Ostatnio na portalu pojawiło się dużo tekstów podkreslających trud i wysiłek nauczycielskiej profesji. Padło dużo pochwał i słów uznania. Ale, jak to w życiu. Nie wszystko zawsze jest dobre i wspaniałe.

Rzucam ten „kamyczek”.

„Nauczycielka od języka rosyjskiego zawzięła się na mnie. Wszystko, co robiłam, było złe. Na każdej lekcji krytykowała mnie i niesprawiedliwie oceniała”- skarżyła się sympatyczna fizykoterapeutka, podłączając mnie do aparatury, mającej uśmierzyć ból górnego odcinka kręgosłupa.

Kobieta miała miłą powierzchowność, zręczne ruchy, z jej twarzy nie schodził uśmiech.
Zastanawiałam się, dlaczego była tak nielubiana przez nauczycielkę?

„Przez nią trzy lata nauki w szkole średniej wspominam jak koszmar. Zaczęły mi się pojawiać siwe włosy, dostałam nerwicy. Byłam ofiarą i nie rozumiem dlaczego?” – dzieliła się przykrymi wspomnieniami.

Przeżywała je na nowo. Opowiada, jak wiele godzin poświęcała na naukę języka rosyjskiego. Nie była gorsza od innych ale, bez względu na to jak odpowiadała na lekcji, zawsze było nie tak, niewystarczająco, nie satysfakcjonująco dla rusycystki. Nie wiedziała co ma robić, żeby ją zadowolić.

Na szczęście miała sprzymierzeńca u swojej mamy, która rozumiała jej udrękę i czasem odradzała pójście na klasówkę, widząc w jakim stanie jest córka.

Nauczycielka odeszła na urlop macierzyński. Przyszła nowa profesor od rosyjskiego.
„Odpowiednia”, jak ją określiła J. Świat stał się kolorowy, a język rosyjski przestał być upiorem straszącym po nocach.

Fizykoterapeutka tą opowieścią dotkęła moich wspomnień ze szkoły średniej. Mieliśmy niezwykle wymagającego nauczyciela od zajęć technicznych. Rzeczywiście, miał skłonność do uprzedzania się do niektórych naszych kolegów.

Nieżyjący już dzisiaj E, jeden z najwyższych i najpotężniejszych uczniów w klasie, stał się jego celem. Mama kolegi zaniepokojona skargami syna przyszła do pana profesora, prosząc go, żeby nie dręczyl jej syna.
Tak, dokładnie użyła tego czasownika. Nauczyciel napisał przy nazwisku „nie dręczyć” i dla E. zaczęło się prawdziwe piekło.

Na szczęście nie odbiło się to na chłopcu w jakiś niekorzystny sposób. Do emerytury pracował w szkolnictwie. Nigdy źle nie wspominał nauczyciela od zajęć praktycznych.

Zawód nauczyciela to trudna i odpowiedzialna misja. Mogą go „ponosić nerwy”, ale winien być świadomy konsekwencji. W klasie są uczniowie o różnym poziomie wrażliwości. Krytyczne uwagi po jednych spływają jak przysłowiowa woda po gęsi, a na innych pozostawiają ślad.

Tak też stało się w przypadku poznanej fizykoterapeutki, jak się okazało też mojej dawnej uczennicy z fakultetów humanistycznych. Do dzisiaj niechętnie wspomina rusycystkę, mimo że minęło już prawie 40 lat.
Gdy kilka lat temu pani od rosyjskiego przyszła na zabiegi, w J. jakby strzelił piorun. Zrobiła się purpurowa na twarzy. Koleżanki myślały, że dostała udaru lub wylewu. Nie może zapomnieć tamtej udręki.
Nie potrafi się z niej otrząsnąć.

Wkrótce zakończenie rocznych szkolnych zmagań. Widząc nauczycieli wracających z ceremonii zakończenia roku szkolnego z naręczami kwiatów, nie chce się wierzyć, że są wśród nich również nieodpowiedni.

Chcę wierzyć, że ci nieodpowiedni, to tylko wyjątki.

Bożena Chojnacka

Poprzedni artykułPolska Szkoła na Cape Cod – Barnstable
Następny artykuł„Tata bez pamięci i troskliwy syn”

1 KOMENTARZ

  1. No cóż moim zdaniem wspomniane w Pani materiale postawy dyskwalifikują, w moim rozumieniu, nauczyciela. To brak profesjoanlizmu – kompetencji pedagogicznych.

Skomentuj Zdzisław Hofman Anuluj odpowiedź

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj