Babcia Alicja z wnukami.
Babcia Alicja z wnukami.

 

„Kto mnie może kochać więcej?
Zmarznę – grzejesz moje ręce
Zszywasz spodnie, budzisz rano
Miód smarujesz mi na chlebie
Ty mnie kochasz – a ja babciu
Bardzo, bardzo kocham Ciebie.”

„Najlepsza babcia na świecie”, zerkam na nadruk na małej poduszce zakupionej z okazji  święta Babci, które przypada 21 stycznia, w najbliższą  sobotę, tuż po nim, 22 stycznia święto obchodzą dziadkowie.

Swoich dziadków nie pamiętam, dlatego tak ważną role w moim życiu odegrała babcia Antosia. Kupiłam tę poduszkę bez zwlekania, bo napis na niej oddaje moją opinie o zmarłej babci Antoninie. Zawsze chciałam być taka jak ona i spełniać w rodzinie te funkcje, która ona spełniała. Była to najlepsza Babcia na świecie.

A jaką babcią ja jestem, jak swoje babcine powołanie przeżywają moi rówieśnicy oraz jakie opinie o swoich babcinych zaletach i kwalifikacjach mają moje koleżanki z Liceum Pedagogicznego?

Zrobiłam trochę zamieszania, wysyłając do nich  liścik z pilną prośbą o ich refleksje. Poczułam się w dawnej roli przewodniczącej klasy. Nikt z kolegów i koleżanek, do których się zwróciłam, nie odmówił udziału w napisaniu wspólnego artykułu o nas prawie siedemdziesięciolatkach? (już za rok) spełnionych, zakochanych w swoich wnukach babciach i dziadkach.

A oto co napisali:
Pean na cześć polskiej Babci

To wyznanie Alicji Filochowskiej – Pietrzyk, to filar naszej VB. Nie znam osób podobnych do Ali, które by z takim apetytem przeżywały swoje życie. Alicja pisze:

„W telewizji narzekają: polska babcia jest wykorzystywana. Feministki grzmią: zamiast odpoczywać, podróżować po świecie nasze emerytki harują u dzieci, niańczą wnuki.  Zgroza. To jest wyzysk. Niesprawiedliwość wielka.

A ja, wybaczcie mi wszystkie nowoczesne  tefaueny i inne tam ośrodki wpływu i opinii, nie czuję się wcale wykorzystywana. Przeciwnie, uwielbiam być polską babcią. Jeśli czegoś mi brak i za czymś tęsknię, to za tym, by być wykorzystywaną jeszcze bardziej. Mówią uczone panie: jedź lepiej na wycieczkę, zapisz się na zumbę, zrób coś babciu niekonwencjonalnego.

Dobra rada, ale ja i tak wolę być z moimi wnuczętami. I nic na to nie poradzę. Powiem więcej,  czuję, że nie tylko nie jestem wykorzystywana, ale przeciwnie – to ja najwięcej korzystam. Zwłaszcza teraz,  gdy ukochane  wnuczęta chodzą już do szkoły (Chloe do pierwszej klasy a Antoś do czwartej)  i przychodzi mi często towarzyszyć im w zajęciach dodatkowych. W życiu nie wiedziałam, jakie szczegółowe reguły obowiązują na boisku, kiedy jest podanie prostopadle, albo pułapka ofsajdowa. A teraz wiem. Wiem też co to jest bekhend i drajw wolejowy. Poznałam listę najlepszych pływaków świata, idoli Antosia, który zdobył na pływalni już nie jeden medal. Dzięki naszej baletniczce Chloe obejrzałam wspaniale przedstawienia baletowe na West Endzie. Teraz obydwoje usprawniają moją angielszczyznę.  Za darmo. Zaręczam, bilans wypada in plus, po mojej stronie.

A teraz już całkiem poważnie. Polskie babcie są autentycznym fenomenem społecznym. W Polsce tego nie widzimy, ale ja bez trudu rozpoznaję na londyńskiej ulicy babcie znad Wisły. Gdy widzę maszerującą z wózkiem 50 – 60 latkę wiem, że to moja rodaczka. Dostrzegam je już w samolocie.  Pędzą, lecą na koniec świata, bo córka urodziła właśnie kolejne dziecko, bo młodzi chcą tylko we dwoje, świętować rocznicę ślubu,  albo niania wnucząt zażądała urlopu. Znam te potrzeby bardzo dobrze…

Czyli co? Jesteśmy zapóźnione? Dajemy się wyzyskiwać? Angielki, rówieśniczki mojej córki, Anki, myślą akurat  inaczej. Wiele by dały, by mieć w domu takie babcie. Inna rzecz, że te polskie, jakimś tylko znanym sobie sposobem, potrafią pogodzić wspieranie swoich dzieci i wnuków z innymi zajęciami. Podróżami, fajnym hobby, dobrą lekturą też! Wiec głowa do góry, drogie babcie! Może to my jesteśmy awangardą?

A w ogóle: nasze wnuki są najcudowniejsze na świecie! I tego się będziemy trzymać!

IMG_3977(1)W moim szerczu żawsze są

„Wszystkie obrazki z dziećmi (przecież czyimiś wnukami) są dla osób w tzw. trzecim wieku sygnałem do uśmiechu, wzruszenia czy odruchu pomocy. Bardzo kocham swoich dziadków, w moim szerczu żawsze szą”. Tę uroczą >pioszenkę< szepleniący wnuczek wyśpiewuje w reklamie z takim zaangażowaniem, że chwyta za serce każdą babcię i dziadka.”- pisze Cyryla Domurad, najlepsza nasza klasowa polonistka. Jej wypracowań słuchało się z zapartym tchem.

Cyryla, spełniona babcia wyznaje:

„Nie wyobrażam sobie życia bez wnuków. Ich problemy zaprzątają mi głowę niewiele mniej niż kiedyś problemy moich dzieci. Kolejne laurki z niekoniecznie kształtnymi serduszkami i bukiecikami, z nieco koślawo napisanymi rymowanymi życzeniami – to po prostu cuda miłości. Niczym też nie da się zastąpić uścisku malucha, aksamitnego dotyku jego drobnych paluszków. Na zawsze również pozostaną ze mną wspomnienia momentów, kiedy malec pędził z rozwianymi włosami, by rzucić się w moje ramiona…

A z dorastającymi – rozmowy o szkole, o trudnych sprawach, rozpaczach i radościach związanych z poznawaniem siebie i ludzi obok. To powrót do własnej młodości.

Cieszę się, że jestem babcią, marzy mi się przytulenie dziecka mojego najstarszego wnuka. Może to mi się spełni?

„Do Bostonu też pofrunęłam”

– pisze Ania Nosek, bez której nie odbyło się żadne klasowe spotkanie. Ania wykonuje bardzo mrówczą pracę, skrupulatnie zbiera materiały, kompletuje je, dokumentuje zdjęciami. Jest w ścisłym zarządzie organizacyjnym. Jak przystało na wieloletnią polonistkę rozpoczyna swoje refleksje od fragmentu wiersza ulubionego poety. Do refleksji dołącza swojego męża Jana Noska, zatroskanego i szczęśliwego dziadka.

Dlaczego Bóg stworzył Babcię?
Żeby wnuczek mógł ją kochać

(ks. Jan Twardowski)

Podobnie jest z Dziadkiem…Wnuki nas kochają, a my kochamy wnuków. Mamy dwóch wnuków: Tymoteusza w Gdańsku i Aleksandra w Bostonie. Mieszkamy w oddaleniu, ale przez okres trzech lat po urodzeniu pierwszego wnuka zostawiliśmy Ostrołękę, by opiekować się wnusiem. Do Bostonu tez pofrunęłam na ponad miesiąc aby być przy półrocznym maleństwie Wnuki to istotki najwspanialsze pod słońcem. Bo dają radość i sens życia. Przez okres trzech lat byliśmy blisko wnuka mieszkającego z rodzicami w Gdańsku.

Każde spotkanie z nimi to bardzo ważne przeżycie dla nas. Jesteśmy megaszczęśliwymi starzejącymi się ludźmi, ale przy wnuku wracają siły, motywacje do organizowania jedzonka, ulubionej zupki, placuszków czy szarlotki.

Życie przy wnuku staje się ciekawsze, smaczniejsze. Bo dom wypełnia się świetną atmosferą, serca radością z bycia razem. Umacniają się więzi poprzez rozmowy, zabawy, czytanie bajek, wspólne spacery. Dziadek jest dumny, kiedy na pytanie: „kto ci czyta bajki?” – pada odpowiedź „dziadek”. A na pytanie „kto piecze pyszne szarlotki” – babcia promienieje.

Nie zapomnę wspaniałego występu wnuka podczas promocji mej książki. Gromkie brawa biła publiczność gdy dumnie recytował wierszyk dedykowany Babci i wręczył bukiecik kwiatów.

Dziecku dajemy poczucie bezpieczeństwa i dużo miłości. Zgodnie z porzekadłem, rodzice wychowują a dziadkowie rozpieszczają, czasami dochodzi do sprzeczek, kto ma rację Rodzice czy dziadkowie.

Przyznam szczerze, że z wnukiem mam swe „tajemnice”, które w tajnej rozmowie przekazuję jego rodzicom. Wielką tajemnicą sa np. spotkania z Mikołajem przy rozświetlonej choince po wieczerzy wigilijnej. Dziecko wierzy, że jest prawdziwy i przybywa z dalekiej Laponii. To są wspaniałe chwile, kiedy i dorośli, podszyci dzieckiem, cieszą się z prezentów od Mikołaja.

Z opieką nad wnukami wiążą się obowiązki. Nie ma czasu na nic innego, bo oczkiem w głowie jest maleństwo, które trzeba nakarmić, przewinąć, iść na spacerek. Wiadomo, że małe dzieci bardzo absorbują, nie można ich spuścić z oka. Chwila wytchnienia jest, gdy w ciągu dnia dziecko ma drzemkę.

A najfajniej gdy podrosną i zaczynają psocić, mędrkować, pytać i wymyślać nowe słówka. Kiedyś zaskoczył dziadka pytaniem: ”Kto kieruje wiatrem?” albo rozbawił nowym słówkiem, gdy wspólnie z nami robił sałatkę używając „sitkownika” do zdrobnienia warzyw.

Wnuk mieszkający za oceanem odwiedzi nas z rodzicami latem tego roku. Póki co oglądamy go na Skypie, ciesząc się z jego nowych „osiągnięć” czyli chodzenia, zaglądania do szafek, otwierania drzwi, samodzielnego jedzenia, smakowania nieznanego świata. Rodzice wnuka są zakochani w swym synku i mimo wzmożonej czujności i czuwania w dzień i w nocy nad „skarbem” radują się z jego istnienia. Co miesiąc przypinali do ubranka cyferkę informującą o kolejnym miesiącu życia. Po moim powrocie do Polski oddali wnuka do żłobka, aby wzrastał wśród rówieśników i pomaleńku poznawał pojedyncze słówka w języku angielskim. Zaś w naszych sercach rodzi się tęsknota za wnukiem i chęcią przytulenia go. Za kilka miesięcy po raz pierwszy zawita w naszym M na kilka tygodni. Oj będzie wesoło i radośnie, gdy ten „gdański” i „bostoński” będą z nami wspólnie baraszkować.

Wspominamy piękne chwile podczas Sakramentu Chrztu Świętego, jaki odbył się w rodzinnej miejscowości synowej w minionym roku. Przy asyście Najbliższych w małym kościółku wnuk został włączony do wspólnoty kościoła. Ten bardzo ważny Sakrament to nie tylko ubranka, prezenty, katecheza, zdjęcia pamiątkowe, cała ta otoczka zewnętrzna, ale przede wszystkich duchowe przeżycie.

Uroczystość chrztu świętego pozostanie w naszej pamięci jako ważne wydarzenie w życiu rodziny, zamieszkałej za oceanem, ale co ważne, dbającej o to, by świat wiary nie rozleciał się na kawałki. By po chrześcijańsku wychowywać dziecko. Bo dać chrzest dziecku to wskazać drogę, jaką ma kroczyć przez życie.

Wkrótce Dzień Babci i Dziadka. Jesteśmy już zaproszeni na bal karnawałowy i występy Puchatków czyli starszaków z przedszkola Mądry Mis w Gdańsku. Zostawiamy psa pod opieką córki, zamykamy M5 na klucz i jedziemy na swe święto do pięknego Gdańska. A że zima trzyma to i na sanki z wnukiem i na lepienie bałwana się piszemy.

„Kochana Babciu – zacznę zwyczajnie,
Że z Tobą w domu jest fajnie:
I w deszczu i w słotę, w smutku, w radości,
Wspierasz i uczysz życia w miłości.
Dzisiaj za wszystko chcę Ci dziękować,
Skromny bukiecik kwiatów darować!”

Nie można oderwać od nich oczu

„Mam pięcioro wnucząt. Najstarszy król, najukochańszy 15-letni Adaś, Ala i Madzia,14 i 13 lat dowcipne nastolatki, które można do rany przyłożyć nawet na czubek głowy.”- opisuje swoje skarby Ania Dudziak.

W szkole postrzegałam ją jako osobę oryginalną. Zawsze miała swoje zdanie, niekoniecznie takie jak pozostali uczniowie i za to ja ceniliśmy.

„Uwielbiamy wspólne kręcenie włosów na wałki. Dziewczynki męczą się przez całą noc, ale rano włosy są długie i ciężkie i cudnie się rozsypują. Od dwóch najmłodszych wnucząt nie można oderwać oczu, budują domki, konstruują niesamowite pułapki na kury, perliczki i kaczki.

Najmłodszy Konrad wybrał już zawód farmera, archeologa. Krzyś z kolei co roku zmienia plany. Wybierał już zawód tancerza, koniarza, pływaka, judoka. Za wszystkie wybory płaca rodzice, jedynie nie kosztuje ich to, że Krzyś jest ministrantem i służy do Mszy. Wnuki czasami się biją. Dzielą się na frakcje, obozy, a babcia często słyszy: Babciu, my z Adamem nie lubimy Ali”, ale dziewczynka daje sobie radę z braćmi, a my dziadkowie tracimy oddech ze śmiechu. Czuję, że więcej się „kokoszę” nad trójką wnucząt ze wsi. Z tą dwójką  z Warszawy rzadziej rozmawiam i rzadziej je przytulam.

My, dziadkowie, dobrze się odżywiamy w poniedziałek, wtorek i środę. W czwartek myślę już co ugotować, upiec, na sobotę i niedzielę (bo może przyjadą). Czasami przyjeżdżają…

Od trzech lat jedną trzecią emerytury odkładam na studia dla Adasia. Na dzień babci i dziadka upiekę pączki i chruściki.

Babciu najdroższa, najlepsza z babć,
To dzięki Tobie bajkowe mam sny.
Za to, że dałaś mi wiarę w przyszłe dni,
Z całego serca dziękuję Ci.

W Polsce Dzień Babci obchodzony jest od 1964 roku z inicjatywy tygodnika „Kobieta i Życie”. W ciągu kilkunastu lat obchody przyjęły się w całym kraju. Babcie mogą zwykle tego dnia liczyć na drobne upominki, kwiaty, a przede wszystkim piękne laurki – niekiedy ręcznie wykonane w czasie zajęć w szkołach i przedszkolach.

Babcie to współcześnie cała „instytucja”, bez której nie mogłaby funkcjonować niejedna rodzina. Okazują się bowiem nieocenioną pomocą przy wychowywaniu wnuków, umożliwiając rodzicom pogodzenie pracy z obowiązkami domowymi.

Tradycyjnie sędziwy wiek kojarzony jest również z mądrością życiową babć. Mimo to uważa się, że zbyt często rozpieszczają swoje wnuki, przynosząc łakocie i starając się im dogodzić z każdej strony. Oczywiście postrzeganie babci zależy od perspektywy i relacji rodzinnych – babcie to przecież również teściowe, a jak wiadomo stosunki z teściami bywają różne.

Starsze pokolenia w niektórych kulturach Wschodu obdarzani są szczególnym poważaniem. Tak zwana „nabożność synowska”, czyli wielki szacunek i posłuszeństwo wobec przodków i krewnych, jest w Chinach, Korei czy Japonii jedną z najważniejszych cnót, a zaraz fundamentem modelu relacji rodzinnych. Dzień Babci rozpowszechnił się w Polsce już pod koniec lat 60. ubiegłego wieku. Ktoś słusznie spostrzegł, że dziadkowie są w tej sytuacji nieco poszkodowani, dlatego pod koniec lat 80. w kalendarzu świąt obok Dnia Babci pojawił się Dzień Dziadka. Wnuczęta więc przygotowują obecnie dwie laurki. Ponadto w przedszkolach i szkołach organizowane są często występy, na które zapraszani są babcie i dziadkowie.

IMG_4011W niektórych krajach na świecie obchodzi się „za jednym zamachem” Dzień Dziadków – w Stanach Zjednoczonych jest to nawet święto oficjalnie zatwierdzone przez prezydenta i Kongres. Amerykańscy seniorzy doczekali się nawet swojego hymnu „A Song for Grandma and Grandpa”. Jak twierdzą psychologowie, dziadkowie kształtują tożsamość wnucząt – zarówno rodzinną, jak i historyczną. Często starają się im wynagrodzić błędy, które popełnili, wychowując swoje własne dzieci. Dlatego dość powszechnie uważa się, że rodzice są od wychowania, a dziadkowie od rozpieszczania. Czas z nimi spędzony jest bardzo cenny również dlatego, że wiele wnucząt siłą rzeczy traci dziadków w młodym wieku. Na szczęście sytuacja ta zmienia się z roku na rok – średnia długość życia stale rośnie. W związku z tym jednak role nieco się odwracają, to dziadkowie będą potrzebować coraz więcej uwagi i pomocy ze strony swoich dzieci i wnucząt.

W zeszłym roku przybyło mi ich czworo

W refleksjach o naszych wnukach nie mogło zabraknąć Emila Zadrożnego, gentelmena w każdym calu, bardzo przyjacielskiego i oddanego kolegę.

„Trochę trudno będzie mi napisać coś o relacjach z wnukami. Nie ma w nich nic rewelacyjnego czy wystrzałowego. Nie wiem czy wiesz, że w zeszłym roku przybyło mi ich czworo!

Moje relacje z wnukami zmieniają się wraz z ich dorastaniem i rozwojem. Kiedyś była to opieka. Dzisiaj relacje są te bardziej partnerskie.

….. nie mogę pisać, bo bardzo płacze mi miesięczna wnuczka. Podam tylko przykłady, bo nie ma już czasu i trochę jestem przygnębiony.

Z wnuczką Hanią (12lat) bardzo dużo pracuję przy lekcjach. Nie tylko jestem jej korepetytorem, ale przede wszystkim socjoterapeutą. Hania jest osobą wycofaną, mówi cichutko i nauka sprawia jej spore trudności. Jestem z nią prawie codziennie. Drobnymi kroczkami tłumaczę zawiłości matematyki. Zauważam każdy jej postęp i sukces. To ją dopinguje do pracy.

Przy okazji rozmawiamy na różne tematy. Specjalnie często chwalę ją za życzliwość i i chęć pomocy innym. W klasie opiekowała się chłopcem na wózku. Wszędzie go woziła. Gdy tylko do niej przyjeżdżam, od razu robi mi herbatkę i podaje do niej coś słodkiego.

Nigdy tej herbatki jej nie odmawiam i nawet wtedy, gdy wcześniej wypiłem kilka. Na każdym kroku zauważam i podkreślam jej dobre uczynki. To samo robię wobec jej mamy. To ja dziękuję córce za ogrom pracy z Hanią. Podkreślam jak dziewczynka rozwija się i jakie robi postępy. I nigdy nie zapominam jej uściskać.

Wtedy na policzkach córki widzę łzy radości.

Z Szymonem inne relacje. Grupa kolegów to najlepsze towarzystwo. Nawet z rodzicami nie jest mu po drodze. Ale chętnie zostaje pod naszą opieką. Prowadzimy rozmowy dwóch facetów. Jak każdy rodzic i dziadek chcę ustrzec go przed groźbą wpadnięcia w sidła różnych uzależnień.

Mamy za sobą kilka takich rozmów. Nie okpił mnie, tylko fajnie rozmawialiśmy ze sobą. Już umówiliśmy się na rozmowy o dziewczynach, pierwszych miłościach i ponoszeniu odpowiedzialności za swoje wybory i czyny. Okazuje się, że rozmowy z wnukiem są łatwiejsze niż z synem.

Jako dziadkowie jesteśmy oliwą na wzburzone relacje z rodzicami. Śmieję się, bo wygląda to tak, jakbyśmy byli tłumaczami między jednym plemieniem a drugim. Coraz częściej jesteśmy negocjatorami.

Dla moich wnuków nigdy nie było problemu z pozostaniem pod naszą opieką, gdy rodzice wyjeżdżali na kilka dni. Nawet chyba byli zadowoleni, bo mówili, że będą mieli więcej spokoju. Teraz postanowiliśmy chodzić z nimi razem do teatru. Pierwszy raz zaprosiliśmy ich w ubiegłą sobotę na Mama MIA. Szymon trochę miał problemów, bo musiał zrezygnować z umówionej młodzieżowej imprezy, ale wybrał tatr. Byli bardzo zadowoleni.

„Pędzą wnuki ulicami
z ogromnymi laurkami.
Te laurki pełne kwiatków
są dla wszystkich babć i dziadków.
A dziadkowie wraz z babciami
już czekają przed domami.
Przez lornetki patrzą w dal
wystrojeni jak na bal.”

 

Spisała: Bożena Chojnacka

Poprzedni artykułPo drugiej stronie wiatru – Florida Keys
Następny artykułWszyscy jesteśmy drapieżcami
Bożena Chojnacka
dziennikarka prasowa z wieloletnim doświadczeniem w Polsce i USA. Od lat sercem związana z portalem. Autorka książki pt: Żabką przez ocean”. Szczęśliwa mama i babcia dwojga utalentowanych sportowo wnucząt: Adasia i Zuzi.Przez ponad 10 lat na stałe mieszkała w Nowym Jorku. Powróciła do rodzinnej Ostrołęki.

2 KOMENTARZE

  1. Pani Bożenko
    Wróciłam myślami do mojego dzieciństwa, babci Joli, która gotowała najlepszy na świecie barszczyk wigilijny z uszkami (dziś korzystam z jej przepisu), dziadka Józka, z którym jeździłam na wycieczki rowerowe do lasu, a z obojgiem poznawałam tajniki gry w makao. Dziadka Michała pamiętam tylko trochę, bo wczesnie odszedł, a babci Gieni mi żal, wszyscy mowili, że ma ciężki charakter… dziś, po latach życia na emigracji ją rozumiem. W czasie wojny poznała dziadka Polaka i ona Ukrainka zamieszkała w obcym sobie kraju. Nigdy nie nauczyła się mówić poprawną polszczyzną (kartki z wakacji od wnucząt na zawsze zostały otkrytkami). O ile pierwsi dziadkowie to bardzo słoneczne wspomnienia o tyle druga babcia jawi mi się jakaś taka smutna. Nie pamiętam nawet jej uśmiechu… dziękuję za ten artykuł… kiedyś chciałabym być taką fajną babcią…

  2. Pani Jolu,serdecznie dziekuję za Pani wpis,ciesze się,ze ten artykul zredagowany dzieki pomocy moich klasowych rowiesnikow dzielnych babc i dziadków,Alicji,Cyryli Ani,Emila i Ani przywołal mile wspomnienia z dzieciństwa. Warto je pielęgnować i często do nich wracać,Zycze wszystkiego dobrego,oby spełniły się Pani pargnienia.
    Babcia Bożenka

Skomentuj Basia Anuluj odpowiedź

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj