Przełknęłam dwie łyżeczki syropu Robitussin. Umęczona kaszlem od czterech dni i zachęcona rekomendacją kolegi, sięgnęłam po środek pomocniczy. Po 10 minutach suchy kaszel zmniejszył się, ale zakręciło się mi w głowie.

Już od bardzo dawna nie używałam syropów. Co w nim jest? Wzięłam zielono-czarne pudełko do ręki. Rzuciła mi się w oczy ramka z napisem: RODZICE, dowiedzcie się o nadużywaniu lekarstw przez nastolatków. Podana jest też nazwa portalu www.StopMedicineAbuse.org

Zaglądam pod wskazany adres.
„Co dziesiąty nastolatek nadużywa DXM (dekstrometorfan), środka, który znajduje się w syropie”.

O rety! Na portalu wysłuchuję zwierzeń nastolatków, którzy pili syropy, żeby oderwać się od rzeczywistości.

– Łatwo można kupić. Tani. Wystarczy napić się. Wszyscy koledzy to robią! – mówili.

Na szczęście wyszli z uzależnienia. Ale co z innymi?

Patrzę na zielone pudełko. Gdybym była producentem syropów, wydrukowałabym jeszcze większą ramkę z informacją dla rodziców niż jest. Umieściła ją tuż pod nazwą syropu, a nie na bocznej stronie.

A od siebie dodaję: sprawdźcie informacje na www.StopMedicineAbuse.org

Danusia Świątek

Poprzedni artykuł„Jak się ludzie biją, to zawsze chodzi o pieniądze…”
Następny artykuł“Moi rówieśnicy dużo czasu spędzają na świeżym powietrzu”. Sebastian Czerwiński (praca konkursowa).

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj