Pamiątkowe zdjęcie absolwentów Liceum Pedagogicznego, rocznik 1967, Ostrołęka, czerwiec 2012. Profesor Jerzy Dziewirski stoi trzeci od lewej strony.
Pamiątkowe zdjęcie absolwentów Liceum Pedagogicznego, rocznik 1967, Ostrołęka, czerwiec 2012.
Profesor Jerzy Dziewirski stoi trzeci od lewej strony.

„W moim domu rodzinnym było dużo książek, śpiewników i obrazów o treści wojskowo-patriotycznej. Wśród obrazów był piękny portret Tadeusza Kościuszki, bohatera narodowego Polski i Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej” – opisuje atmosferę patriotyczną w swojej rodzinie Jerzy Dziewirski, nauczyciel historii, dokumentalista, autor wielu pozycji książkowych.

Ania Nosek, jedna z uczennic profesora z Liceum Pedagogicznego w Ostrołęce tak go wspomina:

„Jerzy Dziewirski był naszym profesorem historii i propedeutyki w latach 1962-1967. Pamiętam jego opowieści, szerokie podejście to tematu. Mówił na lekcji dużo, ukazując szerzej przede wszystkim wątki, które go najbardziej interesowały. Prowadził lekcje ciekawie, ale my, wówczas bardzo młodzi ludzie, nie znaliśmy prawdy historycznej, przyjmowaliśmy wiedzę z podręczników PRL-u. Profesor realizował narzucony program!”.

„Urodziłem się w rodzinie wojskowej. Tata służył w 5 Pułku Ułanów Zasławskich, który stacjonował w Wojciechowicach, jednej ze starszych dzielnic Ostrołęki.” – uzupełnia informacje o swoim patriotycznym rodowodzie. – „Pułk obrał sobie to miejsce na wiele lat. Stacjonował od 1921 roku do wybuchu II wojny światowej”.

Na pamiątkę tamtych wydarzeń obecne władze miasta nazwały rondo znajdujące się najbliżej dawnych koszarów wojskowych właśnie imieniem 5 Pułku Ułanów Zasławskich.

Te ważne wydarzenia historyczne były skrzętnie ukrywane. Nie chcę domniemywać ani pytać mojego rozmówcę co czuł, gdy na lekcjach historii mógł mówić tylko półprawdy, gdy selekcja tematów zakazanych była wymogiem. Nikt się zatem nie wychylał, a myśmy żyli w nieświadomości naszej bolesnej historii. Znaliśmy jedynie przemoc i wrogość zachodniego sąsiada, wschodni, w oficjalnym przekazie uchodził za naszego obrońcę i wybawiciela.

„Rodzice często opowiadali o Tadeuszu Kościuszce, o jego czynach i bitwach stoczonych z Rosjanami. Zainteresowałem się jego sylwetką” – kontynuuje mój rozmówca, koncentrując swoją uwagę na sylwetce Naczelnika Powstania Kościuszkowskiego.

Po skończonych studiach na Wydziale Historii Uniwersytetu Warszawskiego los rzucił go do pracy w Sobolewie, blisko Maciejowic, gdzie Tadeusz Kościuszko został ciężko ranny w czasie bitwy z Rosjanami i dostał się do niewoli. Leżał na polu bitwy nieprzytomny, zbroczony krwią, w chłopskiej sukmanie. Miał na palcu piękny i bardzo drogi pierścień i tylko po nim żołnierz rosyjski rozpoznał w nim jakąś ważną osobą. Dopiero w pałacu Zamojskich, gdzie umieszczono rannego, jeńcy polscy odkryli przed Rosjanami godność i stanowisko rannego Naczelnika.

Jako nauczyciel historii odbywał z uczniami piesze wędrówki na pole bitwy i do kopca usypanego na cześć Naczelnika. Na kopcu ustawiony był krzyż i tablica informacyjna o miejscu , w którym Tadeusz Kościuszko został ciężko ranny. Uczniowie składali kwiaty, a nauczyciel prowadził pogadanki o przebiegu bitwy, o późniejszym udziale Kościuszki w walkach o wolność w Stanach Zjednoczonych.

Postać Naczelnika Powstania Kościuszkowskiego jest popularna w regionie ostrołęckim. Pomniki wybudowano w Długosiodle, Dąbrówce, Chorzelach, Krasnosielcu. Hołd Tadeuszowi Kościuszko oddawano poprzez nazywanie jego imieniem ulic, placów i szkół.

Mój maturalny rocznik lubi częste spotkania koleżeńskie. Ostatni w okrojonym składzie odbył się w ostatnim tygodniu starego roku. Gościnnie i serdecznie przyjęła nas Alicja, jedna z głównych entuzjastek tych spotkań. Pod swoim dachem podjęła nas po królewsku.

Chcieliśmy się spotkać, chcieliśmy ze sobą pobyć, ale głównym celem było duchowe wsparcie dla jednego z naszych klasowych przyjaciół, który przeżywał smutek po odejściu do Pana jednego z członków rodziny. Tę wrażliwość serc wpojono w nas w szkole. Za to jesteśmy wdzięczni naszym profesorom. Większość z nich już nie żyje, ale kilkoro z dawnych nauczycieli uczestniczy w naszych zjazdach klasowych. Jednym z nich jest właśnie profesor Dziewirski.

„Pamiętam szczupłą sylwetkę Pana Profesora, który na naszych klasowych spotkaniach pięknie opowiadał historie Ostrołęki czasów walk bitwy 26 maja 1831r.” – dopowiada Ania Nosek. – „Wraz z nim, my, uczestnicy zjazdów szliśmy pod pomnik gen. J. Bema, by tam na żywo słuchać o bohaterskim Bemie. Pan Profesor zapoczątkował w naszej najnowszej historii proces, który stał się bardzo poważnym wydarzeniem dla naszej Ostrołęki i dla naszego regionu.”- mówi entuzjastycznie o profesorze Ania Nosek.

„Profesor jako historyk z wykształcenia odegrał niezwykłą rolę w opisywaniu regionu. Wystarczy wymienić jego monografie tworzone na podstawie źródeł, informacji ustnych. Ileż pracy to kosztowało, aby z bibliotek, archiwum, kronik, pozbierać wiadomości i je potem wykorzystać w monografiach o Gminie Rzekunia, Olszewo-Borek, Goworowa, Troszyna. Wystarczy zajrzeć do tych opasłych książek, w których jest bogata treść o sylwetkach znaczących w regionie ludzi, ciekawe historie związane z opisywanymi miejscami, liczne zdjęcia.”- zachęca do zainteresowania się twórczością dawnego nauczyciela.

„Niezwykłe są dla nas te monografie i z tego powodu, że Autor podaje historie bohaterów podziemia antykomunistycznego działających na Kurpiowszczyźnie w latach II wojny światowej i po wojnie”- nawiązuje do tematyki, w którą zagłębia się już od dłuższego czasu. – „To jest dla nas, pokolenia PRL-u, odkłamana historia, której nie znaliśmy, a o której milczano albo mówiono szeptem w rodzinach. Tę lukę w monografiach wypełnia prawda ukazywana przez naszego Jerzego Dziewirskiego. Monografie to zwycięstwo Profesora, to jego hart ducha nad dziełem zapisywania historii naszych małych Ojczyzn”- komentuje z właściwą sobie pasją.

Tej roli Pana Profesora nikt nie jest w stanie mu odebrać czy pomniejszyć.

„W imieniu mego licealnego pokolenia składam podziękowania za trud włożony w tworzenie monografii i za upamiętnienie Rzekunia, mej rodzinnej miejscowości” – dodaje.

W obecnych programach nauczania przedmiot historia nie zajmuje już tak ważnego miejsca jak kiedyś. Szkoda wielka.

Profesor Dziewirski był lubianym nauczycielem. Szczególnie chwalą go i cenią ci nasi koledzy, którzy pod wpływem lekcji historii, zajęć w kole historycznym rozbudzili w sobie zainteresowanie ta dziedziną wiedzy, zgłębiając ją potem na studiach. Do takich koleżanek należy Zenobia Olkowska, autorka monografii o rodzinnej ziemi sypniewskiej. Konsultantem jej książki był właśnie profesor Dziewirski.

Debiut pisarski zaprezentowała także przywoływana już wcześniej Ania Nosek z Ostrołęki. W swojej dokumentalnej książce pod znamiennym tytułem „Poszarpane nasze losy” podjęła wątek zesłańców na Syberię oraz temat walk partyzanckiego antykomunistycznego podziemia.

Ale wróćmy do naszego profesora, który mimo ukończonej „osiemdziesiątki” nie zaprzestał działalności pisarskiej, przeciwnie, wraz z upływem lat jest ciągle aktywny. Dzień ma zapełniony po brzegi, jak typowy kronikarz, dokumentalista dziejów regionu, a także historyk podejmujący tematykę tradycji niepodległościowych oraz zafascynowany sylwetkami bohaterów narodowych.

 

Bożena Chojnacka

Poprzedni artykułNiezdecydowana zima na Podlasiu w zdjęciach Jerzego Rajeckiego
Następny artykułZostań Przyjacielem Dobrej Polskiej Szkoły!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj