– Konstancja jest na liście moich najlepszych koleżanek! – woła podniecona Natalie, gdy pojawia się 5-letnia koleżanka z lalkami pod pachą.
Dziewczynka przywiozła lalki z serii Monster High, znanej w USA.
– Mam Cladeen – cieszy się Natalie i pokazuje szczupłą lalkę w czerwonej sukni, z wystającymi uszami na czubku głowy.
– A ja Draculaura – woła Kimberly i przytula lalkę w zielonej sukni z długimi zębami.
Konstancja prezentuje lalkę Torlei, pół kota, pół człowieka.
Zaczyna się zabawa w języku polskim. Odgrywanie wymyślonych scenek. Spontanicznych, wymagających gimnastyki w doborze słów po polsku.
Z 12-letnią Julią, dziewczynki łączą wspólne wyjazdy na lekcje jazdy konnej.
– Trzeba uważać na Molly, bo jest w ciąży. Dokładnie nie wiadomo kiedy urodzi się źrebak – mówi Natalie.
– Nie wiedziałam, że ciąża u konia trwa 11 miesięcy – przyznaje Julia.
Temat koni jest głównym tematem wakacji w Polsce.
Koleżanki Maja i Melania, w zbliżonym wieku do Kimberly i Natalie, podsuwają polskie książki do czytania z serii „Lou+Lukrecjusz” Julii Boehme, których bohaterkami są dwie dziewczynki i kucyki. Zabawne.
Tak bardzo zabawne, że nie można odłożyć je na potem, tylko trzeba czytać od początku do końca.
Język polski w Polsce jest bezbolesny, kojarzy się z koleżankami i przyjemnościami.
I jak tu nie robić postępów w nauce!
Danusia Świątek