudzoziemców. Równocześnie nie maleje liczba wyjazdów do tradycyjnych destynacji, takich jak Niemcy, a ów migracyjny pejzaż uzupełnia Holandia, Włochy i USA.

Jednakże obecnie temat migracji angażuje polską opinię publiczną nie z uwagi na rzesze emigrantów, ale raczej w związku ze wspomnianym kryzysem uchodźczym w Europie. Choć dotychczas nie zaowocował on napływem cudzoziemców do Polski, wzbudził gorące dyskusje odnośnie Polski jako kraju nie tylko wysyłającego, ale i przyjmującego migrantów czy uchodźców. Wydaje się, że obawy przed ich przyjęciem (mniej bądź bardziej histerycznie wyrażane) koncentrują się wokół kwestii możliwości integracji przybywających do polskiego społeczeństwa. Warto zastanowić się przez moment nad tym, co to pojęcie oznacza, jakie są warunki dobrej integracji oraz nad tym, czego tak naprawdę oczekujemy od uchodźców czy migrantów.

Jedna z bardziej popularnych definicji, przyjęta między innymi przez Międzynarodową Organizację do Spraw Migracji (IOM) definiuje integrację jako dwustronny proces wzajemnej adaptacji migrantów i społeczeństwa przyjmującego. Z kolei w polskim ustawodawstwie dotyczącym integracji uchodźców opisuje się ją jako „osiągnięcie życiowej samodzielności, której wyrazem i miarą jest obecność i uczestnictwo w kluczowych sferach życia społecznego, takich jak: rynek pracy, konsumpcja, społeczeństwo obywatelskie i in.” (Bieniecki i in. 2006: 30). W naukach społecznych, a zwłaszcza w psychologii, najczęściej cytowane rozumienie integracji wywodzi się z koncepcji kanadyjskiego psychologa kulturowego Johna Berry’ego. W tej teorii stanowi ona jedną ze strategii adaptacyjnych migrantów, która charakteryzuje się z jednej strony włączeniem w życie społeczeństwa przyjmującego, ale z drugiej strony – nie zakłada wcale rezygnacji z własnej tożsamości społecznej i zerwania związków z krajem pochodzenia.

Analiza powyższych definicji prowadzi do kilku ważnych wniosków. Po pierwsze, integracja jest procesem, a więc ma charakter dynamiczny i wymaga czasu. Po drugie, proces ten przebiega w różnych sferach (ekonomicznej, społecznej, kulturowej czy politycznej), i, co więcej, w każdej z tych sfer jego dynamika może być inna. Z reguły łatwiej i szybciej przebiega integracja ekonomiczna i społeczna, a trudniej polityczna czy np. religijna. Po trzecie, jest ona procesem dwustronnym, co oznacza, że obejmuje nie tylko przybyszów, ale i członków społeczeństwa przyjmującego. Innymi słowy, to, czy migranci bądź uchodźcy staną się częścią nowego społeczeństwa zależy nie tylko od ich własnego nastawienia i podejmowanych działań, ale również od postawy jego obywateli. Oczekiwanie integracji powinno więc pociągać za sobą stworzenie szans czy możliwości integracji, przede wszystkim na poziomie polityki państwa i rozwiązań systemowych, ale i nastawienia „zwykłych ludzi”.

Trzeba przy tym wyraźnie odróżnić integrację od innych strategii adaptacyjnych, w tym zwłaszcza od asymilacji czy separacji. Zauważmy, że oczekiwanie, że ktoś stanie się częścią społeczeństwa przyjmującego, osiągnie niezależność ekonomiczną i kompetencje konieczne do funkcjonowania w życiu codziennym w nowym kraju nie jest równoznaczne z tym, że upodobni się do obywateli tego kraju rezygnując ze swojego języka, kultury, religii itp. W praktyce największe wyzwanie – a zarazem tytułowy dylemat – polega na wypracowaniu zgody, co do tego, jakie zmiany są konieczne, aby stać się częścią społeczeństwa, do jakiego stopnia przybysze powinni dostosować się do społeczeństwa przyjmującego, a do jakiego stopnia ono powinno pozostać otwarte na dziedzictwo migrantów i uchodźców.

Równocześnie obserwując procesy integracyjne w krajach, które mają większe niż Polska doświadczenie w przyjmowaniu migrantów i uchodźców dostrzec można jeszcze inną trudność, a mianowicie pozostawanie tych grup w swoich niszach etnicznych. Do pewnego stopnia jest to proces naturalny, zwłaszcza tuż po przyjeździe, gdyż rodacy stanową często cenną sieć wsparcia dla nowoprzybyłych. Ryzyko polega jednak na tym, że z czasem wcale nie następuje lepsze poznanie społeczeństwa przyjmującego ani włączenie w jego obręb, a obie grupy żyją obok siebie, ale nie ze sobą. Trzeba podkreślić, że odpowiedzialność za taki stan rzeczy nie spoczywa bynajmniej wyłącznie na osobach przyjeżdżających (choć po ich stronie leży oczywiście większość wysiłku adaptacyjnego), ale także tych przyjmujących. Trudno oczekiwać od migrantów czy uchodźców ochoczego włączania się w życie publiczne w nowym kraju, jeśli nie stwarza się im takich możliwości, jeśli są w nim dyskryminowani czy marginalizowani.

Ten procesualny i dwustronny charakter integracji widać doskonale na przykładzie wspomnianych na wstępnie polskich migracji na Wyspy Brytyjskie. Z jednej strony Polacy podejmują szereg kroków ułatwiających funkcjonowanie w nowym społeczeństwie, takich jak nauka języka, nabywanie wiedzy o działaniu instytucji publicznych itp., ale z drugiej strony pod wpływem przybyszów zmienia się też społeczeństwo przyjmujące. Widocznym tego znakiem w przestrzeni publicznej są polskie sklepy czy restauracje, ale także coraz bardziej rozbudowana sieć instytucji i inicjatyw skierowanych do Polaków (polskie parafie, tłumacze języka polskiego itp.). Zauważmy też, że w dzisiejszym zglobalizowanym świecie nie da się rozpatrywać poszczególnych strumieni migracyjnych w izolacji: kryzys uchodźczy spowodował wzrost antyimigranckich nastrojów w wielu krajach Europy, a nastroje te z kolei wpływają na również na innych migrantów, nie tylko tych, którzy aktualnie próbują przedostać się do „twierdzy Europa”.

Zasygnalizowane tutaj dylematy integracji są oczywiście dalekie od rozwiązania, a te kilka refleksji stanowi raczej próbę przybliżenia tego pojęcia po to, by móc lepiej stawiać pytanie o to, jak ów proces integracji ma wyglądać. Wydaje się, że istotne jest spoglądanie na niego zarówno z perspektywy uchodźców czy migrantów, jak i z perspektywy społeczeństwa przyjmującego oraz świadomość, że udana integracja wymaga działań obu stron, a nie tylko przybyszy. Bardzo ogólny charakter tych uwag wynika też z tego, że optymalna polityka migracyjna może być różna w przypadku różnych osób, jak choćby odmienna w przypadku uchodźców, a odmienna w przypadku migrantów ekonomicznych. Jednakże, choć trudno w tej dziedzinie o jasne i kategoryczne rozstrzygnięcia, to warto dążyć do wypracowania różnych formuł wspólnego życia, gdyż wiele wskazuje na to, że „era migracji” będzie trwać nadal.

 

Agnieszka Trąbka

Autorka pracuje w Instytucie Psychologii Stosowanej UJ. Jej zainteresowania naukowe dotyczą m.in. psychologii i socjologii migracji, psychologii kulturowej, a także procesów tożsamościowych we współczesnym świecie.

 

 

godlo_senat z podpisem 1Serwis Wszystko o dwujęzyczności jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Uniwersytetu Warszawskiego. Utwór powstał w ramach zlecania przez Kancelarię Senatu zadań w zakresie opieki nad Polonią i Polakami za granicą w 2016 roku. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o zleceniu zadania publicznego przez Kancelarię Senatu oraz przyznaniu dotacji na jego wykonanie w 2016 r.”.

Poprzedni artykułZimowy spacer na Breeze Point Tip w Nowym Jorku
Następny artykułW Teksasie marzą o śniegu i centrum polonijnym

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj