Zadzwoniła do mnie przyjaciółka zapraszając na przedpremierowy pokaz filmu „Królewna Śnieżka” – szybkie spojrzenie do kalendarza – mam czas, więc oczywiście idę.

Bardzo lubię aktorstwo Julii Roberts, i dlatego ucieszyłam się, że zagra w tej pięknej baśni, chociaż,
w pierwszej chwili gdy usłyszałam, że zagra złą macochę, obruszyłam się. Czarny charakter nie pasował do tej aktorki, miałam podejrzenia, że wersja Śnieżki, którą za chwilę obejrzę, kryje w sobie pewną niespodziankę. Otworzyłam „kompa” i przeczytałam tytuł: „Komedia jak z bajki…” hmmm, jak z bajki,
czyli nie będzie to typowa bajka.

16 marca oficjalnie w warszawskich kinach zagości Królewna Śnieżka, ja dzielę się z Państwem gorącą refleksją po wczorajszym pokazie.

Film zachwyca. Akcja osadzona w bardzo bajkowych sceneriach, kusi, intryguje, zastanawia i bawi. Popisy akrobatyczne aktorów – nibykrasnoludków zachwycają. Moim zdaniem, film jest ukłonem
w stronę normalności, walki z kompleksami, ułomnościami człowieka (starzejąca się kobieta za wszelką cenę stara się zatrzymac młodość i zdobyć młodszego od siebie mężczyznę – a tak na marginesie, czy warto?).

Nibykrasnoludki – banici (zostają nimi z rozkazu Złej Królowej, która wykazała się brakiem tolerancji, skłonnościami rasistowskimi), otrzymują od niewinnej, czystej, świeżej
i wrażliwej Śnieżki dużą dawkę wzmocnień
(a więc działanie empatii i tolerancji).
Cechy, takie jak dobroć, może trochę naiwność, ale i rozbrajająca szczerość uczuć mają tu pierwszy głos i mimo sprytu, przenikliwej inteligencji Czarownicy zdecydowanie wygrywają.

Szczery śmiech, którym widownia nagradzała kolejne sceny, a potem komentarze w toalecie, dziennikarek piszących recenzje filmowe, utwierdziły mnie w przekonaniu, że film jest świetną zabawą, ale też lekcją, która budzi pewnego rodzaju refleksje, a to znaczy, że film jest świetny, bo zostawia
w nas tak różne odczucia, z których na pewno najważniejszym z nich są uczucia radości i pogody.

Zabawna scena zabiegu kosmetycznego, wywołuje salwy śmiechu i refleksję (bo do czego kobiety potrafią być zdolne, żeby zatrzymac upływający czas?), nie będę wdawać się w szczegóły i opowiadać akcji filmu, gdyż wtedy zepsuję Państwu, którzy zamierzacie pójść do kina, niespodziankę.

Mistrzowska gra Julii Roberts, ale trzeba przyznać, że inni aktorzy także pokazali, iż udział w tym filmie był nie tylko pokazem umiejętności aktorskich, ale też świetną zabawą.

Muszę powiedzieć dwa słowa o scenografii i kostiumach, to one pomagają aktorom w odnalezieniu
się w tej bajkowej epoce. Kostiumy, (może trochę kiczowate – ale to słodki kicz), zwłaszcza cały przekrój możliwości pojawiający się na balu lub w namiocie weselnym, to kostiumy bez których nie byłoby tyle finezji i nastroju bajkowości filmu.

Montaż także zasługuje na słowa uznania. Urzekła mnie konstrukcja łączeń klasycznych możliwości
z nowoczesnością techniki montażu. Całość cudownie otula muzyka, która w odpowiednich momentach buduje nastrój, wycisza, prowadzi nas w kolejne sekwencje filmu. Jednym słowem, jest bardzo
dobra.

Jest jednak coś co mnie zastanawia. Tytuł „Królewna Śnieżka” powoduje, że większość dzieci chciałaby ten film natychmiast zobaczyć, a tutaj, moim zdaniem, ze względów emocjonalnych trzeba zastosować wyraźną granicę wieku dla małego widza.

Sala kinowa buduje specyficzny nastrój, który może pozostawic złe lub dobre skojarzenia na całe życie, (konsekwencje odzywają się po wielu latach, gdy do głosu dochodzi nasza nieświadomość) dlatego dobrze jest, gdy znając wrażliwość dziecka zdecydujemy się na obejrzenie filmu w domu, na ekranie telewizora. Oczywiście dziecku jest smutno, bo musimy poczekać na ukazanie się filmu w formie dvd, ale potrafi to zrozumieć.

Wczoraj, po powrocie z kina, rozmawiałam z moją siedmioletnią wnuczką. Wiedziałam, że bardzo chce ten film zobaczyć. Gdy powiedziałam swoją opinie na temat wieku widza, Emilka stwierdziła: „to muszę poczekać”.

Myślę, że tak zareaguje większość dzieci jeśli uprzedzimy je, że to nie jest typowa bajka dla dzieci, tylko taka bajka dla starszych, którzy zrozumieją grę słów (Shrek jest przykładem filmu nie dla małych dzieci). Oczywiście wielu rodziców zabierze swoje malutkie dzieci do kina i one będą się śmiały, bo będą chciały być naszymi partnerami w zabawie, ale to, co dzieje się w ich malutkich główkach i serduszkach to zupełnie inna kwestia.

Byłam świadkiem, gdy czterolatek został posadzony na samodzielnym krzesełku, super nowoczesna mama zajadała popcorn i zaczął się Harry Potter – druga część. Dziecko na szczęście udawało wesołość tylko przez pierwszych kilka minut, potem wpadło w panikę i histerię, nie było w stanie zapanować na emocjami. Myślę, że ta mama już wyczerpała zbiornik wytrzymałości emocjonalnej swojego dziecka, dlatego proponuję, żeby państwo znając swoje dziecko sami zadecydowali, ale mieli świadomość,
że reakcje mogą być różne.

Cieszy nas, gdy dziecko bawi to samo co nas bawi, ale bądźmy czujni, bo gdy dziecko się śmieje, bo chce nam dorównać, to ból i strach opanowują jego wnętrze.

Kończąc mój długi wywód powiem tylko, że ten film na pewno warto zobaczyc.

Małgorzata J. Berwid

PS. Trochę krytycznie podchodzę do dialogów polskich, które w niektórych miejscach były zbyt swojskie i chyba nijak mają się do oryginału.

„Królewna Śnieżka”
Produkcja: USA 2012- na podstawie baśni Braci Grimm
Scenariusz: Melissa Wallack, Jason Keller
Czas trwania: 115 min
Muzyka: Alan Menken
Zdjęcia: Brendan Galvin
Montaż: Nick Moore, Robert Daffy
Scenografia: Tom Foden
Kostiumy: Eiko Ishioka
Film dubbingowany wystapiło wielu aktorów polskich. Głównym bohaterkom pomogły Agata Kulesza (Zła Królowa) i Marta Żmuda-Trzebiatowska (Królewna Śnieżka)

Poprzedni artykuł“Wyobraźnia na pełnych obrotach”
Następny artykuł„Po co panu ta lodówka?”

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj