Fot. Robert Sabo/New York Daily News
Fot. Robert Sabo/New York Daily News

Komisarz FDNY (Fire Department City of New York – nowojorskiej straży pożarnej) Salvatore Cassano korzysta z każdej okazji aby przypominać Nowojorczykom, że czujki dymu i czujniki tlenku węgla ratują im życie.

Straż pożarna podkreśla, że są one podstawowym i niezbędnym elementem ochrony przecipożarowej, który na przestrzeni ostatnich dwóch dekad w znaczący sposób przyczyniły się do obniżenia liczby ofiar śmiertelnych pożarów i zatrucia czadem w Nowym Jorku. Podczas gdy w latach 2010-2011 średnia liczba pożarów budynków w mieście wynosiła 25 tysięcy rocznie, prowadzone od blisko stu lat statystyki FDNY zanotowały najmniejszą liczbę ofiar śmiertlenych 2010 (62), 2011 (66). W tym samym okresie na terenie ośmiomilionowego miasta statystyki nie odnotowały jednego przypadku śmiertelnego zatrucia tlenkiem węgla.

Podobny zniżkowy trend utrzymuje się od 1981 roku, kiedy w Nowym Jorku wprowadzono obowiązek instalowania czujek dymu w mieszkaniach. Czujniki tlenku węgla zaczęły obowiązywać kilkanaście lat później bo dopiero od 2004 roku (od 2007 w Chicago). O tym jak dużą wagę przywiązuje do nich w swojej pracy nowojorska straż pożarna świadczy chociażby fakt, że tylko w 2004 Komenda Straży za pośrednictwem Fundacji FDNY rozdała za darmo obywatelom 60 tysięcy czujek, rozdając kolejne 40 tysięcy w drugim i trzecim roku obowiązywania nowych przepisów. Wysiłek ten nie ustaje do chwili obecnej i tak każdego roku FDNY przekazuje nieodpłatnie od 20-30 tysięcy czujek wraz z dodatkowymi 90 tysiącami baterii.

Komisarz Salvatore Cassano
Komisarz Salvatore Cassano
Programem oświatowym wyjaśniającym wagę tego zagadnienia zajmuje się specjalnie dla tego celu wydzielony department FDNY organizujący w ciągu roku blisko osiem tysięcy praktycznych pokazów i prelekcji z tematyki przeciwpożarowej połączonych z kampaniami propagandowymi w telewizji i prasie. Doroczna zmiana czasu na jesieni i wiosnę jest zazwyczaj okazją do przypominania Nowojorczykom o wymianie na nowe baterii w czujnikach.

W październiku w czasie jednej z ostatnich kampanii propagandowych Komisarz Cassano wraz z funkcjonariuszami programu Public Education osobiście rozdał na ulicy w szesnastu głównych węzłach komunikacyjnych miasta tysiąc czujek dymu i tlenku węgla. Miesiąc wcześniej dwa tragiczne w skutkach pożary spowodowały śmierć pięciu osób w tym dzieci. Przeprowadzone śledztwo potwierdziło fakt, że w mieszkaniach ofiar nie było zainstalowanych czujek dymu. Jak udowodniła praktyka, samo istnienie przepisów i obowiązek instalowania czujek nie wystarczyło, aby zapobiec tragedii. Pomimo faktu, że nowojorska straż pożarna dojeżdża do pożarów średnio w cztery minuty od chwili ich zgłoszenia, strażacy nie byli w stanie uratować tych ofiar. Zabrakło w tym wypadku niezbędnego elementu wczesnego ostrzegania jakim mogły być czujki, podnoszące alarm w wypadku śmiertelnego zagrożenia dla życia spowodowanego nieoczekiwanym pożarem.

