Środą Popielcową, 2 marca, weszliśmy w okres Wielkiego Postu. 40 dniowy Post może być okazją do podróży w głąb siebie, może ukierunkować na sprawy duchowe, istotne dla naszej ludzkiej egzystencji.                                         

Tak, jak nie ma Wigilii i Bożego Narodzenia bez Adwentu, tak nie ma Wielkanocy bez Wielkiego Postu i bez Wielkiego Piątku. Wszyscy powinniśmy myśleć w tych dniach, i ja tak staram się czynić, o tym, co się stało później, czyli o Zmartwychwstaniu – dzieli się wielkopostnymi refleksjami Ernest Bryll, poeta, autor tekstów piosenek, tłumacz, a także dyplomata. Wywiad z tym znanym i cenionym twórcą znalazłam w katolickim tygodniku „Niedziela”. Uzyskałam pozwolenie redakcji na wykorzystanie niektórych fragmentów interesującej rozmowy przeprowadzonej kilka lat temu.

– Piszę wiersze, które nie są tylko jakimś tam pisaniem. Są zapisem moich przeżyć. Nie tworzę obrazów po to, żeby one były. Nie piszę o ładnych jajeczkach, kurkach, jeżeli coś piszę, to coś to znaczy – ocenia swoją twórczość. – Napisałem np. wiersz o Popielcu, gdy przez posypanie głów  popiołem, albo uczynienie znaku krzyża na czole – co ma przypomnieć o kruchości życia i nieuchronnej śmierci – odczuwamy zetknięcie z czymś niesłychanie ważnym, ale co nie do końca możemy zrozumieć. To robi na mnie zawsze duże wrażenie – wyznał dziennikarzowi popularny twórca. Podzielił się także przeżyciami Środy Popielcowej za oceanem. Najbardziej dojmujące było to dla mnie kiedyś w Ameryce, gdy jeszcze myślałem, że to tylko folklor nagle zobaczyłem idących ludzi ubrudzonych na czole – wspomina. – Długo trwało, zanim zrozumiałem, że ci ludzie wychodzili z kościoła z wyraźnym znakiem krzyża i szli z nim do biur, fabryk, szkół, nie zmywali go. To znaczyło ich przynależność do pewnego rodzaju refleksji nad światem. Ta zwyczajność przekonania, że ja tak uważam, tak przeżywam ten znak, że nie będę go zmazywał, wstrząsnęła mną.                                 

Nie wybieram folkloru


Wielki Post jest dziś dla mnie zupełnie czym innym niż w młodości – wyznał 85 letni wówczas liryk. – Ten temat stał się szalenie ważny w mojej twórczości, są moje wiersze, jest płyta „Golgota jasnogórska”, nagrana z Marcinem Styczniem, która dotyczy Wielkiego Postu i Wielkiego Tygodnia. Gdy widzę w ogromnym kościele Dominikanów na Służewie mnóstwo ludzi, szczególnie młodych, przeżywających głęboko i Wielki Post, i Wielkanoc, to wiem, że to nie kwestia obyczajowości, lecz myślenia o tym, o co właściwie chodzi z tym Wielkim Postem, z Triduum, Zmartwychwstaniem. W dalszej części ciekawego wywiadu, którym dzielę się z czytelnikami polonijnego portalu, znany polski poeta snuje rozważania o znaczeniu Wielkiego Postu, okresu ważnego, jak sądzę, nie tylko dla katolików. Każdy człowiek potrzebuje refleksji, zatrzymania  się w biegu codziennych spraw i wydarzeń.

Dla Ernesta Brylla Wielki Post nie jest czasem poszczenia, lecz sposobem treningu ciała i duszy przygotowania do tego, co stanie się potem.

Zawsze przecież u jego końca jest moment zasadniczy – Zmartwychwstanie. Są też tacy niby wierzący, dla których wszystko sprowadza się tym, że będziemy jedli jajka, szynkę i kiełbasę, i czasem myli im się opłatek z jajkiem. Dawniej był obyczaj, za którym stało znaczenie. W tej chwili to często jest pusty folklor i tylko patrzeć, jak z jajek wielkanocnych będą wyskakiwały zajączki, zakrywające zagadnienie Zmartwychwstania. Tymczasem jeżeli ktoś jest przekonany o tym, że świat i życie są oparte o związek z Bogiem, to wchodzi w to całym sobą – ze swoimi zwątpieniami, trudnościami. Albo wybiera myślenie przeciwne. Ja wybieram Wielki Post, Zmartwychwstanie, nie wybieram folkloru.                             

Zaczęło się w V wieku

Środa Popielcowa weszła do kalendarza katolickiego w V wieku. Nazywano ją wtedy „głową czterdziestnicy”. Środa Popielcowa zwana również Popielcem wywodzi się ze staropolskiej nazwy: Wstępna Środa. Popiół, którym duchowni posypują głowy przybyłych do świątyń, bądź znaczą ich czoła, pochodzi ze spalonych palm z Niedzieli Palmowej.

Chyba najbardziej znanym zdaniem kojarzącym się z obchodami tego święta jest „Pamiętaj, że jesteś prochem i w proch się obrócisz” albo „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Obecna nazwa Popielca, nawiązuje do obrzędu wypędzania publicznych pokutników, na których ciążyły poważne przewinienia. Najpierw zgłaszali się do tajnej spowiedzi, następnie, w wyznaczonym dniu o wskazanej godzinie, pojawiali się przed kościołem i byli wprowadzani do środka, aby biskup posypał ich głowy popiołem. Sakramentowi temu towarzyszyły pochodzące z Księgi Rodzaju słowa: „Pamiętaj człowiecze, że jesteś prochem i w proch się obrócisz; czyń pokutę, abyś miał życie wieczne” (Rdz 3,19). Później biskup kropił wodą święconą pokutników oraz ich ubrania pokutne. 

Na początku VII wieku obrzęd ten przeniesiono na środę przed pierwszą niedzielą wielkiego postu. Natomiast od X wieku w Środzie Popielcowej uczestniczą nie tylko publiczni pokutnicy, ale wszyscy wierni zebrani w kościele tego dnia. Wielki Post następujący po Środzie Popielcowej to okres 40 dni. Pierwotnie, na początku chrześcijaństwa, trwał on zaledwie 40 godzin i obejmował Wielki Piątek oraz Wielką Sobotę. Wydłużono go do 40 dni dopiero w IV wieku. Rozpoczynał się wtedy w szóstą niedzielę przed Wielkanocą i kończył w Wielki Czwartek. W tym czasie wierni powstrzymywali się od wielu pokarmów. Post nie obowiązywał w niedzielę Wielkiego Postu, ponieważ bez względu na okres liturgiczny są one dniami świątecznymi. W V wieku do okresu wielkiego postu włączono dodatkowo Wielki Piątek i Wielką Sobotę, wydłużając ten okres o dwa dni, co dawało w rzeczywistości bez wliczania niedziel, 36 dni postnych. Kolejne cztery dni dodał papież Grzegorz Wielki na przełomie VI i VII wieku.

Okres Wielkiego Postu to czas pokuty i nawrócenia. Służą temu liturgia, modlitwa, nabożeństwa Gorzkich Żali oraz Drogi Krzyżowej, rozważanie Pisma Świętego, a także spowiedź oraz wyrzeczenia i post, których zadaniem jest wzmocnienie wiary i pokory. I na koniec kolejny krótki fragment z wywiadu z Ernestem Bryllem – Wiara w zmartwychwstanie – ta wielka i ciągła możliwość naszego odrodzenia – jest w Wielkim Poście radosna. Prawdziwy katolik, a staram się taki być, nie jest ponurakiem. Nie przeżywa Wielkiego Postu jako nieustannego lamentu. Przeżywa jako dramatyczne spotkanie z cierpieniem, które można przezwyciężyć i wygrać. Czyli jak każde nasze życie. Co chwile mamy to w naszym życiu, musimy się z tym zmagać.

.
Bożena Chojnacka

Poprzedni artykułJak karnawał – to karnawał!
Następny artykułCzytamy wiersze Wisławy Szymborskiej
Bożena Chojnacka
dziennikarka prasowa z wieloletnim doświadczeniem w Polsce i USA. Od lat sercem związana z portalem. Autorka książki pt: Żabką przez ocean”. Szczęśliwa mama i babcia dwojga utalentowanych sportowo wnucząt: Adasia i Zuzi.Przez ponad 10 lat na stałe mieszkała w Nowym Jorku. Powróciła do rodzinnej Ostrołęki.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj