Chemia. Wykład na auli. Profesor W. do kolejnych osób wchodzących już po rozpoczęciu wykładu:
– Panowie odrobinę szacunku. Nie dla mnie, bo widzę, że mnie macie w dupie, ale dla kolegów, którzy nie mogą spać w tylnych rzędach, bo wychodząc zamieszanie robicie.
Szkoła Główna Służby Pożarniczej

——

Fizjologia studiowania. Profesor na fizjologii:
– Bo wiecie, że kobiety studiują za-wzięcie, a panowie za-żarcie??
Akademia Rolnicza w Krakowie

——

Mgr Stanisław L.:
– Niech pan powie byle co, byle dobrze.
– Nie wiem.
– Prawidłowa odpowiedź.
Politechnika Śląska

Koniec wykładu z historii starożytnej. Profesor na końcu wykładu:
– Czy są jakieś pytania?
Student:
– Czy może pan profesor coś powtórzyć?
Profesor (zaciekawiony):
– Od którego momentu?
Student:
– Od dzień dobry!
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej

————–

Główny Reanimator. Wykład z ratownictwa:
– Ważna jest odpowiednia kolejność czynności przy ratowaniu porażonego prądem. Sam przekonałem się o tym, próbując parę lat temu, na wakacjach, ratować mojego jamnika, który przegryzł kabel prowadzący prąd do namiotu. Zamiast odłączyć prąd, złapałem jamnika za uszy próbowałem go odciągnąć. Niestety, sam zostałem porażony prądem.
Z sali:
– Bo to był pies-przewodnik!
Wojskowa Akademia Medyczna w Łodzi

———

Temat na przyszłej maturze:
Rozwiń cytat „nam strzelać nie kazano” w oparciu o występ reprezentacji Polski na mistrzostwach świata 2006

———

Z pamiętnika przedszkolaka

…jak to na wojence ładnie gdy przedszkolak w dziurę wpadnie. Tak sobie dziś śpiewałem cały dzień bo dzisiaj bawiliśmy się w wojnę. Zebrała się cała paczka: ja, młody Gałązka, Grzesiu Klapidupa, Gruby Artur, Letki Maniek i na dokładkę parę dziewczyn. Podzieliliśmy się sprawiedliwie na dwie drużyny tzn. chłopaki kontra dziewczyny plus Letki Maniek i przystąpiliśmy do działań zaczepno obronnych. Naszą kwaterę ulokowaliśmy w garażu Grubego Artura i na początek się okopaliśmy. Okop nie był
głęboki, ale w kucki można było tam się nieźle bronić.

Potem przygotowaliśmy amunicję: Gruby Artur proponował kamienie, ale doszedłem do wniosku że konwencje międzynarodowe nie dopuszczają tego typu amunicji do wojen podwórkowych, więc stanęło na kulkach z błota. Następnie przygotowaliśmy broń osłonową, czyli wiaderka z suchym piachem i czekaliśmy na nieprzyjaciela. Nieprzyjaciel jak to nieprzyjaciel zjawił się niespodzianie i wcale nie w przyjacielskich zamiarach: mianowicie przyleciał tata Grubego Artura i zaczął wrzeszczeć że mamy natychmiast zasypać nasz okop, bo on nie będzie mógł wyjechać z garażu. Nie zdążyliśmy mu wytłumaczyć że wojna wymaga poświęceń bo w biegu ciężko się mówi i można sobie język przyciąć. Całe szczęście że tata Artura jest trzy razy grubszy niź Artur, więc nas nie dogonił.

Tym razem okopaliśmy się w piaskownicy. Na atak nieprzyjaciela nie trzeba było długo czekać, dziewczyny wyskoczyły z wrzaskiem z pobliskich krzaków i zaczęły nas obrzucać grudkami
ziemi. Pierwszy atak odparliśmy bez problemów, ale okazało się że nasze kulki błota wyschły i ciężko je rzucać rękami; potrzebowaliśmy jakiejś wyrzutni. Gruby Artur wpadł na pomysł i za chwilę przybiegł z biustonoszem swojej mamy. W tym momencie nasze szanse wzrosły niepomiernie, bo mama Artura ma taki kaliber że można strzelać nawet arbuzami. Oddział Letkiego Mańka doszedł do wniosku że frontalnym atakiem nic nie wskóra i zaczął uciekać się do podstępów. Broniliśmy się dzielnie dopóki do
naszych okopów nie wpadły skarpetki taty Letkiego Mańka. Wtedy wysłaliśmy lampamentariusza w osobie Grzesia Klapidupy żeby podpisać pakt o zakazie używania broni chemicznej. Przy okazji podpisał też pakt o zakazie używania broni biologicznej (dziewczyny miały cały słoik mrówek) jak i atomowej (Baśka Smalec wyciągnęła ze śmietnika pieluchy swojej młodszej siostry). Grzesio podpisałby pewnie jeszcze parę paktów bo jako jedyny z nas umie coś napisać, ale niestety wichry dziejowe w osobie mojej
mamy zadecydowały inaczej tzn. zawołały mnie na obiad. Na wojnie to się ma apetyt…CDN.

Fotograf podczas robienia zdjęć ślubnych:
– A teraz chciałem jeszcze zrobić jedno zdjęcie Szczęśliwej Pary: Panny Młodej z Mamusią.

——–

Wiosna, las, ptaszki. Gawędzi student (po nieudanej sesji) z dziewczyną:
– Nie wiem, co się ze mną dzieje? Chciałbym ulecieć daleko daleko, schować się głęboko głęboko, zaszyć się gdzieś cicho, cicho. Czyżby to miłość?
– Nie, kolego. To zaczął się wiosenny pobór do wojska.

——————

Jedna z młodszych klas szkoły podstawowej. Pani nauczycielka stojąc na ławce zmienia jakiś obrazek, a dzieci trzymają ławkę, aby pani nie spadła. Jasio korzystając z okazji zagląda pani pod spódniczkę. Wchodzi inny nauczyciel, zauważył co wyczynia chłopiec i mówi:
– Jasiu uważaj bo oślepniesz!
Jasio zakrywa jedno oko ręką i mówi:
– Pierdzielę, zaryzykuję na jedno oko.

——————

Pani poleciła dzieciom napisać wypracowanie na temat „Matka jest tylko jedna”.
Następnego dnia pani pyta dzieci:
– Aniu?
– „Najbardziej kochamy nasza mamę, bo Matka jest tylko jedna…”
– Bardzo ładnie..
W końcu przyszła kolej na Jasia, więc czyta:
– „Wieczorem, gdy ojciec z matką do stołu zasiedli, krzyknęli na Małgosię by z lodówki przyniosła trzy flaszki wyborowej. Małgosia poszła do lodówki i krzyknęła: Matka! Jest tylko jedna!”

—————

Sekretarka wchodzi do gabinetu:
– Panie dyrektorze, wiosna przyszła!
– Niech wejdzie!

Opracowała: Lidia Rzeszutek

Poprzedni artykuł„Z Krakowa do Storrs”
Następny artykuł„Polish Cultural Society na Uniwersytecie Connecticut (UCONN)”

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj