Sobotnią szkołę polską im. Marii Konopnickiej przy parafii Stanisława Kostki w Rochester (NY) odwiedziłam z misją zleconą mi przez Polskie Radio 910 AM Nowy York. Miałam rozpowszechnić zasady konkursu na Najlepszego Nauczyciela roku 2010.

Do Polskiej Szkoły Sobotniej w Rochester uczęszcza 40 dzieci. W najmłodszej grupie jest w tym roku 11 dzieci. Zajęcia prowadzi sześcioro nauczycieli. Wszyscy są nowi, poza panią dyrektor. Po dwóch latach pracy w tej szkole objęła funkcję dyrektora. Jest nauczycielem nauczania początkowego z Polski.

Nie był to jednak najlepszy czas na zawracanie głowy dyrekcji i nauczycielom, ponieważ placówka żyła przygotowaniami do jesiennej zabawy, której dochód zasili skromny budżet szkoły.

Misję wykonałam nie do końca, ale miałam okazję przyjrzeć się nieco pracy szkoły i porozmawiać z rodzicami.
Pytałam ich o cel przyprowadzania dzieci na te sobotnie zajęcia, którym, co tu ukrywać, daleko do fanu. Są nie małym obciążeniem dla dzieci, ale także dla ich rodziców. W wolną od pracy sobotę, zamiast odpoczynku, muszą dowozić dzieci z odległych kranców milionowej aglomeracji.

Justyna z wrocławskiego przyprowadza do szkoły synów Michała i Dawida:
“Nie może być inaczej. Chłopcy muszą mieć kontakt z dziadkami z Polski. Bez języka nie dogadają się z nimi. Kiedyś moi rodzice przyjeżdżali do nas częściej. Byli nieocenieni. Teraz nie mogą się rozdwoić. Potrzebuje ich również brat mieszkający w Szkocji.”

Iza z północnych rejonów Polski od siedmiu lat przebywająca w USA:
“Do sześcioletniej dzisiaj już Michaliny mówiliśmy tylko po angielsku. Chcieliśmy szybko nauczyć się języka. To był błąd. Nie powtarzamy go z trzyletnim Dawidem. Teraz w domu mówimy tylko po polsku.”

Dorota, matka czterech córek:
“Dbam o to,żeby uczyły się polskiego. To dla mnie oczywiste. Starsze córki mówią, piszą i czytają po polsku.”
39-letnia Anna, mama Ewy i maleńkiej Aleksandry, obie dziewczynki chodzą do najmłodszej grupy:
“Chcę zrobić wszystko, żeby córki, gdy dorosną, nie miały do mnie pretensji, że zaniedbałam naukę języka i przeze mnie nie mogą odwiedzać Polski. Nie mogę do tego dopuścić.”

Beata, żona Włocha, mama również czterech córek. Zapisuję poprawną pisownię imion: 9-letnia Bianca,7-letnia Claudia, 5-letnia Alina i najmłodsza dwuletnia Vittoria. Dwie starsze dziewczynki wytrwały do końca zajęć, chociaż jedna z nich chciała płaczem wymóc rezygnację z zajęć. Mama jednak nie popuściła:
“Chcę, żeby chociaż trochę nauczyły się języka. Myślę, że będę przywozić na zajęcia sobotnie również najmłodszą córkę. Widzę ile tu małych dzieci.”

Urszula, babcia rocznej Zofii i starszego o rok Leona:
“Tydzień temu przyjechałam z Polski. Maluchy lubią tu przychodzić. Uczą się polskich zabaw, jak kółko graniaste czy starego niedźwiedzia, tańczą Lambadę, uczą się wierszyków, naśladują głosy domowych zwierząt.”

Marcin, 8,5 lat pobytu w USA:
“Żona pochodzi z Meksyku. Staram się utrzymać córkę Marię w polskiej kulturze. Od trzech lat przyprowadzam ją do polskiej szkoły, żeby miała kontakt z polskimi rowieśnikami. Zaczynała naukę, gdy miała 2 i pół roku.”

Bożena Chojnacka

Poprzedni artykuł„O wychowywaniu dzieci wg Janusza Korczaka”
Następny artykułBABCIA BOŻENKA: “W drużynie pływających Tygrysów: żabką przez Ontario”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj