9 stycznia 2011 r.

U progu nowego roku każda dobra rada jest na wagę złota, bo przecież podjęliśmy wiele noworocznych postanowień. Aby dotrzymać przynajmniej kilku z nich, trzeba niemałej dyscypliny wewnętrznej. Większość z postanowień przechodzi bez echa juz kilka dni po świętach.

A zatem, co robić gdy przez jakiś czas nie potrafimy uporać się z dręczącym problemem? Nie możemy spać, tracimy apetyt i radość życia. Ten temat gościł w programie Polskiego Radia 910 Nowy York.

Jak w każdą środę, o godzinie 2 po południu, prowadziła go Danusia Świątek, znana radiosłuchaczom tego polonijnego pasma jako Polonijna Mama. Miałam szczęście i satysfakcję uczestniczenia po raz drugi w programie radiowym Danusi. Tym razem na żywo.

Wielkie przeżycie, trema, łamiący się głos, pot oblewający ciało. Jednak występ w studio to poza wszystkim prawdziwa przyjemność. Ciekawy temat. Tym razem dotyczący pisania dziennika, właśnie o sprawach trudnych, spędzających sen z powiek.

Danusia Świątek, jak zwykle świetnie przygotowana do każdego programu, zacytowała badania prowadzone przez amerykańskiego psychologa z Teksasu, dotyczące korzyści wpłynących z pisania pamiętników, dzienników, robienia notatek na temat własnych przemyśleń. Otóż taka metoda, udawadniał profesor, uspakaja, a oprócz tego pomaga w uzyskaniu klarowności myśli.

Czy zgadzam sie z tą teorią? To było pierwsze pytanie postawione przez dziennikarkę.
– Zgadzam się i popieram ten sposób terapii, rozmowy ze sobą. Od kilku lat prowadzę dziennik na bieżąco. Nie wzięłam go ze sobą za ocean, ale przed wyjazdem dokładnie ukryłam przed niepożądanymi czytelnikami. Zdradzę tajemnicę. Schowałam go w szafie pod ręcznikami.

Czy pisanie dziennika pomaga?
– Tak i to bardzo. Często przeglądam wcześniej zapisane myśli i dochodzę do wniosku, ze przeszłam niemałą drogę. Staję się coraz bardziej otwarta, szczera, zmieniam się na korzyść. W czasie rozmowy ze sobą nie ma miejsca na udawanie. Pewnie, że pisaniu temu towarzyszy obawa, że dziennik może wpaść w niepowołane ręce. Ta świadomość trochę przeszkadza w szczerości, ale nad tym uczuciem trzeba zapanować.

A jak wyglądają amerykańskie zapiski? Wiem, że przyniosłaś je ze sobą do studia?
– W Ameryce piszę inny dziennik, chociaż czasem odczuwam dotkliwy brak tamtego zostawionego w szafie. Tamten jest bardziej prywatny. W tym zapisuję myśli, cytaty zaczerpnięte z czytanych lektur. Też jest duża korzyść. Też jest pewien rodzaj pracy nad sobą, która ubogaca wewnętrznie.

Może zacytujesz któreś z myśli, które zanotowałaś?
– “Ile kto ma cierpliwości, tyle mądrości”
“Jak przyjemnie jest powiedzieć człowiekowi coś miłego” /Fiodor Dostojewski/.
“Przyjaźń – skarb jeden z nielicznych, o który warto na ziemi zabiegać”
“Wdzięczność szybko się starzeje” /Arystoteles/
“Przyjaźń dojrzała forma miłości opartej na współpracy i umiłowaniu prawdy.”

Moim pragnieniem i celem jest ciągła praca nad sobą, ciągły rozwój, ciągła droga wzwyż. Myśli mądrych ludzi, do których mam zaufanie, pragnę wprowadzać w życie.

Łatwiej powiedzieć, trudniej wykonać. Jak pogodzić dwa żywioły, racje mamy i córki? Jak zaakceptować metody wychowawcze, z którymi się nie zgadzam, jak mówić białe, gdy jest czarne itd. itp?

Jak oceniam swoje “podwójne” życie. Sześć miesięcy spędzone w Polsce i drugie tyle za oceanem?
– Tak ułożyło się moje życie, że jedyna córka mieszka w USA i od dwojga wnuków Adasia i Zuzi dzieli mnie osiem tysięcy kilometrów. Więzi z rodziną nie da się zacieśniać przy pomocy telefonu i Skypu. Brakuje mi osobistych kontaktów, przytulania, obserwowania, żegnania ranem, gdy opuszczają dom i idą do pracy, szkoły. Czym można zastąpić moment witania wnuków przychodzących ze szkoły? A co z przyrządzaniem naleśników, które tak lubią?

Tęsknie i przyjeżdżam. Przygotowuje się wewnętrznie, żeby być cierpliwą, wyrozumiłą, wspaniałomyślną. Pracuję nad tym, żeby nie krytykować, nie pouczać, nie dziwić się. Budować więzi oparte na miłości, serdeczności, szacunku.

W jednym domu przebywają trzy generacje. Jak to jest ważne, żeby te pokolenia przeżywały radość ze wspólnych spotkań, wspólnego biesiadowania w okresie świątecznym. W tym polskim domu w Ameryce babcia ma swoje miejsce.
– Jest ono czasem okupione bezsenną nocą, ale cieszy każdy przejaw zrozumienia, miłości i serdeczności.

Rodzina daje szczęście.
– Tak, oczywiście. Jest radość, gdy dochodzi do porozumienia, gdy wnuki przyzwyczajają sie do mojej obecności, gdy nie traktują mnie jak gościa, ale domownika. Cieszy, gdy wnuk protestuje, gdy snuję plany powrotu.
Bałam się, że mogę nie znaleźć dla siebie miejsca, że mogę czuć się jak “piąte koło u wozu”. Nie było mnie przy wnukach, gdy były małe. Znały mnie tylko z krótkich wizyt.
Mija szósty miesiąc mojego pobytu. Nigdy tak długo nie zagrzałam miejsca, a ja wciąż nie mam wykupionego biletu powrotnego.

Życzenia na nowy rok. Co chciałabym przekazać?
– Życzę dużo miłości, radości, serdeczności, silnych więzów rodzinnych i przyjacielskich. Życzę babciom, aby umiały dzielić się swoją mądrością nabywaną przez doświadczenia i lata życia.

Bożena Chojnacka

Poprzedni artykułBABCIA BOŻENKA: “Brawa dla dzieci z Rochester!”
Następny artykuł“Jesteś cudem” – czego uczyć dzieci wg. Pablo Picasso

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj