Dym unosi się nad paleniskiem, przy którym kręci się młoda dziewczyna w lnianej spódnicy do kostek. Na podłodze, wyłożonej drewnianymi balami, leżą porozrzucane drewniane naczynia. Zapach ziół wypełnia chatę. Na drewnianych ławach siedzą dwie dziewczyny, tkające pasy z wełny. Promienie słońca wpadają przez uchylone wejście i szpary w drewnianych ścianach. Panuje przyjemny chłód, chociaż na zewnątrz dokucza skwar.
„Co to jest?” – pytają córki, urodzone w USA, które wpatrują się we wspólne posłanie dla całej rodziny, wyłożone skórami.
„Po lewej stronie izby znajduje się łoże zwane 'narami'” – tłumaczy jedna z dziewczyn. – „Nad nim było podstrzesze, gdzie magazynowano zapasy suszonego mięsa, wędzonych ryb i ziarna na zimę” – dodaje.
Nawet najlepsza książka czy film nie mogą konkurować z własnymi doświadczeniami, których doznaje człowiek w biskupińskiej osadzie. Tutaj każdy przenosi się w czasy kultury łużyckiej sprzed blisko 3 tys. lat na ziemiach polskich. Doświadczenie można zdecydowanie nazwać szokującym, bo XXI wiek, to czas hałasu i technologii. A tu czas się zatrzymał. Spacerujemy w rezerwacie, starając się w pełni uświadomić sobie, że tę osadę biskupińską zrekonstruowano sprzed ośmiu wieków przed narodzeniem Chrystusa. Ale pierwsi ludzie pojawili się tutaj podobno aż 10 tys. lat temu.
W myślach dziękuję losowi, że mój czas na ziemi przypadł jednak na czasy współczesne.
„Każdy czas ma swoje plusy i minusy” – słyszę głos barda, siedzącego przed chatą na osiedlu wczesnopiastowskim na terenie skansenu, który struga gwizdek z gałązki czarnego bzu. „Ustnik powinien być z wierzby, bo to twardszy materiał” – dodaje. Bard przykłada gwizdek do ust. Gra. Zamieniamy się w słuch.
„To melodia ze 'Shreka'” – zdradza nam z uśmiechem na ustach. Widać, że ma radość z tego co robi od maja do września w Biskupinie. W pozostałą część roku studiuje informatykę, czyli oddaje się najnowszej technologii.
Córki zaś mają radość z wybicia własnych denarów. Kieruje nimi kobieta w chacie-mennicy.
„Ten denar był wybity dla uczczenia zjazdu w Gnieźnie w 1000 roku” – tłumaczy. – „Żeby denara podzielić trzeba było go rozbić toporkiem” – mówi, robiąc duże wrażenie na córkach. Do tej pory nie znały takiej drastycznej opcji dzielenia się pieniądzem.
Egipcjanie mają piramidy, Włosi mają starożytny Rzym, a my Biskupin, który uchodzi za najciekawszy skansen archeologiczny w Europie i miejsce uznane w 1994 r. za pomnik historii. Obowiązkowa atrakcja do zaliczenia w ramach historii Polski dla każdej rodziny z zagranicy.
Danuta Świątek
Zdjęcia: Kazimierz Pieńkawa
Dodatkowe informacje:
Biskupin znajduje się 50 km od Bydgoszczy, 85 km od Poznania, 90 km od Torunia.
Najwięcej skorzystają z wycieczki dzieci w wieku od lat 5 i starsze.
Festyn archeologiczny w Biskupie od 12-20 września 2015.
Ceny biletów do skansenu archeologicznego: 10 zł dorośli, dzieci 8 zł.
Czynny cały rok w godzinach od 9.00 do 18.00.