Wakacje ubiegłoroczne spędziłem w Polsce, byłem tam prawie pięć tygodni. Pierwsze dwa tygodnie byłem u babci Aliny i dziadka Heńka na wsi w Rząśniku koło Warszawy. Tam miałem wiele ciekawych zajęć takich, jakich nie mam w Nowym Yorku.
Codziennie rano wstawałem, żeby zbierać jajka, ktόre zniosły kury. Pόźniej razem z dziadkiem wypuszczaliśmy konie z zagrody. Jak konie nie były w zagrodzie tylko pasły się za domem, wtedy jechaliśmy w pole, żeby skosić trawę. Po południu wracaliśmy do domu, żeby zjeść obiad, ktόry ugotowała babcia. Po obiedzie znowu wracaliśmy na pole.
Wieczorem zaganialiśmy konie do stajnii i kury do stodoły. Po kolacji pomagałem babci podlewać kwiaty w ogrodzie. Ale nie każdy dzień wyglądał tak samo! Czasami kosiliśmy na polu zboże kombajnem, czasem jeździłem cycklopem, traktorem albo prasownicą.
Po dwόch tygodniach pojechałem odwiedzić drugą moją babcię Jasię do Krakowa. Tam było zupełnie inaczej.
Babcia z Krakowa jeździła ze mna po rόżnych miejscach, ktόre warto zwiedzić w Polsce. Byłem w domu Jana Pawła ll w Wadowicach i w Inwałdzie, niedaleko Wadowic, gdzie były miniaturki wszystkich ważnych budowli na świecie. Najbardziej podobała mi się miniatura wieży Eiffla.
Bardzo lubiłem, gdy babcia zabierała mnie na rynek w Krakowie. Karmienie gołębi z ręki było dla mnie bardzo ciekawym uczuciem.
To były naprawdę super fajne wakacje! Nie mogę doczekać się już następnego wyjazdu do Polski.