W intencji władz miasta w Nowym Jorku odpowiedzialność za instalowanie i konserwację czujek dymu i tlenku węgla jest nałożona w różnym stopniu praktycznie na wszystkich mieszkanców miasta, tzn. zarówno właścicieli budynków jak i lokatorów. Obowiązek ten wprowadzono dekretem Rady Miejskiej zatwierdzonym przez ramię wykonawcze jakim jest Prezydent Miasta (w NY nazywany “burmistrzem,” mayor). Pośród urzędów miejskich praktyczne wypełniane tego obowiązku poza strażą pożarną sprawdzają, nadzorują i propagują Departament Budynków (DOB, Department of Buildings), Departament Gospodarki Mieszkaniowej i Rozwoju (HPD, Housing Preservation & Development), Administracja Mieszkań Komunalnych (NYCHA, New York City Housing Authority) i Departament Zdrowia (DOHMH, Department of Health and Mental Hygiene).

Geneza – od kiedy czujki zaczęły być instalowane w amerykańskich mieszkaniach?

W 1965 roku amerykański biznesman Duane Pershall z Denver pracując nad przyrządem do kontrolowania elektryczności statycznej w ciemniach fotograficznych zauważył, że instrument zaczynał “wariować” za każdym razem, gdy asystent Pershalla zapalał i wydmuchiwał dym z papierosa. W ten sposób kompletny przypadek przyczynił się do wynalezienia czujki dymu, która wyposażona w małą baterię jako źródło prądu nadawała się do powszechnego zastosowania w mieszkaniach.

Duane Pershall, który zaczynał swoją karierę w Honewell Corporation, w 1955 założył własną firme Pershall Co. produkującą klimatyzatory. W latach 1963-70 po dopracowaniu projektu swojego wynalazku, rozpoczął pod szyldem Statirol Corp. masową produkcję czujek dymu do masowego powszechnego użytku. W ten sposób zapalony papieros będący sam w sobie częstą przyczyną pożarów, stał się źródłem wynalazku, dzięki któremu Amerykanie zaczęli żyć o wiele bezpieczniej.

Od pierwszego momentu Pershall współpracował ścisle z National Fire Protection Association (Krajowym Zrzeszeniem Ochrony Pożarowej) oraz ustawodawcami regulującymi sektor budownictwa w celu wprowadzenia obowiązkowego wymogu instalowania czujek w nowych budynkach. W 1973 w USA sprzedano 250 tysięcy czujek izotopowych instalowanych w większości w budynkach przemysłowych i użyteczności publicznej. Pięć lat później w 1978 roku Amerykanie kupili około 14 milionów czujek instalując je w swoich własnych domach. W chwili obecnej szacuje się, że popularne czujki jonizacyjne (izotopowe), które lepiej niż czujki optyczne radzą sobie z wykryciem wolnotlących się pożarów są zainstalowane w Stanach w 80% domów. Zaledwie 3% gospodarstw domowych w Stanach nie jest wyposażonych w czujki.

Czterdzieści pięć lat po rozpoczęciu masowej produkcji czujek dymu firma Statirol Corp. zatrudniała 1000 osób dając stałe zatrudnienie dużej liczbie kobiet, dla których nierzadko była to pierwsza praca w ich życiu. Firma oferowała pracownikom świadczenia socjalne dopuszczając ich do udziału w zyskach. Duane Pershall był laureatem wielu nagród między innymi “Small Business Man of the Year” wręczoną mu w 1976 przez prezydenta Geralda Forda. Pershall zmarł w 2010 roku w wieku 88 lat będąc uznanym autorytetem w dziedzinie ochrony przeciwpożarowej. Jeszcze za jego życia oszacowano, że wynalazek Pershalla w ciągu pierwszych trzydziestu lat po wprowadzeniu go na rynek przyczynił się do uratowania 50 tysięcy potencjalnych śmiertelnych ofiar pożarów.

Lt. John Errico from the Fire Safety Education Unit
Lt. John Errico from the Fire Safety Education Unit
Czy czujki są dobrowolne czy obowiązkowe?

Bliska współpraca Dueana Pershalla z NFPA nie była przypadkiem. W latach kiedy Pershall wynalazł czujkę dymu, która zasilana baterią nadawała się ostatecznie do powszechnego użytku, nie istniały jeszcze przepisy, które ustalałyby jej obowiązkowy wymóg. Pershall mógł wprawdzie liczyć na zdrowy rozsądek potencjalnych klientów, ale aby powstał chłonny rynek na jego wynalazek musiały być stworzone odpowiednie przepisy. NFPA miała wpływy i międzynarodowy autorytet aby takie przepisy powoli wprowadzać w życie na miejscu u siebie w kraju. Celem istniejącej od 1896 niedochodowej organizacji National Fire Protection Association jest bowiem koordynowanie pracy 70 tysięcy członków z prawie stu krajów w zakresie tworzenia wspólnych wytycznych i wydawania opinii w sferze zapobiegania pożarom i wynikających z ich zagrożeniom mającym negatywny wpływ na życie społeczeństw.

NFPA jest autorem blisko 300 zestawów zaleceń dotyczących szerokiego wachlarza zagrożeń, które służą często jako podstawa do opracowywania lokalnych standardów w krajach członkowskich organizacji. Decyzje o publikacji nowych wytycznych i uaktualnianiu istniejących opinii podejmuje komitet ochotników NFPA złożony z siedmiu tysięcy członków o doświadczeniu zawodowym z praktycznie każdej dziedziny technicznej. Ponieważ podstawą przyjęcia zaleceń NFPA jest powszechna aprobata członków organizacji, ich zastosowanie ma zatem automatycznie zasięg międzynarodowy ujawniając nierzadko lukę w miejscowych przepisach.

Inne ciekawe informacje w tym temacie

W Stanach Zjednoczonych kolejną wpływową organizacją jest U.S. Fire Administration koordynująca i wspierająca z ramienia administracji federalnej pracę wszystkich podmiotów zaangażowanych w ochronę przeciwpożarową. Zakres tej pracy nie jest bowiem mały. Według danych USFA każdego roku w Stanach w wyniku pożarów ginie średnio 3.000 osób cywilnych a 17.500 jest rannych. W walce z żywiołem traci życie 100 strażaków podczas gdy straty materialne szacowane są na 11 miliardów dolarów.

Ponieważ jest to jeden z najgorszych wskaźników na mieszkańca w krajach rozwiniętych, USFA prowadzi nieustająca kampanię edukacyjną mająca na celu informowanie społeczeństwa o skutecznych metodach unikania zagrożeń pożarem. Czujki dymu i tlenku węgla są logicznym podstawowym elementem podobnych kampanii. Na portalu internetowym: http://www.usfa.fema.gov/campaigns/smokealarms/partners/ – USFA podaje listę ponad dwudziestu organizacji partnerskich ramię w ramię wspierających ten słuszny wysiłek.

U.S. Fire Administration (pod nadzorem FEMA, Federal Emergency Management Adminisration) publikuje również listę hoteli spełniających wymogi określone w Hotel & Motel Fire Safety Act of 1990 (Ustawy Bezpieczeństwa Przeciwpożarowego w Hotelach i Motelach). Po tragicznych w skutkach pożarach w hotelach, które odbiły się głośnym echem w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, Kongres amerykański ustalił zasadę, że pracownicy rządowi w podróżach służbowych muszą korzystać w 90% z hoteli wpisanych przez USFA na zatwierdzoną ogólnokrajową listę podobnych obiektów spełniających wymogi ustawy. W 2011 roku na tej liście znajdowało się ich czterdzieści trzy tysiące.

Oznaczało to w praktyce, że w tych miejscach każdy pokój hotelowy był wyposażony w czujkę dymu zasilaną prądem, a powyżej czwartego piętra w pokojach były zainstalowane natryski przeciwpożarowe. Mimo, że dla sektora hotelarskiego spełnienie podobnych wymogów nie było obowiązkowe, suma dwóch miliardów dolarów wydawanych każdego roku przez urzędników federalnych na podróże służbowe okazała się być skuteczną zachętą. Sam prestiż związany z wpisaniem na listę hoteli zakwalifikowanych przez administrację federalną do użytku przez jej własnych pracowników i na konferencje rządowe, przyciągał ruch turystyczny będąc efektywnym narzędziem marketingu. W efekcie wiele z hoteli dobrowolnie podnosiło standardy bezpieczeństwa podróżnych inwestując w ochronę przeciwpożarową.

Adam Gawroński

Poprzedni artykułStay warm New York! – nowojorska zima na starych fotografiach
Następny artykułMuzeum the Cloisters w Nowym Jorku

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj