sprzedaz.domowaNależą mi się brawa, nie skąpcie ich – domaga się prowadząca prezentację.- Czy czujecie ten zapach pieczonego kurczaka? A ile trwało pieczenie? Znacznie krócej niż w garnkach tradycyjnych. Zasłużyłam na kolejną porcję braw! Czy zgadzacie się ze mną?

Ludzie patrzą na prowadzącą z niewielkim zainteresowaniem. Tu
i ówdzie „odchodzą” ploteczki. Jesteśmy w jednej ze znanych restauracji
w mieście. „Goszczeni” jesteśmy w korytarzu wejściowym, przygotowanym do prezentacji. Wynajem pomieszczenia restauracyjnego zapewne byłby droższy.

Braki zewnetrznę ekipa nadrabia ubiorem. Wysokie obcasy, obcisła bluzka, blond włosy prezenterki mają przyciągnąć uwagę. Nie robi to większego wrażenia na przybyłych. O południowej godzinie mogli przybyć tylko niepracujący, czyli seniorzy. Dla nich to nic nowego. Zdołali już poznać różne „kruczki” marketingowe.

Jedna prezentacja goni drugą.

Dla niektórych emerytów do duża frajda. Mają zapełniony czas. Biegają od jednej reastauracji do drugiej. Posiedzą, posłuchają, dostaną jakiś „prezent,” szumnie nazwany w zaproszeniu. Wezmą udział w losowaniu nagród. A może niektórzy dadzą się nawet namówić na zakup towaru bardzo drogiego, ale oferowanego na raty?

Na to najbardziej liczą prowadzący. Wychodząc z założenia, że cóż to dla emeryta, 130, 170 złotych miesięcznie? A można sprawić sobie komplet garnków, które mają tyle walorów, że prawie same gotują?
A wełniana pościel? Przestają boleć stawy, kregosłup, znika bezsenność. Po prostu cuda.

Zapach pieczonego kurczaka roznosi się po pomieszczeniu. Wkrótce zaproszeni emeryci wezmą udział
w degustacji. A może ktoś z sali skusi się na zakup tych magicznych garnków?

Przedstawiciele jednej z poznańskich firm zachwalają walory tejże, krytykując garnki innych firm, jak się okazuje również z poznańskiego. Istny wysyp firm z tego rejonu Polski. Padają różne nazwy, terminy, gabaryty.

Nie mogę dotrwać do końca. Wychodząc, upominam się o obiecany prezent. Niestety, nie należy mi się, bo nie dotrwałam do końca prezentacji.

Żegnająca mnie ekipa prezentacyjna straciła swój „dyżurny” uśmiech, którym witała przybywających. Odchodzę, a więc na nic się już nie przydam. Nie ma co być dla mnie miłym. Zabolało mnie to zachowanie. Postanowiłam, że nigdy więcej nie dam się namówić na podobną prezentację.

Niestety, dałam się namówić i to w tym samym tygodniu. Niepotrzebnie wdałam się w dialog z telefonującą.
Mają niezwykłe zdolności perswazji. Nie zdążyłam odmówić.

Tym razem była niedziela. Kolejna restauracja. Nowsza od poprzedniej, z lokalizacją nad rzeką. Prezentacja na korytarzu restauracyjnym. Na sali sami starzy. Młodzi poszli na sanki. Jest piękna zima. Prowadzącym jest mężczyzna. Zdecydowany, konkretny, elokwentny. Dwa komplety pościeli wełnianej w przyjemnych kolorach cieszą oko, obok nich niespodzianka przykryta materiałem. Prowadzący kontroluje reakcję sali i umiejętnie nią nakręca. Zdecydowanie jest ciekawiej niż poprzednio.

Pomijane są szczegóły. Wykład zawiera samą esencję. Podkreślane są korzyści płynące z używania pościeli wełnianej. Zgadzam się. Sama pod nią śpię.

Przychodzi czas na kulminacyjny moment spotkania. Losowanie nagród. Szczęściarzami zostały trzy pary małżeńskie. Pierwszy komplet pościeli oraz zestaw garnków trafia do kobiety. Będzie przez lata spłacać zaciągniętą pożyczkę. Kolejni dwaj zwycięzcy odmawiają skorzystania z okazji. Prowadzący traci humor, ale nie daje za wygraną. Udaje mu się namówić osobę z sali (podobno regulamin na to zezwala) przekonując ją, że dokonuje fantastycznego zakupu, korzystając z niezwykłej oferty przygotowanej na dzień prezentacji.

Opamiętanie przyszło po kilku godzinach.

W internecie czytam o oszukanych staruszkach, którzy podpisują cyrograf w pośpiechu, niemal na plecach prezenterów. Zabierają komplet garnków czy pościel, czy urządzenie do masowania. A gdy opadną emocje, okazuje się, że zostali zmanipulowani do zakupu czegoś, na co ich nie stać. Garnki ładnie się świecą, pościel cieszy oko, ale są to towary bardzo drogie, za drogie na dzisiejszą kieszeń, zwłaszczca emeryta.

Po co zatem są te prezentacje? Moja znajoma unika ich jak ognia. W niektórych artykułach autorzy nawołują, aby zaproszenia na prezentacje chować przed dziadkami i babciami, bo może dadzą się namówić, ulec sugestii, poddać subtelnej manipulacji. Ludzie uczą sią technik jak sprzedać” cegłę” i znajdują nabywców, bo tak potrafią oddziałać na psychikę, że na moment zapomina się o realiach, a poddaje magii.

Chrońmy się przed tym. Może zamiast czasu spędzonego na takich prezentacjach, które nic nie dają, oprócz wydrenowania kieszeni, warto zachęcić emerytów, aby pomyśleli o wartościowych zajęciach, choćby nauce obsługiwania komputera?

Bożena Chojnacka

Poprzedni artykuł„Rozmawiamy po polsku” również w polskich rodzinach we Włoszech! – wywiad z Danutą Wojtaszczyk i Barbarą Czyżewską.
Następny artykuł„Nie jedz marshmallow!”

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj