Starość – temat ważny i potrzebny. Jeśli dożyjemy późnej starości, możemy potrzebować pomocy, a nawet całodobowej opieki. Tematyka ta budzi wiele emocji. Jest to również temat kontrowersyjny. Wiele osób ma na ten temat własne przemyślenia i poglądy.
Książka wyszła niedawno i od razu zrobiło się o niej dość głośno. Rzadko w literaturze pięknej poruszane są tematy starości, opieki nad seniorami i rozterek dorosłych dzieci, które stają przed takim życiowym zadaniem. Bardzo pochlebne recenzje zachęcają do przeczytania książki, do przejścia wraz z jej bohaterami trudnego procesu emocjonalno – egzystencjalnego, w którym więzi z najbliższymi wystawione są na próbę, a wizja przyszłości nie nastraja zbyt optymistycznie.
Podczas czytania pojawia się mnóstwo pytań. Oto niektóre z nich:
- Czy na starość, bezradność i bezsilność można się jakoś przygotować?
- Czy możemy coś zrobić dla siebie i dla naszych najbliższych, dopóki jesteśmy jeszcze w pełni sił?
- Czy dorosłe dzieci mają obowiązek zajmować się swoimi rodzicami?
- Jeśli dorosłe dzieci nie są w stanie być opiekunami swoich rodziców, to czy mają inne opcje?
Poznajemy wiele dylematów trójki rodzeństwa (wiek: między 45 – 55 lat), która staje przed trudnym życiowym zadaniem. Ich ojciec jest wdowcem, który bardzo przeżywa samotność związaną z odejściem żony.
Świat przedstawiony jest osadzony w konkretnych realiach, kiedy nasi bohaterowie rodzili się i dorastali (lata 80-te i 90-te, końcówka PRL-u), oraz w latach późniejszych, kiedy osiągnęli pełną dojrzałość. Ciekawie jest poznawać ich losy, przeżycia i emocje. Jeśli czytelnik sam znajduje się w przedziale wiekowym od 45. do 55. roku życia, odnajdzie w tej książce dodatkowe powiązania.
Chyba nie zdradzę zbyt wiele, jeśli powiem, że trójka rodzeństwa znajduje się właśnie na owym życiowym zakręcie; w czasie podejmowania decyzji czy i jak zajmą się ojcem na starość. Ich losy, od dzieciństwa po dorastanie i dorosłe życie przedstawione są bardzo realistycznie. Ten aspekt autentyczności przedstawionych postaci jest – moim zdaniem – bardzo ważny i cenny.
Poznajemy również ich przekonania oraz poglądy ich rodziców na temat „powinności” zajmowania się seniorami na starość. Ciekawie jest się temu przyglądać, przysłuchiwać się ich rozmowom oraz monologom wewnętrznym, które prowadzą. Zadają oni bardzo ważne pytania natury egzystencjalnej i próbują na nie odpowiedzieć. Na przykład: Czy miłość rodzicielska jest zaciągniętym kredytem, który potem należy spłacić? Czy można przygotować się na powolne odchodzenie ukochanej osoby? Czy czas leczy rany po odejściu bliskiej osoby? Czy życie ze świadomością, że jesteśmy „następni w kolejce”, wpływa na jakość tego życia?
Jak wiadomo, z literatury dowiadujemy się czegoś o sobie samych i o świecie, który nas otacza. Wielu z nas już ma swoją opowieść na ten temat lub – o ile dożyjemy starości i śmierci własnych rodziców – będziemy ją mieli. Sytuacja przedstawionej w powieści rodziny jest jedyna w swoim rodzaju, tak, jak opowieść każdego z nas. Być może lektura ta pomoże nam spojrzeć na naszą sytuację w innym świetle bez względu na to, czy mamy to życiowe doświadczenie przed sobą czy już za. A może jesteśmy właśnie w trakcie jego przeżywania? Może właśnie z tej opowieści zaczerpniemy pewną mądrość i język, które pomogą nam z większą empatią nazwać to, co przeżywamy lub przeżywaliśmy. Być może zaczerpniemy z niej również pewną nadzieję…
Dajmy sobie tę szansę.
Post Scriptum:
Dwa przeciwległe bieguny w podejściu do tematu: Czy zajmowanie się rodzicami na starość jest obowiązkiem ich dorosłych dzieci?
Biegun 1: Jest to obowiązek dorosłych dzieci jako wyraz wdzięczności za trudy wychowania. Najlepiej, gdyby robiły to z radością. („Rachunek za miłość. Teraz nadeszła pora, żebyśmy się odpłacili.” *) Dzieci zajmują się rodzicami z chęcią i z silnym poczuciem obowiązku. Nie wyobrażają sobie, żeby było inaczej.
Biegun 2: Nie jest to obowiązek dorosłych dzieci, ponieważ miłość nie jest rachunkiem do spłacenia. (Jak mówi ojciec w książce: „Nigdy nie chciałbym być zdany na łaskę dzieci.”) Zajmowanie się schorowanym seniorem wymaga profesjonalnej opieki, a nie wymuszonej i pospiesznej pomocy, której dostarcza sfrustrowane i często znerwicowane dorosłe dziecko seniora.
Pomiędzy tymi dwiema skrajnościami, są również postawy pośrednie. Na przykład:
➡️ Jest to obowiązek dorosłego dziecka, ale pod warunkiem, że rodzic był tzw. „dobrym” rodzicem. Oczywiście należałoby tu sprecyzować i zdefiniować określenie „dobry” ponieważ definicje są różne; od „taki, który nie był patologiczny w procesie wychowania dzieci”, do następującej: „taki, który nawet w dorosłym życiu (dziecka) wspiera je np. finansowo, opiekuje się wnukami, jest „ratunkiem” w razie rożnego rodzaju kryzysów, problemów, itp.
➡️ Jest to obowiązek, o ile mieszka się blisko rodziców i otrzyma się po nich jakiś spadek (np. oszczędności, dom, mieszkanie).
➡️ Obowiązkiem jest chociażby zorganizowanie rodzicom na starość opieki w domu prywatnym lub w ośrodku dla seniorów. Samo odwiedzanie ich i stały kontakt z nimi oraz z zatrudnionymi opiekunami to również forma opieki.
➡️ Jest to obowiązek dorosłych dzieci, o ile sami są zdrowi i są w stanie zajmować się innymi.
.
Anna Pelesz
* Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Zadzwoń, jak dojedziesz”, Jakub Bączykowski, Wydawnictwo Mięta, Warszawa, 2024