Te piękne życzenia urodzinowe dla naszej Ojczyzny znalazłam na Facebooku. Autorką ich jest Magdalena Ihnatowicz, nauczycielka polonijna, założycielka i dyrektor polskiej szkoły sobotniej w Bergen w Norwegii.

Madzię spotkałam dwa razy w Ostródzie na Światowym Zjeździe Nauczycieli Polonijnych, organizowanym przez Warmiński Oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. Na spotkania przybywają nauczyciele z różnych krajów i różnych stron świata, których łączy miłość do tego, co polskie. Miłość i przywiązanie do historii, tradycji, języka.

Dlatego pamięć o ważnych narodowych rocznicach w środowiskach polonijnych nie zanika, ale jest autentyczna, szczera, nie na pokaz i celebruje się ją na różne sposoby.

Ci, którzy mają możliwość odwiedzania USA czy innych krajów, gdzie żyją nasi rodacy, są pod wrażeniem ich patriotyzmu i przywiązania do kraju ojców i dziadków. To przywiązanie okazują w różnorakiej formie.
Nie do końca jest prawdą, że okazują, bo żyje im się łatwiej, jak sądzi wielu rodaków nad Wisłą. Różnie to bywa, bo zgodnie z przysłowiem „wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma”.

11 listopada ojczyzna nasza obchodziła 96 urodziny. Był to w kraju dzień wolny od pracy, zajęć szkolnych. Zamknięte były placówki handlowe i usługowe. W kościołach odbywały się nabożeństwa dziękczynne. Śpiewano pieśń religijno – patriotyczną „Boże coś Polskę”, modlono się o utrzymanie wolności.

Rodacy świętowali ważną rocznicę wejścia kraju na drogę niepodległości po ponad wiekowym okresie zaborów, kiedy Polska nie figurowała na mapie Europy. Niektórzy historycy uzupełniali te wiadomości dodając, że tak naprawdę Polska traciła suwerenność już znacznie wcześniej. Ten proces rozpoczął się już od abdykacji Augusta II w 1706 roku. Król wyjechał z kraju, na miejscu pozostały wojska rosyjskie
i szwedzkie oraz skłóceni rodacy. A zatem kraj zbliżał się do tragedii już od początku XIII wieku. Potem po roku 1918, po okresie jednoczenia kraju, trwającego zaledwie 20 lat, wybuchła II wojna światowa, a po niej kolejne lata, w których nie mogliśmy sami o sobie stanowić.

Może te wieki dramatów historycznych kraju wpływają na obecny jego kształt, na nasze waśnie i podziały, na to, że nie potrafimy się zjednoczyć?

Miało być radośnie. Dumne święto, dumnego narodu, padały budujące określenia. Powinniśmy przecież cieszyć się z odzyskanej niepodległości. Spodziewano się, że do „Marszu Razem dla Niepodległej”, który przeszedł ulicami Warszawy, dołączą wszyscy uczestnicy sceny politycznej.

Nie obyło się niestety bez podziałów, ani przykrych ekscesów, do których doszło na trasie przemarszu. Podskórnie bano się ich. W ubiegłym roku też nie było spokojnie. Wspominali je występujący w programach telewizyjnych dziennikarze i komentatorzy. Sugerowali, aby skupić się na refleksji, jaka wypływa z tego dnia.
„Po 123 latach niewoli, nagle wybuchła Polska. Trudno sobie wyobrazić jakie mogły być reakcje rodaków na tą nową sytuację.”- dzielił się przemyśleniami jeden z rozmówców.

Inny przywołał w jaki sposób zaledwie dwa dni temu nasi zachodni sąsiedzi obchodzili 25-lecie upadku Muru Berlińskiego. Uroczystościom towarzyszyła atmosfera jedności. Chrześcijanie różnych wyznań żyjący w Niemczech rocznicę rozbicia muru dzielącego Berlin przez ponad 28 lat, obchodzili podniośle i radośnie, wspominali historię, wyrażali troskę o przyszłość, uczestniczyli w nabożeństwach ekumenicznych.

W rocznicę odzyskania niepodległości można było postawić sobie pytania: Jakim jestem Polakiem? Jakim jestem patriotą? Czym dla mnie jest Hymn Narodowy i flaga biało-czerwona z orłem?

Wypatrywałam oczy z okna swojego spółdzielczego mieszkania. Flagi łopotały gdzieniegdzie, niestety.

Ale nie zabrakło imprez upamiętniających tak ważną rocznicę. Każde miasto na swój sposób chciało uczcić ten dzień. W Poznaniu świętowano podwójnie, rocznicę niepodległości, ale także święto patrona świętego Marcina. Z tej okazji cukiernie kusiły smakowitymi rogalami świętomarcińskimi. Ich kształt związany był z legendą o szczodrobliwym jeźdźcu, który podzielił się swoją szatą ze spotkanym żebrakiem. Podczas tego pięknego gestu, koń św. Marcina zgubił na rynku poznańskim podkowę i stąd te pyszne rogale.

W innych miastach kraju były marsze, warty honorowe biegi, koncerty. Składano wieńce w miejscach pamięci, wspominano bolesne karty historii i ludzi, którzy walczyli o niepodległość. Mówiono o cenie, jaką trzeba było zapłacić. W radiu brzmiały piosenki legionowe przypominające marszałka Józefa Piłsudzkiego i jego wiernych żołnierzy. Pokazano także pojazd wodza, odrestaurowany, niemal jak nowy, przedwojenny Cadilak, którym jeździł marszałek.

Bożena Chojnacka

Poprzedni artykułNiemożliwe JEST osiągalne czyli podróż do szczęścia w książce Małgorzaty i Łukasza Krasoniów “Wstań i jedź!”
Następny artykuł”
Moja wierna przyjaciółka Emma” Martyna Feduń – II miejsce w konkursie “Wakacyjne Migawki”

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj