swieto.zmarlych

„Ciszą cmentarną ukołysani,
z dala od życia i znoju,
dobiwszy wreszcie cichej przystani
odpoczywają w pokoju.”

Poetki Danuta Gellnerowa i Elzbieta Daniszewska zacytowanymi fragmentami wierszy wprowadzają w nastrój zbliżających się świąt. 1 Listopada przypada uroczystość Wszystkich Świętych, a zaraz po nim Dzień Zaduszny. Tradycja Dnia Zadusznego zaczęła się tworzyć w Polsce już w XII wieku, a w końcu XV była znana w całym kraju.

Dzień Wszystkich Świętych (łac. Festum omnium sanctorum ) jest uroczystością obchodzoną na cześć chrześcijańskich świętych. Od 610 do 731 roku naszej ery święto to obchodzono 1 maja, dopiero Papież Grzegorz III, w 731 roku, przeniósł to święto na 1 listopada. W tym dniu przyjęło się czczenie zmarłych
i chodzenie na groby. W krajach katolickich zwyczajowo w Dniu Wszystkich Świętych odwiedzamy rodzinne groby, łącząc się w modlitewnej pamięci z tymi, którzy odeszli. Zapalamy świeczki lub znicze, składamy kwiaty na grobach. W kościołach odczytuje się z ambon imiona zmarłych wskazanych na kartkach, tzw”wypominki”
i odmawia się modlitwy ku ich czci.

W większości religii ze świętem zmarłych związany jest ogień. Jest on symbolem pamięci, wdzięczności, modlitwy. Z tradycji pogańskiej ma on także na celu oświetlanie drogi zmarłym, spalenie ich grzechów
i odpędzenie demonów. W dawnych czasach poprzez modlitwy i jałmużny dla ubogich wierni starali się nieść pomoc duszom cierpiącym w czyśćcu. Tradycje te przetrwały – w formie rozdawnictwa chleba ubogim przed kościołami i cmentarzami w Dzień Zaduszny – aż do XX wieku. Do dzisiaj przetrwał jedynie zwyczaj nawiedzania w tym dniu grobów (ale w mniejszym stopniu, niż 1 listopada).

Pamięć o zmarłych towarzyszy ludziom na całym świecie, niezależnie od miejsca i czasu, światopoglądu i religii. Już w średniowieczu (IX w.) w katolickiej Francji, a także u angielskich i niemieckich katolików, dzień 1 listopada obchodzony był jako uroczystość Wszystkich Świętych. Wszyscy święci byli zbawieni i w ludzkiej pamięci istnieli dzięki swoim dobrym uczynkom na ziemi, dlatego więc celebrowany był radośnie. Po dziś dzień odprawiający tego dnia nabożeństwa są ubrani w białe szaty mszalne.

Dzień Zaduszny, czyli właściwe Święto Zmarłych – przypadające 2 listopada – wprowadzono do liturgii Kościoła powszechnego ponad sto lat później, w 998 r. Ten dzień był poświęcony zmarłym, których dusze mogą być zbawione dzięki jałmużnie i modlitwom.

Każdego roku przed świętem zmarłych stają mi przed oczami obrazy z przeszłości. Wzrastałam w klimacie pamięci i szacunku dla tych, którzy odeszli. Klimat ten budowała babunia, tak nazywaliśmy babcię ze strony mamy. Ona, mama pięciorga dzieci i ponad 20-sciorga wnucząt przyciągała do siebie rozrzuconą po kraju rodzinę. Ciocie i wujkowie przyjeżdzali na grób dziadka, którego nie znaliśmy, bo zmarł młodo podczas okupacji niemieckiej. Miał zaledwie czterdzieści lat.

Dom rozbrzmiewał głosami domowników i przybyłych gości. Odwiedzaliśmy wszyscy grób dziadka Stefana, czciliśmy Jego pamięć. Babunia opowiadała o jego dobroci, pracowitości, oddaniu dla rodziny.
Na pomniku cmentarnym widniało zdjęcie dziadka w wojskowym mundurze. Do dziś mam przed oczami jego bujne, ciemne włosy i spokój bijący z twarzy.

Najpiękniej cmentarze wyglądają o zmierzchu. Zapalone świeczki i znicze rozświetlają cmentarne alejki.
Szelest liści pod stopami, powiew listopadowego wiatru, pomniki, większe, mniejsze i zupełnie maciupkie. Symboliczne napisy na nich uświadamiają fakt przemijania, kruchości życia, bezsensu zbytniego zabiegania i zatroskania.

Warto zatrzymać się i zadumać. Z każdym rokiem przybywa grobów bliskich osób. Nikt nie jest w stanie zastąpić ich miejsca, ale czas goi rany i trzeba się oswoić z tajemnicą odchodzenia. Uwierzyć, że ci, których kochaliśmy wyprzedzili nas w drodze do wieczności. Te i inne refleksje rodzą się podczas odwiedzania grobów, palenia zniczy, odmawiania modlitw w intencjach zmarłych.

Zapalamy znicze, wzdychamy, tęsknimy i… odchodzimy. Niestety, życie ma swój początek i swój koniec.
Tylko od nas zależy, co ocalimy i o czym będziemy pamiętać…

Bożena Chojnacka

Poprzedni artykuł„Przetrwać mogą tylko rzeczy prawdziwe” – Stare Dobre Małżeństwo w Nowym Jorku
Następny artykułRoztańczony Greenpoint czyli zajęcie teatralno muzyczne z Warsztatową Akademią Musicalową

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj