Uczniowie Kobo Music Studio
Uczniowie Kobo Music Studio Bożeny Konkiel. Fot. Aneta Pieróg – Sudoł

 

„A niechaj narodowie  wżdy postronni znają…

Iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają”.

Tak nawoływał Mikołaj Rej. A ja, siedząc  w niedzielne wrześniowe popołudnie w zapełnionej do ostatniego krzesła  sali Konsulatu RP w Nowym Jorku, przeżywałam uroczystość ogłoszenia Polonijnego Dnia Dwujęzyczności. Wyznaczono go na 10 października.  Dokument potwierdzający ten fakt podpisali najwyżsi rangą urzędujący Konsulowie RP.

Zabłysnęły flesze aparatów, rozległy się brawa, cieszono się z kolejnego święta polskiej społeczności w USA .

Pierwszy nasz poeta piszący w języku polskim, wspomniany wcześniej Mikołaj Rej, przeciwstawił  wszechpanującej wówczas łacinie skarb, jakim dysponowali rodacy, ojczystą mowę. Poeta podkreślał, że podobnie jak inne narody mamy odrębną, własną kulturę, tradycję i język, który powinniśmy używać na co dzień.

Tego znanego na ogół  i  wezwania Mikołaja Reja nawołującego do posługiwania się językiem ojczystym bez zaśmiecania go obcymi wyrazami nie trzeba komentować. Przystaje on także do naszych czasów, gdy brakuje troski o zachowanie czystości języka, gdy na lewo i prawo zamiast polszczyzny słyszymy obco brzmiące nazwy, wyrazy i sformułowania. Do wielu już nawet przywykliśmy.

A co dzieje się z językiem ojczystym  rodaków opuszczających kraj nad Wisłą i osiedlających się w różnych miejscach świata? W wielu środowiskach polonijnych w USA powtarza się opinia, że jeszcze nie zdążył nauczyć się angielskiego, a już zapomniał język polski. Dzieje się tak w wielu środowiskach, rodzinach. Kaleczy się polszczyznę albo przy lepszej albo bardzo dobrej znajomości języka angielskiego przechodzi się na ten drugi język. Tak rozmawiają ze sobą rodzice i dzieci, często przyjaciele, niekiedy małżonkowie, oboje Polacy, nie mówiąc już o samych dzieciach, którym po iluś latach życia w Ameryce, zwyczajnie wygodniej jest mówić po angielsku niż łamać język trudną polszczyzną.

Tegoroczną rodzinną wizytę w północnej części stanu Nowy Jork wzbogaciłam o dwa wypady. Jeden na Florydę i kolejny, też rodzinny na zachodnie wybrzeże, okolice Portland, stan Oregon.

Wiadomość o proklamacji  Polonijnego Dnia Dwujęzyczności zastała mnie na Florydzie, a przed sobą miałam jeszcze długą drogę na zachód. Już wtedy postanowiłam, że 13 października muszę być w konsulacie na Manhattanie.

W swoich wędrówkach spotykałam wielu Polaków, w Palm Coast jest ich naprawdę bardzo dużo, rozmawiałam z rodzinami, słuchałam o wysiłkach i staraniach, jaki czynią by nie zaprzepaścić narodowego skarbu, jakim jest ojczysty język. Byłam pełna uznania dla wytrwałości rodziców, uporowi dzieci.

Za ten piękny język, za samo bycie Polakiem, pokolenia przed nami oddawały życie. Nasłuchałam się opowieści o złamanych polskich życiorysach, o wywózce na Syberię, pracy w niemieckich kopalniach, o rozdarciu rodzin, o lęku, głodzie, tęsknocie. Utkwiła mi w pamięci historia 89 letniego Romana Gackowskiego z Florydy, który jako 15 letni chłopiec został uwieziony przez Niemców, bo zgłosił się na ochotnika chroniąc starszego brata zabranego podczas łapanki. Trzy lata bardzo ciężko pracował w kopalni ,głęboko pod ziemią. Przeżył, mimo słabego wyżywienia i pracy ponad  siły. Nigdy jednak nie tracił nadziei. Zawsze spoglądał w górę, chociaż nie mógł widzieć nieba.

„Taki pozostał do dzisiaj. Dopiero po trzydziestu latach mógł powrócić do rodzinnej miejscowości na Mazowszu” – uzupełnia opowiadanie męża żona Anna, nie kryjąc wzruszenia i łez. – „Jego mama biegła przez ogród na spotkanie, wołając: synku, usiądź mi na kolana. Pamiętała go dzieckiem. Codziennie czekała, wypatrując przez okno jego powrotu. Starszego syna Niemcy zabili, mimo że młodszy brat poszedł za niego do niewoli.”

To jedna z zasłyszanych historii, ileż takich podobnych, równie dramatycznych,  przeżywali nasi rodacy. Jakże,  zachowując pamięć o tych latach, nie cenić skarbu jakim jest rodzinny język.

W dokumencie proklamującym Polonijny Dzień Dwujęzyczności czytamy:

To dzień, który ma przypominać nam, rodzicom i wychowawcom, że na nas głównie spoczywa obowiązek i przywilej przekazywania polskiej mowy dzieciom wychowywanym w USA.

A będzie się ona umacniać i rozwijać m.in. poprzez wprowadzanie zasady mówienia w domu po polsku, wspólnego czytania polskich książek, oglądania polskich filmów, odwiedzania kraju nad Wisłą i celebrowania polskich tradycji.

Z portalem dobrapolskaszkoła związana jestem od kilku lat. Do współpracy zachęciła mnie Danusia Świątek, osoba, niezwykle zorganizowana, uporządkowana, pełna energii, pracowitości i pomysłowości. Wiele zawdzięczam Danusi. Miałam przeczucie, że praca w jej zespole przyniesie mi dużo wewnętrznej radości. I tak się dzieje.

Nie przypuszczałam jednak, że Danusia, zastępczyni szefa portalu i jej szefowa Marta Kustek osiągną tak wiele w tak krótkim czasie. Do pomocy angażują się mężowie obu pań, Andrzej, prezes fundacji o tej samej nazwie i Kazio, wysokiej klasy specjalista od komputerów i  kilka jeszcze innych osób, które każdego dnia, w mozole tworzą to dobre oblicze portalu. Ma on w nazwie „dobra szkoła”, chodzi zapewne o poziom nauczania, wyniki, ale nie tylko. Dobra, to znaczy też szlachetna, cenna, pożyteczna, życzliwa, pełna miłości. I te wartości propagowane przez portal też składają się na moją opinie o nim. Wspomnianym paniom i panom wystawiam najwyższe noty. Za prowadzone tak liczne akcje, propagujące potrzebę mówienia, czytania i pisania w języku polskim, zaciekawiania Polską, jej historia, tradycją, kulturą, które w efekcie doprowadziły do tego najwyższego celu, jakim jest ogłoszenie Polonijnego Dnia Dwujęzyczności.

Redakcja portalu, od leej stoją: Eliza Sarnacka - Mahoney, Marta Kustek, Irena Biały, Karina Bonowicz, Danusia Świątek, Bożena Chojnacka, Andrzej Cierkosz i Lidia Russell
Redakcja portalu DobraPolskaSzkola,com, od lewej stoją: Eliza Sarnacka – Mahoney, Marta Kustek, Irena Biały, Karina Bonowicz,  Danusia Świątek, Bożena Chojnacka, Andrzej Cierkosz i Lidia Russell

Wielkie brawa. Podziękowania dla Elizy z Colorado i Lidki z Bostonu, które miałam możliwość poznać. Przysłuchiwałam się z jakim entuzjazmem wymieniały się uwagami i doświadczeniami w sprawie przygotowań do celebrowania Polonijnego Dnia Dwujęzyczności. Jak żyją tymi zagadnieniami, dając przykład zaangażowania w tą naszą wspólna polską sprawę.

Wierzę, że za tymi wspomnianymi sześcioma ośrodkami, w których 10 października celebrowane będzie święto dwujęzyczności, a są to Nowy Jork, Copiague (NY), Mahwah (NJ), Bostonu (MA), Wallington (NJ) i Denver (CO), pójdą inne stany USA, a po nich inne kraje, bo jesteśmy wszędzie, jak świat długi i szeroki.

 

Bożena Chojnacka

Zdjęcia: Aneta Pieróg -Sudoł

MSZ_logoWydarzenia w ramach I Polonijnego Dnia Dwujęzyczności są współfinansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych w ramach konkursu „Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2015 r.” Sponsorem lokalnym jest kancelaria adwokacka The Platta Law Firm.

Poprzedni artykułŚwiętuj Greenpoint znami!
Następny artykułRuszyła pierwsza polsko – angielska klasa na Greenpoincie w Nowym Jorku. Teraz kolej na Ridgewood!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj