– Dlaczego moja koleżanka mówi tak ładnie po polsku? – pytała z nutką zazdrości w głosie córka znajomych, gdy wsiadaliśmy do auta po zakończeniu zajęć w sobotniej szkole polskiej.
Byłam ciekawa jakiej odpowiedzi udzieli córce tata.
– U twojej koleżanki w domu dzieci rozmawiają z rodzicami po polsku – padła odpowiedź.
Dziesięciolatka zamilkła. Nie zadała kolejnego pytania. Z rodzicami rozmawia głównie w języku angielskim.
Od dwóch lat sekunduję poczynaniom Sobotniej Szkoły im. Marii Konopnickiej w Rochester, NY. Za każdym przyjazdem do USA, odwiedzam przyjazne kąty. Rozpoznaję twarze wczesniej poznanych rodziców
i nauczycieli. Poznaję też nowych.
Nie udało mi się dotrzeć na pierwsze zajęcia w nowym roku szkolnym. Stratę tę zrekompesowałam swoim wkładem pracy. Usmażyłam na potrzeby szkoły potrzebną ilość naleśników. Były sprzedawane parafianom nazajutrz podczas niedzielnego śniadania. Pieniądze uzyskane ze sprzedaży zasiliły budżet szkoły.
W placówce spore zmiany. Jest nowa dyrekcja w osobach dwóch energicznych pań, Marysi i Kasi.
– Dlaczego dzielicie się tą funkcją? – zapytałam Kasię Herdzik.
– Bardzo dobrze nam się współpracuje. Dzielimy się obowiązkami. Sama nie poradziłabym sobie. Muszę łączyć pracę zawodową z organizacją zajęć w sobotniej szkole, a jest ich dużo – odpowiada Kasia, która łapię w locie podczas przerwy w zajęciach. Dochodzi do niej córeczka. Czegoś chce od mamy.
Nie ma szans na dłuższą rozmowę. Dalsze informacje otrzymuję drogą mailową.
„Marysia Kowalski i ja przyjęłyśmy tę funkcję ponieważ jesteśmy związane sercem z polską szkołą. Obie jesteśmy przekonane, że polska kultura jest bardzo ważna w życiu naszych rodzin. Dlatego chcemy, aby nasze dzieci miały również możliwość ją poznać.” – motywuje Kasia swoją decyzję.
„Marysia chodziła do polskiej szkoły i ma z tego okresu same przyjemne wspomnienia, ucząc się polskiego języka, polskiej historii, uczestnicząc w wycieczkach i rożnych imprezach organizowanych przez szkołę. Przygotowanie do objęcia funkcji dyrektora nie było trudne, ponieważ obie byłyśmy już mocno zaangażowane w życie szkoły.
Ilu uczniów rozpoczęło nowy rok szkolny?
„Mamy 36 uczniów (z 23 rodzin) w sześciu klasach: przedszkole, zerówka, pierwsza klasa, druga/trzecia klasa, czwarta/piąta klasa i klasa z najstarszymi dziećmi. Mamy rownież klasę dla dorosłych, do której w tym roku zapisało się dziewięć osób.” – otrzymuję informację z Sobotniej Szkoły im. M. Konopnickiej w Rochester.
A co myślą nowe dyrektorki o swoich nauczycielach? Gdy stawiam to pytanie, przed oczami stają mi polonijni nauczyciele z dwudziestu państw, których miałam szczęście poznać na Zjeździe w Ostródzie. Z wieloma udało mi się porozmawiać. Są to wspaniałe osoby, zadziwiające ofiarnością, zaangażowaniem, troską o zachowanie polskości w krajach, w których przyszło im żyć. Czy te z Rochester są inne?
„Wszystkie nasze nauczycielki z pasją i sercem wykonują swoją pracę, ucząc i planując wszystkie przedstawienia, zabawy, wycieczki itp.” – ocenia Kasia Herdzik.- „Marysia zna tę szkołę od dzieciństwa, bo była jej uczennicą. Ja poznałam ją, zapisując swoje dzieci do przedszkola cztery lata temu.
Pierwszym i najważniejszym zadaniem jest, aby wszystkie dzieci poprawiły swój język polski, poznawały
i pokochały kulturę polską. – wymienia priorytety nowa dyrektor.
„Cieszymy się, że dzieci lubią przychodzić do naszej szkoły i że chcą uczestniczyć we wszystkich imprezach.
Już w listopadzie będziemy przedstawiać wiersze Juliana Tuwima, tańczyć ludowe tańce na naszej jesiennej zabawie. – zachęca do przyjęcia zaproszenia na wszystkie imprezy.- „W styczniu będziemy wystawiać Jasełka, na które dzieci już się cieszą. Na wiosne organizujemy przedstawienie na Wielkanocny Opłatek, a na zakończenie szkoły wycieczkę. W sierpniu bierzemy udział w festiwalu kościelnym, i musze się pochwalić, że wiele osób oczekuje, aby zobaczyć naszych małych tancerzy.
Nauczycielkę drugiej klasy Gosię Wojciechowską spotykam w szkole z nietypowymi akcesoriami: deską do krojenia, nożami, łyżeczkami, różnymi owocami.
Gosia przeprasza za noże. Może to mało odpowiednie miejsce?. Ale czym pokroić jabłko, żeby dać dzieciom do powąchania, dotknięcia, obejrzenia ziarenek? To takie ważne, bo działa na wyobraźnię, pomaga w kojarzeniu obcych słów.
Przed rozpoczęciem roku szkolnego Gosia napisała do wszystkich rodziców list, w którym przedstawiła zarys rocznego planu zajęć.
– W drugiej klasie będę kłaść nacisk na swobodne porozumiewanie się, wypowiadanie, czytanie i pisanie po polsku. Będziemy czytać dużo książek, krótkich historyjek, wierszy (w tym roku na zabawie będzie Julian Tuwim). Zaczniemy polską ortografię. Na koniec lekcji często bedziemy wykonywać jakieś projekty ręczne, na przykład zielnik, suche bukiety, wyszywanie, szydełkowanie, robienie kwiatów z bibuły itp. Będą to typowo polskie projekty!
Ma to na celu nie tylko wprowadzenie nowego słownictwa i zapoznanie z kultura polską, ale też przyzwyczajenie dzieci do używania języka polskiego z kolegami. Czeka nas dużo pracy i dużo zabawy – już nie mogę się doczekać, żeby się wziąć do roboty!” – dzieliła się Gosia swoim entuzjazmem z rodzicami.
Jedna z mam, nieskora raczej do pochwał, po otrzymaniu takiej informacji, bez wahania odpisała, dziękując za wspaniały zwiastun nadchodzącego roku.
„Utrzymanie polskości u naszych dzieci, to wielkie wyzwanie. Nie jest to prosty proces, ale wart poświęcenia. Dziękujemy za pani czas.”
I dalej pisała: „polska wspólnota ważna jest w życiu naszych dzieci, chociaż one nie zawsze mają motywację do nauki polskiego. Po tygodniowych zajęciach w szkole często po prostu brakuje im sił”.
„Dzieki za ten list”- odpisała nauczycielka klasy drugiej. – „Mam zamiar dużo się ruszać z dziećmi w klasie. Stad ten pomysł projektów na koniec zajęć, bo wiem, że dzieci nie mogą długo wysiedzieć w ławkach i przez to niewiele się nauczą!
Doskonale rozumiem, że sobotnia szkoła musi być przyjemna, bo to przecież wielkie wyrzeczenie ze strony dzieci!” – oceniła Gosia Wojciechowska.
Bożena Chojnacka