optymizm

Nie biadolmy. Narzekanie mamy we krwi. Nie jest tak źle. – zapewnia ekspedientka jednego z ostrołęckich sklepów. – Nasze stoiska z gospodarstwem domowym, akcesoriami do remontu i budowy oraz inne działy licznie odwiedzane są przez klientów. Nie dostrzegam żadnego kryzysu. Ludzie remontują mieszkania, wyposażają nowe domy. Nie odczuwamy spadku kupujących, mimo, że jest juz koniec stycznia i dla handlowców to wcale nie najlepszy okres. Uważam, że narzekanie wyssaliśmy z mlekiem matki. – kwituje, wskazując na kącik krawiecki, który przeżywa duży natłok. – Klientki wymyślają różne fasony firanek, zasłonek, kotar. – kobieta kończy rozmowę, musi się zająć następnym klientem.

Wprawdzie nie jestem miłośniczką zakupów, ale życie zmusza, aby czasem odwiedzić placówki handlowe. Wiadomość, że mają się nieźle jest krzepiąca. Media podają bowiem, że ilość kupujących zmniejsza się drastycznie.

Może Ostrołęka jest w tym względzie wyjątkiem? Pytam inną młoda sprzedawczynię, kierowniczkę sklepu, której siedziba mieści się w Danii. Ona również potwierdza, że z klientelą nie źle. Czemu za reklamówki trzeba płacić? Za duża torbę nawet 50 groszy. Można za to kupić dwie bułeczki.

Dziewczyna wzrusza ramionami. Daleko nam do krajów Europy, nie możemy się z nimi porównywać, ale ja nie chciałabym pracować za granicą za żadną cenę. Byłam krótko i nigdy więcej. U nas też można żyć, można zarabiać. Ja nie narzekam. – zapewnia.

I trudno nie dać jej wiary. Brzmi przekonywująco.

Poznany taksówkarz też do malkontentów nie należy.
Proszę pani, jest bardzo dużo pozytywnych zmian. Trzeba je po prostu widzieć. Jest duża zmiana w zachowaniu, kulturze ludzi. Podam przykład. Kiedys pasażer ładował się do taksówki z papierosem w zębach. Dzisiaj tego nie ma. – podkreśla z radością pan Henio. – Woziliśmy też pijaków, cuchnących i klnących siarczyście. Dzisiaj słyszymy odmowę, nie piję, bo jutro idę do pracy, nie piję, bo siadam za kierownicę. Absolutna zmiana.

A traktowanie w urzędach? Proszę, niech pan siada, może panu pomóc? Kto takie obrazki pamięta w przeszłości? Trzymało się petenta za drzwiami i robiło łaskę w załatwieniu czegokolwiek. Zmieniło się także podejście personelu sklepów. Jest dużo lepiej i nie ma co narzekać. – kończymy rozmowę, Henio wzywany jest do następnego kursu.

Nie koniec jednak rozważań o tym, jacy jesteśmy i co wyssaliśmy z mlekiem matki.
Czy potrafimy cieszyć się życiem?

Znajoma zwierza się, że straciła kilka przyjaznych wcześniej osób tylko z tego powodu, że zamęczały ją ciągłym narzekaniem. Powiedziałam dosyć tego, no i koniec przyjaźni. – opisuje sytuację.

Pytam: jak można spokojnie akceptować taki sposób bycia i takie monologi: Z czego tu się cieszyć, oj, jak ciężko i niedobrze, ja to mam zawsze pod górkę.
Ile można wysłychiwać tych i podobnych lamentów? A te same osoby mają dobrze urządzone mieszkanie, samochód, stać je na kilkudniowy wypad w góry, zafundowanie synowi wyprawy ze znajomymi, żeby się trochę rozerwał. Czy choćby z tego nie można się cieszyć?

Niektórzy wręcz uważają, że radość, optymizm to nie dla nas.

A dla kogo? Ano właśnie!

Zajrzyjmy do Księgi Mądrości, Mądrość Syracha, wers od 21 do 23.

Nie wydawaj duszy na pastwę smutku.
Ani nie zadręczaj się mędrkowaniem.
Radość serca – to życie człowieka.
A wesołość męża przedłuża dni jego.
Przetłumacz sobie samemu, pociesz swoje serce.
Bo smutek zgubił wielu.

Bożena Chojnacka

Poprzedni artykuł„Witamy w Polsce po amerykańsku”
Następny artykuł„100 lat pani Walentyny”

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj