Pamiętam ten dzień jak dziś: te piękne podkarpackie pola, ten niemiłosierny wiatr, ten kuszący, jesienny zapach. Był już zmierzch, słońce tonęło za snopami siana. Ona była przy mnie — ona zawsze była przy mnie.

Moja Babcia. Moja jedyna. Nie mówiąc nic, szliśmy — ona ze mną a ja z nią. Patrzyłem wtedy na jej ręce, jej spracowane, brudne, piękne ręce. Wśród kołyszących się w rytmie wiatru kłosów zboża, dostrzegłem nasz dom — z kominka wydobywały się już ciepłe kłęby jasnego dymu.

Przypomniał mi się zapach świeżego chleba leżącego na naszym skromnym dębowym stole.
Zapytałem wtedy: “Babciu, jak się robi chleb?” Ona popatrzyła na mnie, pokręciła głową, i powiedziała: “Kochanie, chleba się nie robi, chleb się tworzy.” Obiecała mi. Gdy tylko będą żniwa, razem go zrobimy
i razem upieczemy.

Dzień po dniu, patrzyłem jak starsi chłopcy i mężczyźni koszą zboże, jak ocierają spocone czoła i obdarzają mnie zmęczonym uśmiechem. Nie mogłem oderwać wzroku od nieustających w pracy kobiet w chustkach powiewających na wietrze jak polskie flagi na masztach okrętów. Obserwowałem jak widok
z mojego niewielkiego okienka zmienia się dzień po dniu. A Babcia czekała. W swoim małym kąciku
w wieskiej kuchence, czekała jak pasterz na swoje owce. Na ten dźwięk otwierających się drzwi,
na ten worek ze świeżą mąką. Ona czekała.

Aż nadszedł ten dzień. Nigdy nie zapomnę pietyzmu z jakim otwierała worek z tak prostym, lecz tak niezwykłym składnikiem. Z niecierpliwością patrzyłem, jak owoc pracy rąk ludzkich rozsypuje się po podrapanej drewnianej stolnicy. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom, gdy ujrzałem ten kruchy pył niemal natychmiast zamieniający się w wilgotną, gęstą masę.

Gdy ciasto było już na tyle uformowane, by mogło być wkrótce nazwane bochenkiem, Babcia wzięła moją małą, niepewną rączkę w swą pomarszczoną, starą dłoń i moim palcem wskazującym narysowała na powierzchni ciasta dwie prostopadłe linie. Krzyż. Odwróciłem się ze zdumieniem malowanym na twarzy
i zapytałem Babcię: “Po co?” A ona, z troską w każdym słowie, powiedziała: “Dziecko moje, dziecko.
To . . . to jest tradycja. Tak robiła moja babcia, i jej babcia też. Nie jest to tylko znak — jest to symbol: symbol polskiej tradycji, ciągłości, i wiary. I ten symbol,” powiedziała z drżącymi rękami, „jest to jedyna rzecz która wraz ze mną nie odejdzie.” Nie wiedziałem tego wtedy, ale była to jedna z ostatnich chwil jakie spędziłem z Nią: z moją jedyną, cudowną Babcią.

Chodząc teraz polną drogą wśród zbóż, nie mogę zapomnieć tych pamiętnych słów: “to jest tradycja.” Bowiem żyjąc w Ameryce i patrząc na ten zapuszczony dom na Podkarpaciu, z zaniedbanymi drzwiami
i uszczerbionym kominkiem, próbuję sobie przypomnieć tę chwilę: ten czas, gdy dotknęła mnie tradycja. Tradycja moich przodków, moich rodaków, moich polskich braci. I sądzę, że to jedyne co tu po nich zostało: ten symbol ciągłości—ta tradycja.

Julian Głowacz, 13 lat.
Uczeń Polskiej Szkoły Dokształcającej przy parafii Matki Boskiej Częstochowskiej i Św. Kazimierza.
II miejsce w Konkursie „Tak widzę Polskę – Tak widzę USA”

Poprzedni artykuł„Uczestnicząc w polskich tradycjach świątecznych, uczymy nasze dzieci polskości „
Następny artykuł„Czujmy się jak w swoim kraju”

6 KOMENTARZE

  1. Szanowni Państwo, Nasz Syn, Julian Głowacz odebrał wczoraj w swojej polskiej szkole nagrodę z dyplomem, przesłaną przez Was za zajęcie II miejsca w Konkursie „Tak widzę Polskę – tak widzę USA. Tę pięknie wydaną powiesć „Quo Vadis” zaraz wczoraj Julian zaczął czytać i przeczytał już ponad sto stron. Dziękujemy Państwu za tę cenną inicjatywę konkursu i propagowanie kultury języka polskiego wsród dzieci i młodzieży w Polsce i w USA. Wasza strona jest bardzo wartosciowa i często z niej korzystamy. Julian bardzo lubi czytać po polsku i dzięki temu samodzielnie, w stu procentach napisał tę pracę konkursową.  Jego pasją oprócz czytania jest recytacja poezji i prozy. A jak to wyglada, zobaczcie Państo sami na naszej domowej stronie YouTube…  superstick2684  http://www.youtube.com/watch?v=wLLQgQVh-Sw&list=UUXXKr4Br0mK-vm6A63-BsUQ&index=13&feature=plcp   http://www.youtube.com/watch?v=b8jEa4VCbpI&list=UUXXKr4Br0mK-vm6A63-BsUQ&index=9&feature=plcp    Z powazaniem Rodzice Juliana

  2. Gratulujemy Julkowi 2. miejsca w konkursie, ale przede wszystkim przepieknej pracy. Napisal jak prawdziwy artysta, uzywajac wspanialego jezyka i takiej glebi emocjonalnej… Naprawde wzruszajaca praca jak na 13-to latka i nezwykla jak na amerykanskie dziecko poslugujace sie wylacznie w domu j. polskim. Tak jak niezwykla praca, tak tez niezwykly dom pp. Glowacz-Stodolkow. Dzieki atmosferze i wartosciom w nim panujacym Julian i jego brat wyrastaja na dzieci sukcesu i ogromnej wrazliwosci. To co wzrusza najbardziej to milosc i szacunek do wiejskiej Babci. Badzmy dumni i szczesliwi, ze sa wsrod nas rodziny w ktorych dzieci tak pieknie posluguja sie j. polskim i daja swiadectwo akceptacji swoich korzeni jakie by one nie byly. A sa wspaniale.

  3. Wypracowanie Julka czytałam z zachwytem.
    Stać go na coś takiego,
    Nie zdziwił mnie niczym.

    Według mnie jest to wynik wieloletniego zaangażowania
    I poważnego podejścia do każdego zadania.
    To nie jest ściągnięte czy podyktowane.
    To ,,wyszło” z niego, no cóż, nie przez wszystkich zrozumiane.
    Skąd to wiem?
    Proszę bardzo, zaraz powiem.
    W Nowym Jorku, na Brooklynie,
    Działa Polska Szkoła im. H. Sienkiewicza,
    Której sława nigdy nie zaginie.
    Wielu uczniów tam chodziło,
    Ale takich jak Julek niewielu było.
    Przez wiele lat w prace szkoły się angażowałam,
    Niejedno widziałam.
    Julka poznałam przed siedmioma laty.
    Deklamował znany wiersz p.t. dwa wiatry.
    Klasa Ib ,,Dary jesieni” przedstawiała
    Zaproszony Julek – ,,wiał, muskał, gnał”…
    Publiczność się śmiała.
    Strzępy materii u rękawów Julka fruwały, drgały,
    Każde słowo, każdy jego gest podkreślały.
    Sposób, w jaki mały chłopiec
    Prezentował znany wiersz
    Był dziełem samym w sobie….
    Po nim przyszły kolejne, nowe.
    Rodzice rozwijali talent dziecka,
    Jego sposób myślenia i w piśmie i w mowie.
    Szybko dobrą opinię wyrobił sobie. Lata mijały,
    Imprezy i różne konkursy się odbywały.
    Julka interpretacje zawsze zwyciężały.
    Występował w Unii Polsko-Słowiańskiej,
    W Konsulacie Polskim i Fundacji Kościuszkowskiej.
    Pierwsze nagrody i dyplomy zbierał,
    Pięknie mówił, wspaniale grał.
    Wzruszał głosem, gestem, patriotyczną postawą.
    Wiele się na te sukcesy składało.
    Niewątpliwie oboje rodzice mają duży wkład
    W kształtowaniu oryginalnego myślenia
    I spojrzenia synów na świat.
    Julek poszedł w ślady swego brata Oliviera,
    Który wcześniej podobne laury zbierał.
    Obaj występują w swych amerykańskich szkołach.
    Przedstawiają scenki o Polsce w innojęzycznych kołach.
    Cała rodzina dużo podróżuje.
    Lecz Polska jest najbliższa i zawsze fascynuje.
    Każda podróż jest dokładnie przygotowana.
    W ruch idą książki, internet i mapa.
    Studiują historię, kulturę i tradycje kraju.
    Nie znam takich rodzin wielu.
    Podziwiam ich, a ponieważ są głęboko wierzący
    Nie przyszłoby im do głowy by syna ,,wybielać “
    Przed ludźmi – nawet niechcący.
    Gratuluję Ci Julku. Wiedz, że ci, którzy Cię nie znają osobiście Mają prawo mieć pewne wątpliwości. Nie zrażaj się – tak trzymaj.
    Hanna Zagroba
    pseudonim – Babcia Hania

  4. Bedac polka i z Podkarpacia niezwykle milo mi czytac wypracowanie tak mlodego czlowieka urodzonego poza polska. Praca jest bardzo dojrzala jak na 13-to latka. Gratuluje Julian. Bozena I. z Vancouver.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj