Praca otrzymała wyróżnienie w konkursie naszego portalu “Nauczyciel z powołania, z przypadku czy
z konieczności?”

Skąd w człowieku chęć bycia nauczycielem? 
Jeżeli nie wynika ona z powołania, człowiek ten szczerze nauczycielem nie będzie…
Moja wizja nauczyciela stoi przede mną jasno i dążę do niej, ponieważ napawa mnie ogromna siła mojego powołania.


Pasja do pracy z dziećmi narodziła się, kiedy sama jeszcze nie byłam dorosła. W piątej klasie szkoły podstawowej już wiedziałam, że zostanę nauczycielką. Wtedy, aby sprawdzić czy moje zainteresowania nie są czczą pasją, zaczęłam pomagać w gromadzie zuchowej. Początki były ciężkie, zuchy były niewiele młodsze, pamiętam, że „próbowali” mnie na różne sposoby. Niektórzy ciągnęli mnie na korytarzu szkolnym za warkocze. Pewnie niejedna dwunastolatka prędko by się poddała. Jednak ja nie zraziłam się i uparcie uczęszczałam na zuchowe spotkania.

W Gimnazjum przejęłam gromadę i jako szesnastolatka sama zarządzałam gromadką dzieci. Było to dla mnie ciężkie zadanie, które mimo to pozwoliło mi bardzo wiele osiągnąć. Dowiedziałam się jak rozmawiać z zuchami, aby pomóc im osiągnąć cel, jak wpajać im pozytywne wartości, jak pomóc w rozwiązywaniu ich problemów czy jak zaciekawić ich przedstawianymi kwestiami. Jak do nich dotrzeć. Czekałam niecierpliwie na ten jeden dzień
w tygodniu, kiedy mogłam spotkać moich podopiecznych. Dawało mi to ogromną satysfakcję. Wiedziałam, że jestem na właściwym miejscu i we właściwym czasie.

W następnym roku dostałam się do dobrego liceum. Kiedy nauczyciele pytali co chcemy robić, słyszeli od uczniów: „Chcę zostać lekarzem”, ode mnie: „Będę nauczycielką” . Koledzy nie szczędzili mi krytycznych
i pogardliwych spojrzeń. W końcu bycie nauczycielem to zajęcia z „niższej półki”. Jednak nie rozumieli tego,
że mam pasję.

Maturę z biologii napisałam najlepiej w klasie, mogłabym wybrać „bardziej prestiżowy” kierunek, niż pedagogika. Moja mama także widziałaby mnie gdzie indziej. Jednak konsekwentnie dążyłam do celu postawionego siedem lat wcześniej i rozpoczęłam studia pedagogiczne. Jest na tym kierunku wiele osób, które nie trafiły tutaj z powołania, często też takie, które nie miały wcześniej kontaktu z dziećmi. Cieszę się, że ja miałam możliwość przekonać się jak to jest i zdobyć takie doświadczenie wcześniej.

Aktualnie jestem na 3 roku Edukacji Elementarnej i Terapii Pedagogicznej. Nadal prowadzę moją gromadę zuchową.

Usłyszałam tydzień temu od pewnej pani doktor, z którą mam zajęcia: „Pierwsze co, przyjmując kogoś do pracy, to zajrzałabym w jego indeks. Jeżeli ma tróje z dydaktyki, to bym go nie przyjęła, bo to znaczy, że on nic nie zrobił na tych studiach”. Mam tróje z dydaktyki i pomyślałam, że ja nie chciałabym pracować u kogoś, kto ocenia ludzi patrząc tylko na ocenę z wąskiej kategorii. Co więcej, nie będę tak czyniącym nauczycielem. Świat nie jest jednoczynnikowy, należy mieć szersze perspektywy.

W trakcie studiów prowadziłam gromadę, byłam opiekunem drużyny, byłam zwierzchnikiem 14 gromad. Poświęcałam na to mnóstwo czasu. Brałam również udział w różnych szkoleniach i warsztatach aby rozwijać swoje zdolności. Sama opłacałam swoje kursy, więc musiałam też znaleźć czas na zarobienie pieniędzy. Pracowałam, jako recepcjonistka, animatorka na imprezach integracyjnych, jako animatorka na przyjęciach dla dzieci, wychowawczyni na półkoloniach oraz jako opiekunka do dzieci. Poszerzałam swoje zainteresowania poprzez czytanie książek i gazet, wyszukiwanie w internecie nowinek edukacyjnych.

Uważam, że doświadczenie, które zdobyłam dzięki tym poczynaniom, jest cenniejsze niż piątka z przedmiotu na studiach. To działanie i praktyka tworzy nas i nasz system wartości. Próbowałam polecić kiedyś pewną książkę koleżankom z roku. Ciekawie napisaną, poruszającą zagadnienia ADHD (temat omawiany wówczas na zajęciach) podającą dużo przykładów, którą bardzo przyjemnie się czyta. „Ola, żebym ja miała czas na czytanie” odpowiedziała mi dziewczyna która jest na bieżąco z ramówką większości stacji telewizyjnych. Zrozumiałam wówczas, że umiejętności takie jak organizacja czasu, upór w dążeniu do celu, otwartość społeczna i wiele innych istotnych zdolności, których nauczyłam się w harcerstwie, pozwolą mi zrealizować marzenie zostania pedagogiem.

I mam zamiar przekazywać to dalej. 
Chciałabym zostać nauczycielką zapamiętaną. O której moi uczniowie będą pamiętać w życiu dorosłym. Będę przede wszystkim wychowawcą z powołania, wyboru, przekonania, marzeń, konsekwencji.

W drugiej kolejności będę nauczycielem przekazującym wiedzę. W mojej klasie uczniowie będą na pierwszym miejscu. Mam zamiar ich słuchać. Wskażę im drogą do szczęścia. A wskazywanie tej drogi innym będzie moim własnym szczęściem.


Wiem, że polski system edukacyjny jest trudnym gruntem dla postaw takich jak moja. Jednak widzę w tym wyzwanie, które pozwoli czerpać więcej radości po osiągnięciu celu.

Sobą czuję się tylko w kontaktach z dziećmi. 


Aleksandra Płaczek

Poprzedni artykułCała Polonia Czyta Dzieciom: Zuzanna Ducka – Lubas
Następny artykułCzy można uniknąć zawału serca czyli o witaminie C.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj