Na temat akcji naszego portalu „W naszym domu mówimy po polsku” wypowiadają się różne osoby.
O celowość i owoce tej coraz bardziej popularnej kampanii zapytałam Gosię Wojciechowską, nauczycielkę Sobotniej Szkoły Polskiej w Rochester(NY)
„Myślę, że takie akcje są bardzo potrzebne, bo pomagają wytrwać w postanowieniu mówienia po polsku
w domu. Jest bardzo trudno ciągle pamiętać i upominać, żeby dzieci mówiły po polsku, gdy im dużo łatwiej
i szybciej porozumieć się po angielsku. W tej sytuacji my, dorośli, tracimy często ochotę, brakuje nam wytrwałości. Gdy jednak uświadamiamy sobie, że inni też tak muszą i też się z tym borykają, robi się lżej. Szczególnie pomagają dobre przykłady i słowa zachęty.
Z mojego otoczenia rodziny nie mówią w domu po polsku, bo to za trudno (szczególnie, gdy tylko jeden rodzic umie po polsku), albo nie ma czasu – łatwiej i szybciej porozumiewać się po angielsku. My jesteśmy w tej szczęśliwej sytuacji, że oboje z mężem urodziliśmy się i wychowali w Polsce. Jest nam łatwiej.
Podziwiam tych rodziców, dla których polski jest tak naprawdę drugim językiem, a oni ciągle pilnują, żeby się go używało w domu.
Nasze dzieci urodziły się na obczyźnie. Pierwsze dziecko miało najłatwiej. W domu rozmawiamy tylko po polsku i aż do rozpoczęcia szkoły mowiło płynnie po polsku. Potem już słyszały w domu oba języki. Problem zaczyna się w momencie, gdy dzieci zaczynają naukę w szkole. Dużo czasu spędzają w angielskojęzycznym środowisku. Jak wówczas utrzymać język polski?
Myślę, że nie ma jednej dobrej recepty. Każda rodzina i każde dziecko jest inne. W domu rozmawiamy z mężem po polsku, dzieci osłuchają się z językiem, z jego zrozumieniem.
Najpierw kazaliśmy dzieciom po powrocie ze szkoły, gdy jesteśmy sami (bez anglojęzycznych znajomych), mówić tylko po polsku. Cóż, z czasem coraz trudniej było im przestawić się na język polski i nie raz łapaliśmy się na tym, i przez cały tydzień nie zwracaliśmy na to uwagi, że oni odpowiadają nam po angielsku.
Zaczęliśmy więc wprowadzać codzienne czytanie wieczorem przed spaniem po polsku, ale wiadomo, jak to jest czasem. Już jest za późno, czasem jesteśmy tak zmęczeni, że nie mamy siły…, no więc teraz czytamy po polsku przed snem tylko co jakiś czas.
Teraz w naszym domu to wygląda w ten sposób, że my ciągle mówimy do dzieci po polsku, jednak w tygodniu pozwalamy im odpowiadać po angielsku, chyba, że mamy więcej czasu, wtedy zaskakuję ich propozycją „a teraz powiedz to po polsku”, i mówią.
Ale w weekendy wymagamy, żeby dzieci mówiły, jak najwięcej się da, po polsku. Weekendy są polskie w naszym domu: polska szkoła w sobotę rano, polski kościół w niedzielę i polscy znajomi. To, że mamy polskie środowisko, bardzo nam pomaga. Mieszkaliśmy przez cztery lata w miejscu, gdzie nie było Polaków i chociaż odwiedzali nas polscy znajomi, w tym okresie dzieci bardzo dużo straciły.
Naukę języka polskiego traktowały to jako extra zadanie i często zadawały pytanie: po co? Pamiętam, że musieliśmy poprosić księdza, żeby nam poświęcił „święconkę” przed Wielkanocą (wiedział o tej tradycji, więc się zgodził). Na święceniu pokarmów byliśmy tylko my i jeszcze jedna ukraińska rodzina. Dzieci czuły się trochę nieswojo. Powątpiewały w sens trzymania się tej polskiej tradycji. Pytały: „Czemu nie możemy żyć jak wszyscy inni?”. Wtedy było nam trudno trzymać się polskości. Trzeba było wszystko tłumaczyć, a i tak u dzieci rodziły się wątpliwości.
Teraz, gdy mamy polskie środowisko, trzymanie się tradycji przychodzi naturalnie, po prostu tak się robi i tak postępuje dużo innych Polaków. Nie trzeba dzieciom wyjaśniać, gdy widzą kościół pełen ludzi podczas święcenia wielkanocnych pokarmów. Im dzieci są starsze, tym też więcej rozumieją, jak ważne jest utrzymanie polskich tradycji, i jakie piękne są to tradycje!
Gdybym miała coś poradzić innym rodzicom, to zalecałabym, żeby zaczęli uczyć dzieci polskiego od najmłodszych lat, bo im dalej, tym trudniej. Trzeba też probować różnych sposobów, nie ma tylko jednego,
bo w każdej rodzinie będzie to wyglądać inaczej.
Najważniejsze – nie należy się zniechęcać. Nawet trochę polskiego jest lepiej niz wcale.
Spisała: Bożena Chojnacka